Wysyp kleszczy. Obudziły się, są wygłodniałe, wiele z nich jest zarażonych groźną borrelią. Można się przed nimi skutecznie ochronić, jak?

Czytaj dalej
Fot. Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz
Alicja Cichocka-Bielicka

Wysyp kleszczy. Obudziły się, są wygłodniałe, wiele z nich jest zarażonych groźną borrelią. Można się przed nimi skutecznie ochronić, jak?

Alicja Cichocka-Bielicka

Dr Dorota Dybowska, specjalista chorób zakaźnych, adiunkt Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii CM UMK opowiada m.in. o tym, jak skutecznie chronić się przed kleszczami.

Mamy obecnie wysyp kleszczy i spanikowanych rodziców. „Ratunku, co mam robić? Synek 3 - latka ma kleszcza na nodze!” - pisze w internecie przestraszona matka. Co powinna zrobić?

Jak najszybciej usunąć kleszcza i zdezynfekować miejsce. Czas jest tu kluczowy. Kleszcz usunięty w ciągu 24 godzin z naszej skóry nie ma szans przekazać boreliozy. Możemy to zrobić samodzielnie, pęsetą tak jak usuwa się drzazgę. Są też specjalne aparaty dostępne w aptece. Nie wolno natomiast kleszcza niczym zalepiać. Jeśli posmarujemy go kremem, tłuszczem, to zwymiotuje, przyspieszając pasaż borrelii, wówczas doba, o której wspomniałam nie obowiązuje.

Strach przed chorobą jest tak silny, że rodzice przyznają, że wymuszają na lekarzach prewencyjną antybiotykoterapię. Zapisałaby Pani w takiej sytuacji antybiotyk dziecku?

W żadnych wypadku. Profilaktyka boreliozy dotyczy osób, które wpadają w tzw. kleszczowiska w rejonach endemicznych czyli tam gdzie zakażeń jest najwięcej. Wtedy rzeczywiście stosuje się antybiotykoterapię prewencyjną. Mówimy o osobach licznie pokąsanych. Pisząc doktorat o boreliozie robiłam m.in. badania wśród leśników. Byli tacy, którzy mieli jednocześnie kilkanaście kleszczy.

Dr Dorota Dybowska jest lekarzem w Wojewódzkim Szpitalu Obserwacyjno - Zakaźnym w Bydgoszczy
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz Dr Dorota Dybowska jest lekarzem w Wojewódzkim Szpitalu Obserwacyjno - Zakaźnym w Bydgoszczy

Rodzice zawsze powiedzą - lepiej podać raz niż zmagać się całe życie z poważną chorobą?

Nigdy nie mamy pewność, czy kleszcz był zarażony i co najważniejsze czy zdołał przekazać krętki borrelii, a antybiotykoterapia prewencyjna to zawsze groźba powikłań związanych z podaniem leku.

Polecamy:

Za 250 złotych można kleszcza zbadać i się upewnić czy był zarażony.

Nawet jeśli pacjent przychodzi z takimi wynikami na papierze to my nie podajemy leków, jeśli nie ma objawów. Stoimy na stanowisku, to zresztą wybrzmiało na jednej z ostatnich konferencji lekarzy zakaźników, że badanie kleszczy nie ma wpływu na nasze postępowanie.

Trzeba patrzeć na pacjenta, a nie pajęczaka. Nie znamy też czułości metody jaką badany był kleszcz. Istnieje możliwość, że wynik wyjdzie negatywny, a pacjent będzie chory.

Były takie przypadki?

Leczyliśmy pacjenta, który z wielkim żalem opowiadał, że zbadał kleszcza i choć pajęczak nie miał borrelii to on zachorował.

Kiedy możemy mieć pewność, że złapaliśmy od kleszcza boreliozę?

Jeśli mamy ukłucie i widoczny rumień wędrujący to sprawa jest absolutnie czytelna. Nie potrzebujemy żadnych badań. Rumień jest tak charakterystyczny, że nie można go z niczym pomylić. Rośnie, stąd nazwa wędrujący. Może mieć obraz tarczy strzelniczej czerwonej w środku, otoczonej jaśniejszym i bardziej czerwonym pierścieniem. Czasem plama jest jednolita. Natomiast zawsze powiększa się, przekraczając w obwodzie 5 cm.

Mniejszy odczyn świadczy o ukąszeniu pajęczaka, jakim jest kleszcz i należy go obserwować.

U ilu zakażonych pojawi się rumień?

W połowie przypadków. Nazywam ich szczęściarzami. U tych pacjentów leczenie włączamy natychmiast, mają szanse na szybki powrót do zdrowia. Są i takie przypadki pacjentów, którzy nigdy nie przeszli leczenia, mają przeciwciała we krwi, czyli ślad po kontakcie z borrelią i są całkowicie zdrowi. Własnymi siłami pokonali chorobę. Może być i tak, że choroby nikt nie zdiagnozuje i zdąży się rozwinąć. Wtedy bolą stawy, może wystąpić zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i nerwów obwodowych, a też rozsiane zmiany rumieniowe. W najcięższych, na szczęście bardzo rzadkich przypadkach może dojść do zajęcia serca.

Jak leczy się pacjentów z boreliozą?

W zależności od postaci choroby stosując antybiotyki od 14 do 28 dni. Jeśli mimo wszystko objawy się utrzymują decydujemy się na powtórną terapię. Wielomiesięcznych antybiotykoterapii nie stosujemy ponieważ wyrządzają pacjentowi więcej szkody niż przynoszą korzyści.

Dlaczego więc ciągle słychać od chorych, że tak właśnie są leczeni?

Terapia powinna być prowadzona według rekomendacji Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, które dla nas zakaźników są jak Biblia. Są niestety lekarze, którzy proponują właśnie takie długotrwałe, wielolekowe terapie, co jest niezgodne ze wspomnianymi rekomendacjami.

To o czym Pani wspomina dowodzi jak bardzo ludzie boją się boreliozy.

Borelioza to bardzo poważna choroba i dobrze, że ludzie w końcu są jej świadomi. Strach jest jednak wyolbrzymiony. To nie jest choroba śmiertelna. Rzeczywiście, zaawansowaną boreliozę ciężko wyleczyć - prowadzi do destrukcji układu stawowego, zmian w układzie nerwowym, wywołując np. objawy przypominające depresję.

We wczesnej boreliozie skutecznie leczymy chorobę. Są oczywiście pacjenci, u których po jakimś czasie znów pojawiają się dolegliwości. Może to być dalszy etap choroby. Bierzemy jednak pod uwagę, że mogło dojść do kolejnego ukąszenie i kolejnej choroby. Przechorowanie boreliozy nie chroni bowiem przed kolejnym zakażeniem.

Borelioza jest wielkim imitatorem innych chorób, przez co kiedyś trudno było ją zdiagnozować, jak jest teraz?

Sytuacja się odwróciła i obecnie mamy sporą grupę pacjentów przekonanych, że chorują na boreliozę i przypisują jej wszystkie swoje dolegliwości, przez co zaniedbują diagnostykę prawdziwej choroby. Miałam pacjentkę, która uparcie twierdziła że ma boreliozę, choć jej duże dolegliwości stawowe związane były z chorobą autoagresywną. Bywa, że pacjent przychodzi do nas z zawrotami głowy, mówiąc, że zachorował, bo ma przeciwciała i był pogryziony przez kleszcza.

Dane z wojewódzkiej stacji sanepidu pokazują, że liczba zachorowań na boreliozę z roku na rok spada. Ale chorych kleszczy jest coraz więcej, więc ludzie się boją.

Kleszcze to pajęczaki u których borrelia przekazywana jest transtadialnie transowarialnie. Oznacza to, że zarażenie przechodzi przez wszystkie stadia rozwoju od nimfy przez larwę do postaci dorosłej osobnika. Problem w tym, że postać dorosła składa jaja i one też są zarażone. Borelioza ma szansę się szybko rozprzestrzeniać. Zarażonych kleszczy może być bardzo duża liczba. Ich przetrwaniu sprzyjają ciepłe zimy.

Jak w najprostszy sposób zapobiegać boreliozie?

Gdy wracamy z terenów zielonych - parku, ogródka działkowego, lasu, łąki - oglądajmy swoje ciało. Kleszcz nie od razu chce się wbić. Wędruje po ciele szukając najdogodniejszego miejsca. Swoim pacjentom zalecam prysznic po takim spacerze i obejrzenie ciała raz jeszcze raz. Polecam również stosowanie odstraszających kleszcze repelentów.

Alicja Cichocka-Bielicka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.