Zbrodnia pod Moryniem i sprawa brutalnego gangu

Czytaj dalej
Mariusz Parkitny

Zbrodnia pod Moryniem i sprawa brutalnego gangu

Mariusz Parkitny

To zabójstwo to fragment wielkiego dochodzenia w sprawie brutalnego gangu.

W grudniu 2015 roku w lesie pod Moryniem odkopano ciało kobiety i mężczyzny: 33-letniej Justyny W. z Piły i 40-letniego Arkadiusza Z. ze Świnoujścia. Poszukiwania sprawców trwały rok. Jak ustaliliśmy, prokuratura już wie, kto dokonał zbrodni.


- Dwie osoby usłyszały zarzuty zabójstwa. Są aresztowane - mówi prokurator Aldona Lema, naczelnik wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Szczecinie.


Okazuje, że ta zbrodnia to tylko jedno z wielu przestępstw na koncie gangu, który rozbili policjanci.

- To zabójstwo jest elementem bardzo dużego śledztwa, które prowadzimy. W sprawie jest wielu podejrzanych i bardzo duża liczba poważnych przestępstw, w tym rozbojów - dodaje prokurator Lema.

Gang działał w kilku województwach, m.in. w zachodniopomorskim. Śledztwo ma zostać zakończone w ciągu kilku miesięcy.

Justyna i Arek mieli odwiedzić znajomych. Ciała zakopano w lesie

Prokuratorzy rozwiązali zagadkę wstrząsającego zabójstwa pary przyjaciół, których zabójcy zakopali w ziemi pod Myśliborzem. Za zbrodnią stoją członkowie gangu, który terroryzował mieszkańców wielu miast.

Motyw zbrodni nie jest jasny. Ofiary zobaczyły coś, czego zabójcy nie chcieli ujawniać.

Ciała Justyny i Arkadiusza znaleziono 18 grudnia 2015 r. Były w silnym rozkładzie. W ziemi leżały kilka miesięcy. Tożsamość ofiar potwierdzono po badaniach DNA. Pogrzeby odbyły się dopiero w lutym 2016 r.

Ciał prawdopodobnie by nie odnaleziono, gdyby nie zbieg okoliczności. W październiku policjanci z Piły i Poznania rozbili grupę, która napadała z bronią w ręku i handlowała narkotykami. Zatrzymano ich pod Gryfinem. Jeden z podejrzanych miał w lesie dom letniskowy. Śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa w Gryfinie. Podczas przesłuchań wyszło na jaw, że jedna z osób zamieszana w te zdarzenia ma wiedzę o parze zakopanej pod Moryniem. Informacje okazały się prawdziwe. Sprawę zabójstwa przejęła Prokuratura Okręgowa w Szczecinie, a gdy okazało się, że tropy prowadzą do zorganizowanej grupy przestępczej, postępowanie przekazano wydziałowi zamiejscowemu ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Szczecinie.

Justyna W. wyszła z domu w Pile 19 lutego 2015 r. Pod opieką rodziny zostawiła trójkę dzieci. Miała wrócić za kilka dni. Od niedawna spotykała się z Arkadiuszem Z. ze Świnoujścia.

- Miała wrócić, miała wiele spraw do załatwienia, była umówiona z kilkoma osobami. Kontaktowała się i wypytywała o dzieci, aż nagle kontakt się urwał. Telefon był wyłączony, nie wiedzieliśmy, co się dzieje - mówiła siostra zaginionej.

19 lutego Justyna i Arkadiusz pojechali do znajomego w Gądnie pod Moryniem. Podobno byli u niego cztery dni. Według nieoficjalnych informacji Arkadiusz Z. miał do załatwienia jakiś interes i znał niektórych ludzi z półświatka. 23 lutego rano spakowali się, wsiedli do mercedesa na drawskich rejestracjach i odjechali. W sprawie pojawił się trop holenderski. Policjanci otrzymali informację, że para planowała wyjazd do Holandii. To prawdopodobnie był blef, aby zmylić tropy. Nie wiadomo, co stało się z mercedesem.

- Sprawa zabójstwa to element bardzo dużego śledztwa przeciwko dużej grupie osób, które mają na koncie wiele poważnych przestępstw - mówi prokurator Aldona Lema.

Mariusz Parkitny

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.