Wiosna na stoku

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banaś
Tadeusz Płatek

Wiosna na stoku

Tadeusz Płatek

Mimo że jestem zapalonym narciarzem, to narty od jakiegoś czasu gorzej mi się kojarzą, a widok nieczynnych wyciągów nie jest już mi smutnym, raczej surrealnym. Nikt w Polsce nie jeździ na nartorolkach i wszyscy, poza samobójcami - wegetarianami na rowerach - zostawiają stoki na wiosnę w spokoju, co bardzo mnie cieszy.

Mogę sobie odkrywać, w którym miejscu jeszcze niedawno szusowałem, co naprawdę jest pod śniegiem, że tu, gdzie była mulda, znajduje się na przykład źródełko, a tam, gdzie był narciarz z Warszawy albo z Krakowa, z grzańcem, albo nawet z kiełbaską, siedzi teraz juhas i w ciszy zajmuje się rzeczami naprawdę poważnymi, to znaczy wędzeniem, redykołkowaniem, żętycowaniem i klagowaniem, według swoich prastarych ukonstytuowanych przez dziada, pradziada i Unię Europejską przepisów.

Siedzi tam juhas przez cały dzień, od dymu mruży oczy, i tak jak ksiądz ma we wsi jajka święcone, to on ma jajka oraz wszystko inne - wędzone.

Serowarzy w znoju bez końca, jednak do głowy mu nie przyjdzie coś tam zmieniać, oszukiwać, ulepszać. On wie, że wtedy za tego serka by wziął nie dwadzieścia złotych, ale złotych zero.

I gdyby nawet jakiś baca-cwaniak rozpisał referendum w sprawie dolewania mleka krowiego, to on by na takie referendum nie poszedł, ponieważ wpłynęłoby to negatywnie nie tylko na etos, ale przede wszystkim na smak świętych, regionalnych jego oscypków.

Tadeusz Płatek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.