Sara Watrak

Torunianie z wyboru. Niezwykłe historie ludzi, którzy związali swoje życie z Toruniem

Torunianie z wyboru. Niezwykłe historie ludzi, którzy związali swoje życie z Toruniem
Sara Watrak

Według najnowszych danych Toruń liczy 180 403 stałych mieszkańców. Nasze miasto przyciąga ludzi z całej Polski. Mamy dla Was trzy niezwykłe historie osób, które postanowiły związać swoje życie z Toruniem. Przyjechały tu na studia albo za miłością i... zostały.

Powrót do korzeni

Angelika Plich, fotografka, urodziła się w Toruniu, jednak przez 19 lat mieszkała w innych miastach. - Moja mama pochodzi z Torunia, tu się urodziłam, ale z racji tego, że mój tata jest żołnierzem, przez 13 lat mieszkałam w Ostrowi Mazowieckiej i 6 lat w Tomaszowie, skąd pochodzi tata. Dodaje jednak, że wcześniej często odwiedzała w Toruniu rodzinę. - Już jako dziecko „odgrażałam się” dziadkom, że przyjadę tutaj na studia. Tak zrobiłam i już zostałam - mówi Angelika. W Grodzie Kopernika mieszka od dziesięciu lat. - Gdy przyjeżdżałam do Torunia jako dziecko, miasto było dla mnie miejscem magicznym, w którym czas płynął inaczej. Zawsze byłam tu przecież na wakacjach czy w czasie wolnym, więc nie musiałam pilnować zegarka, mogłam godzinami przesiadywać nad Wisłą na Bulwarze. Przy byciu mieszkańcem trochę się to zmieniło, ale w trakcie okienek na studiach również przenosiłam się z książkami na Bulwar - wspomina Angelika.

Fotografka przyznaje, że ceni Toruń za szeroko rozbudowaną kulturę. - Dla lubiącej muzykę nastolatki z mniejszego miasta, które ma ok. 70 tys mieszkańców, była to ogromna zmiana i radość, kiedy w każdym tygodniu mogłam wybierać spośród kilku koncertów czy innych wydarzeń kulturalnych w mieście. Co prawda nie było mnie wtedy stać na większość koncertów klubowych, ale mniejszych lub otwartych imprez również w Toruniu nie brakuje - uważa Angelika. Śmieje się, że oszukała system i aby uczestniczyć w jak największej liczbie koncertów, została wolontariuszką w Od Nowie. - W ten sposób połączyłam dwie pasję: muzykę oraz fotografię.

Co ciekawe, rodzice naszej rozmówczyni również przeprowadzili się do Torunia. Angelika przyznaje więc, że rodzinne miasto odwiedza raczej sporadycznie, przy okazji świąt. Tęskni jednak za przyjaciółmi z liceum. - Choć oni też rozjechali się po całej Polsce. Czasem udaje nam się spotykać większą grupą przy okazji świąt. Coś w tym jest, że szkoła to czas, który zawsze dobrze się wspomina - stwierdza fotografka.

Marzenia się spełniają

Dlaczego Toruń? To czysty przypadek - mówi Piotr Hak, pochodzący z niewielkiego Barczewa w województwie warmińsko-mazurskim. - Po rozwodzie poznałem kobietę, jak się okazało z Torunia. Zakochaliśmy się w sobie, więc spakowałem torbę, wsiadłem w pociąg i przyjechałem za miłością - wspomina Piotr. W Grodzie Kopernika żyje od blisko siedmiu lat. - Pamiętam, że gdy miałem ok. 12 lat, byliśmy z wycieczką szkolną w Toruniu. Wtedy, stojąc pod Krzywą Wieżą, zamknąłem oczy i powiedziałem, że chciałbym tu kiedyś wrócić. Marzenia się spełniają - mówi Piotr. Śmieje się, że podąża śladami Mikołaja Kopernika. - Wcześniej mieszkałem koło Olsztyna, w którym słynny astronom spędził kilka lat. Co ciekawe, mój dom mieścił się przy ul. Kopernika. A 6,5 roku temu przyjechałem tu, gdzie Kopernik się urodził - mówi Piotr.

Przyznaje, że według niego Toruń jest po prostu piękny. - Starówka to ósmy cud świata, mieszkańcy są życzliwi i niezwykle pomocni - uważa Piotr. Dodaje, że to właśnie dzięki torunianom o dobrych sercach tęsknota za pozostawionym rodzinnym miastem, które odwiedza raz w miesiącu, a także za rodziną i przyjaciółmi jest do zniesienia.

Pierwsze 27 metrów kwadratowych

- To przypadek, że tu jestem - mówi Aleksandra Sobczak, studentka ostatniego roku psychologii na UMK. Wcześniej trzy lata studiowała we Wrocławiu, choć pochodzi z Kalisza, w którym mieszka ok. 100 tys. mieszkańców. - Kiedy skończyłam poprzednie studia, mój chłopak Dominik zaczynał swoje. Ja chciałam wówczas rozpocząć psychologię. Po 4 latach związku mieliśmy w końcu zamieszkać razem. Umówiliśmy się, że pojedziemy tam, gdzie Dominik dostanie się na prawo - wspomina Aleksandra. W ten sposób para wylądowała w Toruniu i mieszka tu od czterech lat. - Jestem zaskoczona, jak bardzo dobrze mi się tu żyje. Toruń jest idealny, ani za mały, ani za duży. Mieszkam na Mokrym, więc mam blisko do centrum, a z drugiej strony unikam turystów - mówi Aleksandra. Przyznaje, że Toruń lubi za... infrastrukturę. - Lepiej jeździ mi się tu autem niż w rodzinnym mieście - twierdzi kaliszanka. Jej zdaniem w Toruniu szybko można przedostać się z jednego końca miasta na drugi. - Jest dużo ścieżek rowerowych i wybiegów dla psów - dodaje. Choć zauważa jednocześnie, że jej zadowolenie może wynikać z dobrej lokalizacji mieszkania. - Wszędzie mam blisko: do sklepów, weterynarza, apteki... - wymienia Aleksandra. Czego studentce brakuje w Toruniu? - Lokalnej sieci sklepów, w której sprzedają najlepsze pierogi ze szpinakiem. Przywożę zapasy za każdym razem, gdy wracam z rodzinnego miasta - mówi Aleksandra.


Rodzinny Kalisz odwiedza średnio co sześć tygodni. - Jeżdżę autem, bo mamy psa, a niestety brakuje dobrych połączeń kolejowych i autobusowych Torunia z Kaliszem - twierdzi nasza rozmówczyni.

Czy zamierza zostać w Toruniu na zawsze? - Gdyby nie to, że Kalisz i Toruń dzieli 170 km moglibyśmy zamieszkać tu na stałe. Na razie rozważamy, żeby zostać jeszcze trochę po studiach, ale na pewno powiększymy rodzinę przy swoich rodzicach. Pandemia nam pokazała, że trudno żyje się samemu - stwierdza ze smutkiem kaliszanka. Dodaje, że Toruń będzie opuszczać z żalem. - To miasto już zawsze będzie kojarzyło mi się z naszymi pierwszymi wspólnymi 27 metrami kwadratowymi.

Sara Watrak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.