Marek Rudnicki [email protected]

To była Stocznia Królewska

Podstawowym zadaniem stoczni było utrzymanie floty różnego rodzaju jednostek pływających i znaków nawigacyjnych niezbędnych do utrzymania żeglugi na Fot. Fot. Arch. Fort Gerharda Podstawowym zadaniem stoczni było utrzymanie floty różnego rodzaju jednostek pływających i znaków nawigacyjnych niezbędnych do utrzymania żeglugi na torze wodnym do Szczecina.
Marek Rudnicki [email protected]

W latach 30-tych XX wieku Urząd Budowy Portu dysponował ok. 150 jednostkami pływającymi.

Stocznia Królewska powstała na terenie dzisiejszego Basenu Północnego w latach 1897 - 1903.

Jej budowa wynikał wprost z potrzeby utrzymania potężnej, jak na owe czasy, floty jednostek pływających i znaków nawigacyjnych, niezbędnych do utrzymania toru wodnego do Szczecina.

Barki, pogłębiarki i jeden latarniowiec

- Podczas poszukiwań archiwaliów dotyczących historii naszego miasta, przez przypadek znalazłem piękne i ciekawe plany dotyczące dawnej stoczni, która była zlokalizowana na terenie dzisiejszego Basenu Północnego - mówi Piotr Piwowarczyk z Fortu Gerharda. - Były wśród nich grafiki nigdy dotąd nie prezentowane publicznie.

Warto przypomnieć, że w Świnoujściu już od połowy XVIII w. istniał urząd zajmujący się rozbudową portu i utrzymaniem dróg wodnych.

Początkowo sprawą utrzymania portu zajmowała się Komisja Żeglugi. Później, w związku ze zwiększającą się ilością obowiązków, powołano do tego celu Urząd Budowy Portu (Hafenbaumat). Aby sprostać zadaniom utrzymania drogi wodnej do Szczecina w latach 70-tych XIX w. urząd ten utrzymywał ponad 50 jednostek pływających.

50 lat później miał ich już 130. Były wśród nich pogłębiarki, barki, latarniowiec i łodzie wiosłowe. A do tego ogromna liczba znaków nawigacyjnych, boi i kilometry nabrzeży do utrzymania.

- Rozbudowa świnoujskiego portu była naprawdę olbrzymim przedsięwzięciem, jak na początek XX wieku - ocenia Piwowarczyk.

Podstawowym zadaniem stoczni było utrzymanie floty różnego rodzaju jednostek pływających i znaków nawigacyjnych niezbędnych do utrzymania żeglugi na
Fot. Arch. Fort Gerharda Podstawowym zadaniem stoczni było utrzymanie floty różnego rodzaju jednostek pływających i znaków nawigacyjnych niezbędnych do utrzymania żeglugi na torze wodnym do Szczecina.

Budynek magazynowy zachowany do dziś

Właśnie dla potrzeb całej infrastruktury zdecydowano o budowie małej stoczni miejskiej. Już przed pierwszą wojną światową stała się jedną z najważniejszych firm w Świnoujściu.

- Warto dodać, że według ówczesnych przepisów najmłodszy pracownik stoczni mógł mieć 12 lat - podaje ciekawostkę pan Piotr. - I pracować nie więcej niż 6 godzin dziennie i tylko na stanowisku przeznaczonym dla ucznia.

Majster szkutniczy otrzymywał wówczas taką pensję, jak nauczyciel. Ówczesny dyrektor stoczni mieszkał w domu położonym w centrum miasta. Był jego właścicielem.

Betonowy dok i infrastruktura

Inwestycję rozpoczęto od wykopania basenu portowego, wybetonowania dna i kei oraz zamontowania śluzy. W piwnicach budynku sąsiadującego z nabrzeżem zainstalowano potężne pompy, które służyły do wypompowywania wody z betonowego „doku”.

Wokół basenu wzniesiono kilkanaście budynków i szop. W tym wieżę ciśnień do zaopatrywania w wodę maszyny parowej i instalacji ppoż oraz wielką halę maszyn. Budynki biurowe wybudowane zostały z czerwonej cegły, a ściany ozdobiono prostymi, skromnymi wykuszami i innymi tego typu elementami. Natomiast większość szop miała konstrukcję ryglową. W 1905 roku na terenie stoczni funkcjonowała już kuźnia, blachownia, hala z obrabiarkami, warsztat szkutniczy inne podobne obiekty.

- Na początku XX wieku postanowiono wydłużyć basen w kierunku północnym budując nowy wylot kanału, zamykany drugimi potężnymi wrotami - opowiada Piotr Piwowarczyk. - Nowa śluza bramowa była na tyle szeroka, że do basenu, dzięki rozbudowie, mogły wchodzić nawet największe jednostki.

Wśród pracowników obcokrajowcy

Już w kilka lat po uruchomieniu stoczni pracowało w niej 140 pracowników. W okresie międzywojennym zatrudnienie średnio wynosiło od 200 latem, do nawet 600 w okresie zimowym (to był okres natężonych remontów jednostek). Tuż przed wybuchem II wojny światowej, w stoczni i Urzędzie Budowy Portu pracowało blisko 800 osób.

- Nie da się ukryć, że znaczna ich cześć pochodziła jednak z poza miasta, bowiem w Świnoujściu brakowało wykwalifikowanych pracowników - wyjaśnia Piotr Piwowarczyk.

Ujawnia też „polską” ciekawostkę:


- Na etacie szkutnika było w 1913 roku zatrudnionych trzech Polaków: Madejski, Zimoch i Tulezja. Natomiast w hali maszyn pracował Węgier, a funkcję intendenta stoczni pełnił Francuz.

Początkowo większość używanych maszyn było napędzana silnikami parowymi. Ze względu na nie na zapleczu hali maszyn postawiono olbrzymią kotłownię z wysokim kominem (rozebraną niestety kilka lat temu). Potrzebna była też woda i dlatego postawiono wieżę ciśnień, której budowę zakończono w 1898 r. Na jej szycie zamontowano potężny zbiornik wody, służący do zapewnienia stabilnego ciśnienia w stoczniowych wodociągach.

Wieża dosłownie cudem przeżyła dwie wojny i okres stacjonowania w Basenie Północnym Sowietów. A nawet ostatnie 25 lat, gdy z terenu Basenu Północnego „zniknęło” kilkanaście ciekawych i wartościowych zabytków.

Niestety stan tego obiektu jest bardzo zły. A miasto, poza nielicznymi wyjątkami, w minimalnym stopniu inwestuje w świnoujskie zabytki.

Marek Rudnicki [email protected]

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.