Zaglądamy do środka. Magazyny, sale i korytarze naszej Filharmonii

Czytaj dalej
Fot. Sebastian Wołosz
Celina Wojda [email protected]

Zaglądamy do środka. Magazyny, sale i korytarze naszej Filharmonii

Celina Wojda [email protected]

Szczecińska filharmonia od kulis wygląda równie ciekawie, co z widowni.

Szczecińska filharmonia, a właściwie Filharmonia im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie, to wyjątkowe miejsce, które należy obowiązkowo przynajmniej raz w życiu odwiedzić. Liczne nagrody, zachwyty i laury zdobyte przez sam budynek tylko to potwierdzają. Chociaż są i tacy, którym bryła filharmonii nie przypadła do gustu, i według których złota sala jest za mało złota.

Tajemnicze korytarze i przejścia

Już sam początek naszej wizyty okazał się inny. Przekroczyliśmy próg drzwi, których widz przychodzący na koncerty raczej nie przekracza. Weszliśmy wejściem dla pracowników, muzyków na backstage, a właściwie na korytarz prowadzący do kolejnego korytarza, którym można przejść do ... następnego korytarza.

- Trzeba mieć w głowię mapę - śmieje się Jakub Gibowski, rzecznik prasowy filharmonii. - A tak naprawdę, to korytarzy nie jest aż tak dużo i są ciekawie oznakowane. Ważne żeby iść ciągle do przodu i skręcać albo w prawo, albo w lewo aż się dojdzie do jakiegoś charakterystycznego miejsca, które wyprowadzi nas z labiryntu.

Każdy korytarz prowadzi do jakichś drzwi, których też jest nieskończona liczba. Próbowałam je policzyć, ale się nie da. Jeden magazyn, drugi, trzeci, piąty, sale prób, garderoba - pierwsza, piąta, przejście administracyjne, bufet, biblioteka ..... Gdyby ktoś chciałby się tam bawić w chowanego to myślę, że kryjówek miałby od groma.

Jednym z takich miejsc może być salonik VIP. Jest to pomieszczenie, które nie dość, że jest skryte, to jeszcze od wewnątrz zasłonięte specjalnymi kotarami.

Czarne kulisy w białej filharmonii

Tak jak wspomniałam naszą wycieczkę zaczęliśmy od wędrowania po korytarzach. Przeszliśmy przez „czarne kulisy” - czyli miejsce, w którym muzycy oczekują na dzwonki i skąd wchodzą na scenę. Dlaczego czarne? Bo to jest przeciwieństwo do bieli filharmonii. Co ciekawe dowiedzieliśmy się też, że w tych „czarnych kulisach” muzycy przechowują swoje instrumenty. W ścianie wydzielone są specjalne otwierane przestrzenie - coś na zasadzie szafy typu komandor - w których po każdym koncercie i próbie przechowywane są np. kontrabasy.

Zaglądamy do środka. Magazyny, sale i korytarze naszej Filharmonii
Sebastian Wołosz Czarne kulisy to miejsce, w którym muzycy czekają na wejście na scenę. Tutaj też znajdują się schowki dla kontrabasów, które nawet po próbie muszą być przed schowaniem wyczyszczone

Z czarnych kulis weszliśmy na scenę, tak jak wchodzą muzycy i zobaczyliśmy jak wygląda widownia z tej perspektywy.

Sprawdziliśmy też gdzie ulokowane są magazyny do przechowywania pozostałych instrumentów. Te znajdują się w pobliżu sal prób. Muzycy spędzają tam kilkanaście godzin tygodniowo. W trakcie naszej wizyty akurat trwała próba, ale druga sala była wolna i udało się nam zrobić zdjęcie.

W pobliżu sal i magazynów ulokowane są także garderoby muzyków oraz bufet.

Komputery, a nie instrumenty

Okazuje się, że w filharmonii jest kilka pomieszczeń, w których królują nie instrumenty a sprzęt komputerowy i książki. Takim miejscem jest fonoteka. Na pierwszy rzut oka przypominająca raczej pracownię komputerową.

- Jest to miejsce zbioru nie tylko nut, ale także wszystkich utworów muzycznych, płyt, książek związanych z muzyką po to, aby móc pogłębiać swoją wiedzę - tłumaczy Jakub Gibowski.

Zaglądamy do środka. Magazyny, sale i korytarze naszej Filharmonii
Sebastian Wołosz
Celina Wojda [email protected]

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.