Wisła Kraków. Pol Llonch szuka formy

Czytaj dalej
Fot. Anna Kaczmarz
Bartosz Karcz

Wisła Kraków. Pol Llonch szuka formy

Bartosz Karcz

Wiosną Pol Llonch był podstawowym piłkarzem Wisły Kraków. Sprowadzony zimą Hiszpan w zespole Kiko Ramireza odgrywał ważną rolę, ustawiony przed linią obrony, asekurował defensywę „Białej Gwiazdy”, pokonując kilometry i łatając dziury. Llonch słusznie uznawany był za jeden z lepszych transferów, jakich dokonała Wisła w zimie, choć swoje atuty prezentował głównie w grze defensywnej.

W nowy sezon Hiszpan wszedł jednak z opóźnieniem, a wszystkiemu winna była kontuzja, jakiej nabawił się w okresie przygotowawczym. To z jej powodu nie mógł grać w pierwszych meczach. Ostatnio jednak trener Kiko Ramirez znów może wystawiać Lloncha w podstawowym składzie, a ten zaliczył najpierw 70 minut starcia w Pucharze Polski z Wisłą Płock, a nastepnie 45 minut w derbach z Cracovią.
– Miałem problemy mięśniowe i rzeczywiście nie mogłem przez to grać na początku sezonu, ale od dwóch tygodni czuję się już w porządku – tłumaczy Pol Llonch. – Problem został zażegnany, więc teraz mam nadzieję, że będę mógł w kolejnych meczach pomagać drużynie.

Zdrowie to jedno, a forma sportowa drugie. W obu spotkaniach, w których wystąpił Llonch, nie prezentował on bowiem jeszcze takiej dyspozycji, jak w poprzednim sezonie. Widać było po nim, że nie jest jeszcze w optymalnej dyspozycji. Popełnił kilka błędów, m.in. to po jego stracie rozpoczęła się akcja, zakończona golem dla Cracovii w derbach.

– To jest tylko kwestia czasu – mówi piłkarz. – Dwa ostatnie mecze dużo mi dały, pomogły złapać mi właściwy rytm po przerwie spowodowanej kontuzją, więc mam nadzieję, że będzie mi dane zagrać również w najbliższym spotkaniu w Lubinie i będę mógł tam pokazać się z dobrej strony.

W poprzednim sezonie Hiszpan grał głównie w parze z Krzysztofem Mączyńskim w środku pola. Gdy „Mąka” odszedł do Legii, jego miejsce w podstawowym składzie zajął, sprowadzony latem Fran Velez. Zapytany, czy odczuwa różnicę we współpracy z jednym i drugim, Llonch tłumaczy: – Jeśli chodzi o ostatnie mecze, to czułem się dobrze zarówno grając z Franem, jak i Tiborem Haliloviciem. To są piłkarze, z którymi dobrze się współpracuje na boisku. A jeśli chodzi o Krzysztofa Mączyńskiego, to te kilka wiosennych miesięcy wspólnej gry z nim były dla mnie przyjemnością. To zawodnik na bardzo wysokim poziomie, gra regularnie w reprezentacji, więc nie trzeba nic więcej dodawać. Mamy jednak teraz w kadrze również dobrych piłkarzy, pozostaje się zgrać, a dla mnie nie ma większej różnicy, kto biega obok mnie.

Wisła wskoczyła na fotel lidera, ale przewaga w tabeli nie jest duża. Krakowianie mają tyle samo punktów co Jagiellonia Białystok, a o jedno „oczko” wyprzedzają najbliższego rywala, Zagłębie Lubin. „Miedziowi” mają mocną drugą linię. Zapytany, czy zdaje sobie z tego sprawę, Pol Llonch odpowiada: – Tak, już miałem okazję przekonać się o sile Zagłębia, bo grałem przeciwko tej drużynie wiosną. Teraz rywal również został dokładnie przeanalizowany przez nasz sztab szkoleniowy. Zdajemy sobie sprawę z ich siły zarówno w ataku, jak i właśnie w drugiej linii. Wiem, że czeka mnie dużo pracy, ale jestem dobrej myśli. Tak, jak powiedziałem, przeanalizowaliśmy dokładnie Zagłębie i dobrze znamy ich mocne i słabe strony.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

Bartosz Karcz

Dziennikarz "Dziennika Polskiego", "Gazety Krakowskiej", w których pełni również funkcję zastępcy szefa działu sportowego. Zajmuje się głównie piłką nożną z naciskiem na tematy związane z Wisłą Kraków

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.