Małgorzata Klimczak

Choć dryfowałem, ale cel osiągnąłem. Historia magistra vitae est

Franciszek Łuczko w swoich wypowiedziach poruszał tematy agresji radzieckiej na Polskę w 1939 r., Katynia czy polityki władz rządu polskiego na emigracji. Fot. ANDRZEJ_WINNICKI Franciszek Łuczko w swoich wypowiedziach poruszał tematy agresji radzieckiej na Polskę w 1939 r., Katynia czy polityki władz rządu polskiego na emigracji. Mówił o tym nie tylko na historii, ale też wychowaniu obywatelskim
Małgorzata Klimczak

- „Dziękuj Bogu, że nie zostałeś wyrzucony na pysk. Oświatę masz zamkniętą” - usłyszał w 1982 roku Franciszek Łuczko, legendarny nauczyciel z I LO w Szczecinie.

15 września 2022 r. Franciszek Łuczko skończył 90 lat. Z tej okazji jego wychowankowie z rocznika 1971-1975 w I Liceum Ogólnokształcącym w Szczecinie wysłali mu prezent - wiele pamiątkowych zdjęć, kwiaty, życzenia. Dawny wychowawca był wzruszony i szczęśliwy.

- Cieszę się, że pamiętają - mówi. - Nie miałem zbyt często wychowawstwa, ponieważ w szkole uważano, że mam zły wpływ na młodzież. A ja po prostu chciałem uczyć. Ale od studiów ciągnęła się za mną zła opinia, bo nie byłem przychylny ówczesnemu ustrojowi. Jak przyjechałem zdawać egzaminy wstępne na Uniwersytet Jagielloński, wyszedł z sali pan, spojrzał na wszystkich, podszedł do mnie i spytał, czy mam czas. Powiedziałem, że tak, bo dopiero wieczorem mam pociąg powrotny. Zaprowadził mnie do sali, w której segregowałem dokumenty studentów. Po paru godzinach zapytał, jak się nazywam. Powiedziałem imię i nazwisko, on wyszedł i po paru minutach przynosi kartkę i dał mi do przeczytania. Wziąłem kartkę i czytam: „Franciszek Łuczko, absolwent I Liceum Ogólnokształcącego we Włodawie, mało aktywny, wróg klasowy”. Wtedy to było jak wyrok śmierci. To był rok 1952. Jeszcze żył Stalin. To było dla mnie takim szokiem, że nic nie powiedziałem. A ten mężczyzna podarł tę kartkę i wrzucił do kosza. Uratował mnie, a ja nawet mu nie powiedziałem: dziękuję.

Jako absolwent Wydziału Filozoficzno-Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego na kierunku historia po zakończeniu studiów Franciszek Łuczko dostał nakaz pracy w Szczecinie. Ale nie było łatwo, bo Szczecina nie było na liście miejsc, do których wysyłano absolwentów.

- Przyjechał taki pan do naszego roku i przydzielał nam miejsca, w których mamy pracować - wspomina Łuczko. - Były województwa rzeszowskie, krakowskie, poznańskie i wrocławskie. A ja chciałem jechać do Szczecina, którego nie było na liście. „Ale to nie wchodzi w grę” - odpowiedział ten pan. A ja do niego tak: „Nie jestem chłopem pańszczyźniany, skończyłem studia, mam dobre wyniki i mam prawo zadecydować o swoim życiu”. On popatrzył i przydzielił mi województwo szczecińskie, a ja się uparłem, że chcę Szczecin, więc on na to, że i tak zrobił więcej, niż mógł, a o resztę mam się sam starać.
W Szczecinie Franciszek Łuczko zgłosił się do kuratorium. Dostał przydział do Polic, ale zdecydowanie nie chciał tam pracować. Ostatecznie nim trafił do szkoły Janiny Szczerskiej, uczył w Szkole Podstawowej nr 22 i Liceum Pedagogicznym dla Wychowawczyń Przedszkoli.

W słynnej „jedynce”

Franciszek Łuczko w latach 1960-1981 uczył historii w I LO w Szczecinie.
- Miałem do czynienia z młodzieżą na co dzień - mówi Franciszek Łuczko. - Młodzież była różna. W „jedynce” kiedyś byli uczniowie, których rodzice byli dygnitarzami. Wszystko, co mówiłem w szkole, docierało do ich domów, więc były różne telefony w mojej sprawie. Można powiedzieć, że dryfowałem cały czas na kajucie, ale jakoś dopłynąłem do celu.
Nie prosił o przeniesienie, został do niego zmuszony.

- Był rok 1960, zostałam wezwany do kuratorium przez panią Radziszewską. Jak przyszedłem do jej gabinetu, usłyszałem „ma pan pióro, papier i pan pisze, że pan prosi o przeniesienie do I LO”, a ja mówię, że ja wcale nie proszę, a ona na to „a co pan ma do gadania? Jeśli się pan nie zgodzi, to ja panu oświadczam, że nie będzie pan uczył w tym liceum pedagogicznym, tylko pójdzie pan do podstawówki” - opowiada Franciszek Łuczko.

W 1966 r. znalazł się w zainteresowaniu funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa w związku z krytycznymi wypowiedziami w miejscu pracy dotyczącymi ustroju i osób rządzących w PRL. Ponadto podejrzewano, że na lekcjach przekazywał młodzieży fakty historyczne niezgodne z obowiązującą podstawą programową. Posiadał i zabiegał o zdobycie książek wydawanych na Zachodzie, nie dopuszczonych w obiegu krajowym. W swoich wypowiedziach poruszał tematy agresji radzieckiej na Polskę w 1939 r., Katynia czy polityki władz rządu polskiego na emigracji. W ramach represji zakazano mu prowadzenia przedmiotu wychowanie obywatelskie i przeprowadzano z nim rozmowy ostrzegawcze.
- Do lekcji nie musiałem się przygotowywać, bo miałem dobrą pamięć - wspomina Franciszek Łuczko. - Ciągle mnie w szkole straszono, że mnie zamkną. Tak to trwało do stanu wojennego.

Stan wojenny

13 grudnia 1981 roku Franciszek Łuczko rano poszedł do kościoła pw. św. Józefa na Pomorzanach. W trakcie mszy podszedł do niego kolega i mówi: „Słuchaj Franek, jest stan wojenny. Przyszli po ciebie do domu, zostawili kartkę. Ja ci radzę, żebyś się ukrył.” Ale pan Franciszek nie chciał się ukrywać. Nawet nie bardzo miał gdzie. Po mszy wrócił do domu, pożegnał się z żoną i zgłosił się na komendę przy ul. Małopolskiej, gdzie dowiedział się, że został internowany.
- 13 grudnia 1981 r. zostałem aresztowany i przewieziony do więzienia w Goleniowie i w celi tego samego dnia prosiłem współtowarzyszy, a było nas czterech, abyśmy zawsze zaczynali i kończyli dzień pieśniami Franciszka Karpińskiego - wspomina Łuczko. - Wyrazili zgodę. Ostrzegałem, że mogą wystąpić trudności i te trudności wystąpiły, gdy przeniesiono nas do Zakładu Karnego w Wierzchowie. Szczególny moment nastąpił po pobiciu 12 lutego 1982 r. Prawie wszyscy internowani byli pobici przez służbę więzienną w czasie wieczornego apelu. l wówczas wszyscy bali się śpiewać. Prosiłem, nawet błagałem, że jeżeli nie zaśpiewamy teraz, to już ustanie ten zwyczaj. Dali się przekonać i do końca mojego internowania śpiewaliśmy zawsze wieczorem i rano te pieśni religijne.

W Goleniowie udało się wystarać o celę dla niepalących. Sam dobrał współtowarzyszy, a urzędnik nie protestował. Tak do celi trafił ze swoim byłym wychowankiem, absolwentem uczelni medycznej.
Po stanie wojennym Franciszek Łuczko już nie mógł wrócić do pracy w szkole. Usłyszał od przedstawiciela bezpieki, że oświatę ma zamkniętą. Jednak do pracy w I LO wrócił w 1989 roku i pracował tam kolejne 10 lat do emerytury w 1999 r. Do dzisiaj jego byli uczniowie dobrze go wspominają.

- Ucząc młodzież, zawsze starałem się być uczciwy. Zawsze też byłem religijny. Jednym się to podobało, innym nie - mówi Franciszek Łuczko. - Niektórzy uczniowie przychodzili do domów, opowiadali rodzicom o naszych lekcjach i rodzice byli zadowoleni, że ktoś tak uczy ich dzieci, ale byli też tacy, którzy chwytali za słuchawkę i dzwonili do KW. Byłem surowy i wymagający, ale nie stawiałem dwój na koniec roku. Zdarzyło mi się to kilka razy, ale w wyjątkowych sytuacjach, kiedy uczeń naprawdę nic nie odpowiedział i do tego kpił w żywe oczy. Ale takie sytuacje bardziej przeżywałem niż uczniowie.

Czołowy numizmatyk

Franciszek Łuczko na rzecz środowiska szczecińskiego działa do dzisiaj jako prezes Polskiego Towarzystwa Archeologicznego i Numizmatycznego. Jest to działalność społeczna, niezwykle intensywna i owocna. Raz w miesiącu w I LO prowadzi spotkania dotyczące numizmatyki. Nauczyciel przyczynił się do uświetnienia wielu ważnych wydarzeń poprzez wydanie pamiątkowych medali i monet (m.in. z okazji 750-lecia Miasta Szczecina, 50-lecia I LO w Szczecinie, III LO w Szczecinie, LO w Nowogardzie, 25-lecia IX LO w Szczecinie). Łącznie Franciszek Łuczko jest projektantem i inicjatorem wydania 35 medali. Zainicjował również ufundowanie szkole nowego sztandaru. Sztandar uświetnia uroczystości szkolne, ale także wiele uroczystości miejskich.
8 listopada 1996 r. (w święto Patronki Szkoły) I LO w Szczecinie otrzymało nowy sztandar, nadany przez Prezydenta Miasta Szczecin. Pan Franciszek Łuczko był również inicjatorem ufundowania tablic pamiątkowych uwieczniających złoty jubileusz l LO. Jedna z tablic znajduje się na terenie liceum, druga w Szczecińskiej Bazylice Archikatedralnej. Pan Franciszek Łuczko ustawiczne współpracuje ze Stowarzyszeniem Katyń w Szczecinie, mobilizuje młodzież do aktywnego działania na rzecz tego stowarzyszenia (uczniowie kwestowali m.in. na budowę cmentarzy wojennych w Katyniu, Charkowie i Miednoje).

Małgorzata Klimczak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.