Bogna Skarul

Tylko komar może nas uratować? Nasz klimat w jego ssącej rurce

Komar czyli brzęczące i latające zło. To dla człowieka. Jednak eksterminacja komarów mogłaby doprowadzić do załamania wielu ekosystemów Fot. Fot. IStock Komar czyli brzęczące i latające zło. To dla człowieka. Jednak eksterminacja komarów mogłaby doprowadzić do załamania wielu ekosystemów
Bogna Skarul

Z Kamilem Wyszkowskim, prezesem Rady Global Compact Network Poland - GCNP, o zagrożeniach związanych ze zmianami klimatu.

Rozmowę o kryzysie klimatycznym zacznijmy od... komara. Nikt go nie lubi, ale pan go broni. Dlaczego?

Dla nas, ludzi, to gatunek, który jest jednym z największych utrapień. O ile w Polsce stanowi on jedynie uporczywą niedogodność w trakcie lata, to w Afryce jest odpowiedzialny za roznoszenie chorób, w tym malarii. Mówi się, że spośród przedstawicieli królestwa zwierząt komary zabijają najwięcej ludzi na Ziemi. Z tego powodu pojawiły się pomysły, aby poprzez przeróżne technologie i metody ingerencji w środowisko naturalne doprowadzić do zniszczenia lub znacznego ograniczenia występowania komarów. A jednak na to się nie zdecydowano.

Dlaczego? Powodem jest fakt, że dla reszty środowiska są one jednym z niezmiernie istotnych łańcuchów podtrzymujących siatkę życia. Zapewniają równowagę w środowisku, zapylają kwiaty, stanowią istotne źródło pożywienia dla innych gatunków. Ich eksterminacja mogłaby więc doprowadzić do rozległego załamania się całych ekosystemów, czego skutki byłyby potencjalnie bardziej śmiercionośne niż pozostawienie komarów w spokoju. Przykład ten pokazuje, jak niesamowicie skomplikowana i krucha jest sieć zależności w przyrodzie, w ramach której, jako ludzie, funkcjonujemy, czy się to nam podoba, czy nie. I taką sieć mamy obowiązek chronić.

Na razie chyba średnio nam ta ochrona wychodzi, bo naukowcy podnoszą alarm, że żyjemy w czasach kryzysu klimatycznego. Jakie zagrożenia on niesie?

Rozległe w krótkiej, średniej i długiej perspektywie. Wzrost średniej globalnej temperatury nie ogranicza się, jak niektórzy myślą, tylko do tego, że po prostu jest cieplej. Ziemski system klimatyczny jest niezwykle czuły na zmiany, które wywołujemy, podgrzewając atmosferę, lądy i oceany poprzez emisje gazów cieplarnianych. Wśród skutków, które już teraz odczuwamy, należy wskazać większą częstotliwość i intensywność takich zjawisk, jak śmiercionośne fale upałów, susze z jednej strony oraz ulewne deszcze z drugiej, podnoszenie się poziomu mórz i oceanów spowodowane ich rosnącą temperaturą oraz topnieniem lodowców, rosnące zakwaszenie oceanów, pojawianie się gatunków inwazyjnych czy też chorób zwierząt i roślin na nietypowych dla nich obszarach. Te susze, powodzie, niedobory żywności, niszczenie obszarów zdatnych do zamieszkania oraz szerzenie chorób i ekstremalnych zjawisk pogodowych prowadzą do destabilizacji społeczeństw, biedy oraz śmierci ludzi. Nic więc dziwnego, że kryzys klimatyczny został przez Antonio Guterresa, sekretarza generalnego Organizacji Narodów Zjednoczonych, określony na ostatnim Szczycie Klimatycznym COP27 w Egipcie „kluczowym problemem naszej epoki, głównym wyzwaniem naszego stulecia”.

Jakie obszary w tej chwili są najbardziej zagrożone?

To regiony tzw. Globalnego Południa, czyli Afryka, Bliski Wschód, Ameryka Południowa, wyspy Pacyfiku czy Azja Południowo-Wschodnia są miejscami, które obecnie najwięcej tracą z powodu kryzysu klimatycznego. Przykładem takiego kraju, który szczególnie odczuł te skutki w tym roku, był Pakistan, który padł ofiarą ogromnej powodzi. Zabiła prawie dwa tysiące osób, w dużej mierze dzieci, doprowadziła do bezdomności ponad dwa miliony Pakistańczyków oraz wywołała straty szacowane na 40 miliardów USD. Inny przykład to państwa wyspiarskie, które stoją przed realnym zagrożeniem zniknięcia pod wodą do końca tego stulecia. Takie historie stają się coraz częstsze pomimo faktu, że kraje te w większości należą do tych, które najmniej przyczyniły się do zmiany klimatu.

Jak do tych klimatycznych zagrożeń odnosi się biznes?

Zagrożenia związane ze zmianą klimatu to jedne z największych potencjalnych przeszkód w rozwoju biznesu. Nie da się prowadzić bezpiecznie i stabilnie działalności w tak dramatycznie zmieniającym się świecie, co chwila destabilizowanym zdarzeniami klimatycznymi i związanymi z nim skutkami społecznymi i politycznymi. Konieczne jest więc ich zrozumienie oraz adaptacja do nich, a także unikanie ich pogłębiania poprzez dalsze napędzanie zmiany klimatu. Co więcej, biznes, w zależności od branży, wpływa w większym lub mniejszym stopniu na środowisko naturalne, w skali świata ten wpływ jest ogromny.

Jak biznes może pomóc powstrzymać degradację?

Każda firma powinna swoje strategie i plany opierać o konieczność redukcji emisji oraz zużycia zasobów. Dzięki temu nie tylko przyczyniają się one do realizacji szczytnych idei stojących za celami zrównoważonego rozwoju, ale także budują swoje bezpieczeństwo oraz zieloną konkurencyjność, która staje się coraz istotniejszym aspektem dla społeczeństwa czy partnerów biznesowych oraz zaczyna być koniecznością wobec rozwijanych w tym temacie regulacji państwowych i unijnych. Kluczowe jest prowadzenie przez firmy realnych, ambitnych i wymiernych działań, a nie jedynie formalne włączenie się w działania klimatyczne. Jeśli firmy nie wiedzą, jakie działania mogą podejmować, zapraszamy do włączenia się w działania UN Global Compact.
A co my sami możemy zrobić, żeby zatrzymać niekorzystne trendy, czy wystarczy zmiana naszych codziennych nawyków?
Niestety zmiany indywidualne, choć cenne i warte podejmowania, to zdecydowanie za mało, aby dokonać odpowiedniej skali zmian w tempie, którego wymaga rekomendowana przez naukę potrzeba spełnienia przez nas celów klimatycznych zapisanych w Porozumieniu Paryskim. Konieczne są również przemyślane zmiany systemowe, czyli ekonomiczne, ogólnospołeczne, polityczne czy technologiczne. Warto więc podejmować właściwe codzienne wybory, ale jeszcze lepiej jest działać tak, aby opcje te były szeroko dostępne i używane i wdrażane przez całe społeczeństwo.

Tymczasem zwykły Kowalski jest oburzony, że wyrzuca do kosza butelki po napojach. Z kolei ten starszy Kowalski wspomina, że kiedyś działały skupy. Co pan na to?

Niestety, kwestia systemowego skupu wszystkich butelek to jeden z problemów, którego od lat nie udaje się nam rozwiązać. System kaucyjny działa skutecznie i z sukcesem w wielu krajach Europy, a mimo to u nas prace nad nim od wielu lat się opóźniają. W czerwcu tego roku zaproponowano założenia takiego mechanizmu, z wizją rozpoczęcia wprowadzania go od roku 2023 i pełnego wdrożenia systemu do roku 2025. System ma na celu po pierwsze, walczyć z zaśmiecaniem w przestrzeni publicznej, a po drugie wprowadzenie obiegu zamkniętego dla opakowań po napojach, co przyczyni się do dostarczenia większej ilości materiału do recyklingu. Ważnym elementem jest także powszechność systemu i objęcie wszystkich opakowań kaucją po napojach.

Butelki to jednak pryszcz. Co ze smogiem? Czy są jakieś sposoby na walkę ze smogiem? Dlaczego Polska jest w czołówce krajów z zanieczyszczonym powietrzem?

O tym, że zanieczyszczone powietrze zabija, ostrzegamy od dekad. Przypomnę, że ONZ pierwszą konwencję o ochronie powietrza przed zanieczyszczeniami ogłosił w 1979 roku. Polska jest stroną tej konwencji od 1982 roku i mamy całe dekady opóźnień w działaniach na rzecz ochrony mieszkańców przed zanieczyszczonym i szkodliwym dla zdrowia powietrzem. Sytuacja jest zła. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) aż 33 na 50 najbardziej zanieczyszczonych miast w Unii Europejskiej znajduje się w Polsce, a w konsekwencji wysokich stężeń zanieczyszczeń co roku umiera przedwcześnie około 45-48 tysięcy Polaków.

Główną przyczyną smogu jest spalanie w domowych piecach paliw stałych, a w miastach transport. To, co przede wszystkim musimy zrobić, aby położyć temu kres, to skupić się na wymianie pieców/kotłów, termomodernizacji budynków, inwestowaniu w domowe instalacje OZE (Odnawialne Źródła Energii - dop. red.), wprowadzaniu uchwał antysmogowych i z czasem zakazów palenia paliwami stałymi. Nie można jednak przy tym zaniedbać edukacji oraz bieżącej kontroli przestrzegania obowiązujących przepisów.

Pewnie pan wie, że pojawiła się nowa jednostka chorobowa „depresja klimatyczna”. Co pan na to?

Ludzie, szczególnie młodzi, coraz bardziej zdają sobie sprawę z zagrożenia dla ich przyszłości, jakie niesie widmo postępującego kryzysu klimatycznego. W serii raportów Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne podkreśla, że istnieją pośrednie konsekwencje psychologiczne współczesnej zmiany klimatu. Pośrednie, czyli dotyczące świadomych obserwatorów - ludzi niebędących bezpośrednimi ofiarami zdarzeń związanych ze zmianą klimatu, ale zdających sobie sprawę ze skali problemu i antycypujących przyszłe konsekwencje. Jest to zupełnie naturalna reakcja, mając na uwadze niepokojące sygnały dochodzące do nas z całego świata. Sposobem walki z tym zjawiskiem nie jest odcięcie się od problemów oraz udawanie, że ich nie ma. Formą radzenia sobie z tym brzemieniem może być natomiast edukacja klimatyczna połączona ze wsparciem psychologicznym. Daje to ważne w radzeniu sobie z depresją klimatyczną poczucie sprawczości oraz wspólnoty w działaniu.

Jak powinien wyglądać „idealny świat”, który nie zagrażałby klimatowi? Czy to jest w ogóle realne?

Jest to możliwe. Ludzie mają wszystkie narzędzia niezbędne do osiągnięcia globalnej neutralności klimatycznej. To, czego brakuje, to determinacja i konsekwencja, by te cele wdrożyć. Liczymy na to, że młoda generacja polityków, aktywistów, naukowców i liderów biznesowych dokona tej zmiany i nadrobi opóźnienia wynikające z zachowawczych i mało ambitnych działań naszego pokolenia.

Fot. Archwium Andrzeja Urbańczyka (NAC)

Bogna Skarul

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.