Znany dermatolog ze Szczecina skazany. Jeden z jego pacjentów zmarł
Dwa lata zakazu wykonywania zawodu dla znanego szczecińskiego lekarza.
Chodzi o dr. Tadeusza Z., dermatologa i wenerologa z kilkudziesięcioletnim stażem. Jeden z jego pacjentów zmarł.
Jak ustaliliśmy, Okręgowy Sąd Lekarski w Szczecinie skazał go na dwa lata zakazu wykonywania zawodu. Tadeusz Z. prawdopodobnie nie wróci do medycyny, bo wyrejestrował już praktykę.
- Dr n. med. Tadeusz Z. w toku postępowania prowadzonego przed Okręgowym Sądem Lekarskim w Szczecinie został uznany winnym i ukarany karą zawieszenia prawa wykonywania zawodu na okres dwóch lat. Orzeczenie nie jest prawomocne
- potwierdza Iwona Małecka, przewodnicząca OSL w Szczecinie
Sąd nie zdradza szczegółów. Według naszych informacji, skargi na pana doktora pojawiały się od dłuższego czasu.
Pacjenci sygnalizowali m.in., że przepisuje bardzo silne leki, w tym immunosupresanty, ograniczające aktywność układu odpornościowego. Niektórzy twierdzili się, że po kuracji zaczęli odczuwać inne dolegliwości, np. problemy z wątrobą.
- Choruję na łuszczycę. Doktor podawał mi silne zastrzyki i doustne leki sterydowe, tabletki immunosupresyjne, antybiotyki oraz naświetlania. Kiedy nie było poprawy, tłumaczył, że to niestety jest okres wysiewów. Po rocznej, nieskutecznej terapii, nabawiłem się potwornych rozstępów po silnych sterydach
- żalił się jeden z pacjentów.
Ale są też i tacy pacjenci, którym doktor pomógł.
- Pierwszy lekarz, który nie stawiał diagnozy „na oko”, tylko zrobił wymaz. Przepisał celowany antybiotyk, kuracja trwała 2 tygodnie i po kłopocie - cieszyła jedna z pacjentek.
Według naszych informacji skargę na dermatologa złożył też jeden z lekarzy, do którego trafił pacjent doktora Z. w ciężkim stanie. Sprawą zajął się rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy w Szczecinie, prof. Jacek Różański.
- Swoje postępowanie zakończyłem skierowaniem wniosku o ukaranie do sądu lekarskiego. Taka jest rola rzecznika, jeśli po zebraniu materiału dowodowego i analizie uzna, że jest przekonany o winie lekarza. Tak było w tym przypadku - mówi prof. Różański.
Nie udało nam się skontaktować z dr. Z. Nie wiadomo, czy się odwoła od decyzji sądu.