Lodołamacz „Hindenburg” na zdjęciach. Nie nurkujesz? Nie ma sprawy. Z nami zwiedzisz podwodny zabytek

Czytaj dalej
Fot. Kadr z filmu Sławka Paćki
Marek Jaszczyński

Lodołamacz „Hindenburg” na zdjęciach. Nie nurkujesz? Nie ma sprawy. Z nami zwiedzisz podwodny zabytek

Marek Jaszczyński

Lodołamacz „Hindenburg” to wyjątkowa atrakcja turystyczna. Jest tylko jeden problem. Żeby go obejrzeć, trzeba zanurkować na głębokość 50 metrów. Albo przeczytać ten tekst.

Statek został zamówiony dla stowarzyszenia kupieckiego w Szczecinie (Kooperative Kaufmannschaft Stettin) jako projekt 657 w stoczni Stettiner Oderwerke. Kadłub zwodowano 15 grudnia 1915, ale jednostkę ukończono dopiero 23 grudnia 1916 roku.

To była łupinka, bo przy wyporności 1800 ton lodołamacz mierzył 51 metrów długości i około 13 metrów szerokości. Trzycylindrowy silnik parowy o mocy 1850 KM pozwalał rozwinąć prędkość 13,5 węzła.

Patronem lodołamacza był feldmarszałek Paul von Hindenburg, ówczesny szef niemieckiego sztabu generalnego, którego popularność była porównywalna do sławy dzisiejszych gwiazd kina czy muzyki. Wizerunki Hindenburga widniały na kartach pocztowych, kuflach, miał swój pomnik w Berlinie i patronował jeszcze krążownikowi liniowemu.

Szczeciński lodołamacz wpłynął na karty historii w dramatycznych okolicznościach. 23 lutego 1918 r. siły niemieckie złożone z zespołu okrętów wojennych, statków transportowych, trałowców wyruszyły, żeby dopłynąć do Wysp Alandzkich, archipelagu położonego u wejścia do Zatoki Botnickiej. Musimy się jednak cofnąć w czasie, żeby wytłumaczyć, dlaczego Niemcy zdecydowały się na desant w tej części Bałtyku.

Kiedy Finlandia uzyskała niepodległość od Rosji w grudniu 1917 roku, na Wyspach Alandzkich, należących formalnie do Rosji, do działania przystąpili Szwedzi. Po wybuchu fińskiej wojny domowej pod koniec stycznia 1918 r. szwedzki premier Johannes Hellner i król Gustaw V przyjęli delegację z Wysp Alandzkich. Według delegatów zdecydowana większość obywateli była za przyłączeniem wysp do Szwecji. Poprosili szwedzki rząd o pomoc w walce z rzekomą samowolą wojsk rosyjskich.

W tym czasie na Wyspach Alandzkich wylądował oddział 460 członków Białej Gwardii, dowodzony przez kapitana Johana Fabritiusa. Biali 12 lutego zdobyli centralę telefoniczną Sottunga, a 14 lutego zajęli stację telegraficzną Prästö w Sund. Garnizon rosyjski był bardziej zainteresowany powrotem do domu niż walką.

15 lutego w miasteczku Eckerö wylądował niewielki oddział szwedzki, wsparty przez marynarkę. Oficjalnym powodem desantu była ochrona mieszkańców wysp przed zdemoralizowanymi żołnierzami armii rosyjskiej.

W tym czasie wyspami zainteresowali się też Niemcy. Ich zamiarem było zajęcie Wysp Alandzkich, a następnie lądowanie w Finlandii. Flota desantowa wypłynęła z Gdańska. Na pokładach byli żołnierze 14. batalionu strzelców (Grossherzoglich Mecklenburgisches Jäger-Bataillon Nr. 14). Konwój płynął przez lód, dlatego były tam lodołamacze, w tym „Hindenburg”. Niemcy dotarli do Eckerö 5 marca. Następnego dnia Szwedzi zostali zmuszeni do zawarcia z nimi układu o podziale między oba państwa Wysp Alandzkich.

9 marca doszło do poważnej straty na morz . „Hindenburg” wpłynął na pole minowe. Wybuch uszkodził dziób, jednostka zatonęła. Większość załogi uratowano, zginęło trzech marynarzy: Wilhelm Ehlert, Gottfried Schulz i August Waldmann. Historia lodołamacza miała swój epilog pod koniec XX wieku. Wrak został znaleziony w 1995 roku na głębokości 50 metrów przez instruktora nurkowania Richarda Johanssona z Maltaproffsen.

Co zostało ze statku? Ci, którzy zeszli pod wodę, oglądali pozostałości wyposażenia. W pomieszczeniu kuchennym widać zastawę stołową w całkiem dobrym stanie. Nurkowie są w stanie wyłapać wzrokiem takie detale, jak zegar pokładowy zatrzymany na godzinie zatonięcia, a nawet działająca kolumna kompasowa. W sieci jest dostępny film Sławka Paćki, fotografa podwodnego, który nurkował do wraku. To kadry z tego filmu posłużyły do zilustrowania artykułu.

Marek Jaszczyński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.