Forte i piano, czyli co było słychać w stolicy polskiej pianistyki

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Capar
Anna Czerny-Marecka

Forte i piano, czyli co było słychać w stolicy polskiej pianistyki

Anna Czerny-Marecka

Nie ma w Polsce festiwalu muzyki poważnej o tak długiej tradycji, jak FPP. Nie ma też takiego zgromadzenia w jednym miejscu najlepszych polskich pianistów. To możliwe tylko w Słupsku

Kulturalny wrzesień w Słupsku od 56 lat zdominowany jest przez Festiwal Pianistyki Polskiej. Ostatnia jego edycja właśnie się zakończyła. Można już więc pokusić się o ocenę. Ja daję czwórkę z dużym plusem.

Sonata

Ten klasyczny utwór ma zwykle trzy albo cztery części. Słupski FPP, ze względu na dynamikę, program i udział publiczności, miał według mnie cztery. Szybką - inauguracja i koncert jazzowy, wolną - Salon Muzyki Polskiej i recital, menuet lub scherzo - koncert witkacowski, szybką - finał.

Pierwszy i ostatni wieczór, gdy pianiści wystąpili z orkiestrą, także miały wyrafinowaną kompozycję, gdyż zaczynały się spokojnie od lżejszych dzieł, a kończyły arcydziełami, jak IV Symfonia koncertująca Szymanowskiego i Koncert a-moll na 4 fortepiany Bacha.
Warto zauważyć, że program pokazał całą gamę muzyki i kompozytorów. Były tzw. hity i utwory rzadko wykonywane. Dużo klasyki, ale i dzieł współczesnych. Każdy meloman mógł więc znaleźć coś dla siebie.

Wirtuozi

Nieodmiennie wysoką klasę pokazała Joanna Marcinkowska, która udźwignęła niezmiernie trudny wykonawczo i kondycyjnie recital złożony z utworów Paderewskiego, Szymanowskiego i Chopina. Cudowną muzyczną zabawę zapewnił jazzowy pianista Krzysztof Herdzin. Wielkim kunsztem popisał się w symfonii koncertującej Szymanowskiego młodziutki Mateusz Krzyżanowski.

Nie zawiedli także pozostali pianiści oraz obdarzona zjawiskowym sopranem Joanna Freszel i fantastyczny skrzypek Piotr Pławner. Namachali się, z bardzo dobrym skutkiem, dwaj dyrygenci - Mirosław Jacek Błaszczyk i Szymon Morus. Orkiestra Polskiej Filharmonii Sinfonia Baltica w Słupsku, prosto z wakacji rzucona na wburzone wody piekielnie trudnych kompozycji, wyszła z tej podróży zwycięsko.

Zgrany duet JJ

Od 2000 roku program FPP to dzieło dyrektora artystycznego Jana Popisa. Ze strony organizatora, czyli Słupskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego, w tym roku w roli współpracującego z nim koordyntora wystąpiła Joanna Kubacka. Nieprzypadkowo po finałowym koncercie wpadli sobie w ramiona. Chociaż prywatnie mogą się różnić w wielu sprawach, to jednak jak na prawdziwych zawodowców przystało, zadanie wykonali wyśmienicie.

Zespół kameralny

Tegoroczna edycja była zresztą bogata w debiuty, ponieważ w marcu zmieniła się olbrzymia część zarządu STSK. Festiwal nie ucierpiał dzięki między innymi (wszystkich nie da się wymienić) Stanisławowi Turczykowi, Mieczysławowi Jaroszewiczowi, Barbarze Perze, Łucji Szuper, Lechowi Federowi, Janowi Ponulakowi i Walentemu Szymczewskiemu. Tym zespołem dyrygowała Janina Cydzik-Brzezińska, nowa prezes STSK.

Dysonans

Nie mogło oczywiście zabraknąć kontrowersji. Wywołała je grafika Andrzeja Szczepłockiego, która znalazła się na plakatach i okładce folderu. Słupskie środowisko plastyków i komentatorzy na Facebooku gromili dzieło za kiczowatość i anachroniczność. Muzykom nie podobało się, że artysta zdekonstruował fortepian, w złą stronę ustawiając klapę.

Sam składany folder festiwalowy też niektórzy niepewnie rozkładali w rękach. Bo dotychczas drukowano książeczki. Sęk w tym, że one były drogie i musiano je sprzedawać. Zalegały więc w magazynach. Darmowy folder, o niższych kosztach druku, rozszedł się jak świeże bułeczki.

Andante

To tempo spokojnego kroku. Najważniejsze, że naprzód. Od lat narzekałam na promocję FPP, najbardziej markowego słupskiego produktu kulturalnego. Nadal nie uważam, że jest dobrze,ale jednak jakieś zmiany na lepsze zaszły.

Nowością, przeze mnie kiedyś postulowaną, były dwa spotkania z artystami w sprzyjającej scenerii kluboksięgarni Cepelin. Niestety, godzina 13 była zaporowa dla melomanów pracujących.

Dobrym pomysłem okazała się transmisja dwóch półrecitali na profilu STSK na Facebooku. Jednak trudno nie zauważyć, że jednocześnie zabrakło promocji w mediach społecznościowych. Rok temu na Facebooku coś się działo, podczas tej edycji zapadła cisza. Znam przyczynę i myślę, że STSK szybko powinno ten problem rozwiązać. Powinno także zauważyć, że istnieją Instagram, Twitter i, tak, tak, Tik-Tok. Wieść o Festiwalu powinna nieść się szerzej.

Anna Czerny-Marecka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.