Słupski „kocioł” naszym niestraszny. Mamy finał!

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Capar
Andrzej Flügel

Słupski „kocioł” naszym niestraszny. Mamy finał!

Andrzej Flügel

Wczoraj w trzecim meczu półfinału ekstraklasy Stelmet BC znakomicie spisał się w Słupsku pewnie pokonując Energę Czarnych Słupsk.

Po dość wysokich zwycięstwach zielonogórzanie jeszcze bardziej umocnili się w roli faworyta. Opinie na temat tego co zdarzy się w środowy wieczór w Słupsku były podzielone. Jedni uważali, że Stelmet jest o tyle lepszym zespołem od Energii Czarnych, że spokojnie wygra trzeci raz i będzie czekać na finałowego rywala. Inni uważali, że aczkolwiek nasz zespół pewnie awansuje, to Energa Czarni w swojej specyficznej hali postawią się mistrzom. Staną na głowie, wygrają i zielonogórzanie będą musieli zaczekać do piątku by postawić przysłowiową kropkę nad ,,i”. Która opcja okazała się prawdziwa? Oczywiście, co bardzo nas cieszy, ta pierwsza.

W słupskiej hali ,,Gryfia” nikt nie ma łatwo. Żywiołowa publiczność gorąco dopinguje

Gospodarze zaczęli mocno, bo wynik otworzył natychmiast Jerel Blassingame, a po chwili było już 7:2 dla nich. Zielonogórzanie jednak szybko schwycili rytm. Po trójce Łukasza Koszarka było 7:7, a w 5 min, kiedy osobiste wykonał Dejan Borovnjak objęliśmy prowadzenie 9:7. Potem trwała zacięta walka. Prowadziliśmy, ale gospodarze byli bardzo blisko. Zaraz na początku drugiej kwarty gospodarze odzyskali prowadzenie 20:19. Stelmet jednak przyspieszył, walczył na tablicach, trafiał za trzy. W efekcie po ładnych akcjach Dee Bosta w 15 min wygrywaliśmy 30:22. Jednak nie potrafiliśmy przekroczyć bariery dziesięciu punktów przewagi. Gospodarze ambitnie odrabiali straty, zbliżali się. Stelmet uciekał. Kilka razy wydawało się, że zejdziemy na przerwę ze sporą różnicą. Nic z tego. Siedem punktów przewagi dawało miejscowym nadzieję i stawiało sprawę zwycięstwa w tym meczu zupełnie otwartą.

Słupski „kocioł” naszym niestraszny. Mamy finał!
Łukasz Capar Na wszystkich pozycjach trwała zacięta walka. Wiele zależało od rozgrywajacych, Łukasza Koszarka i Jerela Blassingame’a. W akcji zielonogórzanin, usiłuje mu przeszkodzić Amerykanin.

Po przerwie Stelmet zaczął jeszcze mocniej. Bardzo dobrze broniliśmy, byliśmy skuteczni w ataku. W 22 min, po rzucie Przemysława Zamojskiego po raz pierwszy uzyskaliśmy dziesięciopunktową przewagę 34:24. Nasi rozkręcali się. Grali swobodnie, dzielili się piłką. W 26 min, po bardzo ładnej akcji Zamojskiego było 50:37 dla nas. Gospodarze niesieni żywiołowym dopingiem b ardzo się starali, ale niewiele mogli zrobić. W 27 min, po trójce Mateusza Ponitki Stelmet prowadził 55:39. Nasi umiejętnie zwalniali grę, a jak trzeba, trafiali. W 38 min po trójce Karola Gruszeckiego było 58:39 dla Stelmetu, a po pięknej akcji Ponitki 60:39. Gruszecki dołożył dwa z osobistych, a wynik 62:42 na koniec kwarty był praktycznie nokautem gospodarzy w tych kilku minutach. Mistrzowie byli w wielkim gazie i nie pozwolili rywalom praktycznie na nic.

Przewaga 20 punktów przed ostatnią kwartą dawała naszym wielki luz. Było pewne, że Energa Czarni nie zrezygnują, przynajmniej z próby zmniejszenia naszej przewagi. Nasi jednak nie pozwolili im na wiele.

Trener Saso Filipovski i Karol Gruszecki - wypowiedzi podczas konferencji prasowej

W innym półfinałowym meczu we wtorek wieczorem Anwil Włocławek przegrał z Rosą Radom 56:71 - stan pojedynku (do trzech zwycięstw) 1:2. Dziś czwarte spotkanie.

Andrzej Flügel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.