Paweł Stachnik

Tak rodziła się konspiracja

Drugi od prawej gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski, twórca pierwszej organizacji konspiracyjnej - Służby Zwycięstwu Polski. Fot. fot. NAC Drugi od prawej gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski, twórca pierwszej organizacji konspiracyjnej - Służby Zwycięstwu Polski.
Paweł Stachnik

27 września 1939. W oblężonej Warszawie powołano organizację konspiracyjną Służba Zwycięstwu Polski. Założył ją gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski. Jej powstanie zaniepokoiło nowego Naczelnego Wodza gen. Władysława Sikorskiego. By wyrwać ją spod wpływów Piłsudczyków utworzył Związek Walki Zbrojnej.

Dzień wcześniej, 26 września 1939 r. wieczorem, na lotnisku mokotowskim w oblężonej przez Niemców Warszawie wylądował polski samolot PZL.46 Sum. Na jego pokładzie był mjr Edmund Galiant, oficer Sztabu Generalnego, wysłany do broniącej się stolicy z misją specjalną przez marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego. Historia tego lotu była niezwykła.

Prototypowym Sumem 17 września do Bukaresztu przeleciał z Polski pilot doświadczalny Stanisław Riess. Maszyna została tam internowana. Gdy jednak pojawiła się konieczność dostarczenia wysłannika Naczelnego Wodza do kraju, Riess pod pozorem odprowadzenia samolotu na lotnisko rumuńskiej wytwórni lotniczej IAR w Braszowie porwał Suma i poleciał do Warszawy, gdzie w trudnych warunkach wylądował na zbombardowanym lotnisku.

Dwie inicjatywy

Wróćmy jednak do misji specjalnej mjr. Galianta: na czym właściwie miała polegać? Otóż marsz. Rydz-Śmigły zlecił mu przedostać się do Warszawy i założyć tam konspiracyjną organizację do walki z Niemcami. Galiant, który już przed wybuchem wojny opracowywał z ramienia Sztabu Generalnego plany takiej dywersji, miał zostać jej komendantem.

- Pewne struktury konspiracyjne na wypadek wojny i zajęcia części terytorium kraju przez nieprzyjaciela przygotowywano już przed wojną. Była to tzw. dywersja pozafrontowa, którą organizował Oddział II SG - czyli wojskowe służby specjalne - w oparciu m.in. o organizacje paramilitarne. Członkowie tej struktury mieli prowadzić działania nieregularne przeciwko okupantowi - mówi dr Przemysław Wywiał, historyk wojskowości z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.

Misja Galianta dziwnym trafem zbiegła się z podobną inicjatywą wysuniętą tego samego dnia przez gen. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego. 46-letni Tokarzewski, legionista, oficer zasłużony w odsieczy Lwowa w 1918 r., przed wybuchem wojny dowódca Okręgu Korpusu Nr VIII w Toruniu, zgłosił się do dowódcy Armii „Warszawa” gen. Juliusza Rómmla i zaproponował, że zajmie się stworzeniem podziemnego ruchu oporu. Poprosił też o przelanie na niego pełnomocnictw do dowodzenia na obszarze całego kraju.

Rómmel w zasadzie wyraził zgodę, ale ostateczną decyzję odroczył do następnego dnia, w związku z przybyciem wspomnianego Galianta z rozkazami od Rydza-Śmigłego. Gdy jednak okazało się, że mjr Galiant nie jest w stanie odnaleźć żadnych śladów konspiracji, którą organizował, Rómmel 27 września na dowódcę podziemnej organizacji wyznaczył Karaszewicza-Tokarzewskiego.

Wręczył mu kartkę z następującą treścią: „Dane mi przez Naczelnego Wodza w porozumieniu z Rządem pełnomocnictwo dowodzenia w wojnie z najazdem na całym obszarze Państwa przekazuję gen. bryg. Michałowi Tokarzewskiemu-Karaszewiczowi z zdaniem prowadzenia dalszej walki o utrzymanie niepodległości i całości granic”. Generał wydał także dyspozycję wypłacenia 750 tys. zł na potrzeby przyszłej organizacji.

Wbrew pozorom, chętnych do udziału w konspiracji wcale nie było wielu. Jak napisał w swoich wspomnieniach ówczesny adiutant Karaszewicza, kpt. Emil Kumor, na jego polecenie udał się do sztabu dowódcy obrony Warszawy i zaproponował obecnym tam oficerom przystąpienie do nowej organizacji. Wszyscy jednak odmówili, twierdząc najczęściej: „Jestem wyczerpany psychicznie i obawiam się, że nie podołam”.

Dr Wywiał zwraca uwagę na możliwą inną motywację: - Gen. Tokarzewski sporządził listę 16 oficerów, na których chciał oprzeć nową strukturę. Wśród nich byli m.in. Antoni Sanojca, Franciszek Niepokólczycki i Augustyn Stasiak. Szybko jednak okazało się, że tylko część z nich podjęła działalność podziemną. Dlaczego? Pozostali poszli do niemieckiej niewoli, bo tak nakazywał im honor oficerski: nie chcieli zrzucić mundurów i opuścić kolegów, którzy szli do oflagów.

Fikcyjny pogrzeb

Karaszewskiemu udało się za to pozyskać kilku oficerów ze swojej Grupy Operacyjnej, którą dowodził w bitwie nad Bzurą. Przystąpienie do organizacji zaproponowano także prezydentowi Warszawy Stefanowi Starzyńskiemu. Kpt. Kumor opracował plan mistyfikacji, która miała zapewnić bezpieczeństwo prezydentowi.

Zamierzano mianowicie znaleźć w jednej z warszawskich kostnic zwłoki mężczyzny podobnego do Starzyńskiego, wystawić je na kilka dni w ratuszu, a następnie uroczyście pochować w Alei Zasłużonych na Powązkach. Sam prezydent miał zaś przejść operację plastyczną zmieniającą wygląd.

Starzyński po namyśle odmówił, argumentując, że chce opiekować się warszawiakami najdłużej jak się da. Zaoferował za to daleko idącą pomoc swojego urzędu.

Przekazał m.in. 350 tys. zł oraz 500 czystych, opieczętowanych i podpisanych blankietów dowodów osobistych. Do każdego z wydziałów zarządu miejskiego mieli zostać przyjęci członkowie organizacji podziemnej, by uzyskać w ten sposób zatrudnienie i dokumenty.

Ponadto dyrektor miejskiego Wydziału Ewidencji Ludności miał opracować tymczasowy dokument tożsamości, który mógłby być wydawany konspiratorom chcącym ukryć swoją prawdziwą tożsamość.

Wszystko to działo się między 26 września a 1 października, kiedy to do Warszawy weszły oddziały niemieckie. Tego dnia Karaszewicz-Tokarzewski miał gotową koncepcję podziemnej organizacji i zaczątek sztabu wojskowego, składający się z 15 oficerów, pomiędzy których podzielił funkcje sztabowe i dowództwa okręgowe w centralnych województwach kraju.

I tak np. Szefem Oddziału I Organizacyjnego został mjr Antoni Sanojca, Oddziału II (informacyjno-wywiadowczego) mjr Wacław Berka, a Oddziału III płk Janusz Albrecht. Swoją organizację Karaszewicz-Tokarzewski nazwał Służba Zwycięstwu Polski.

- Mimo początkowych trudności do listopada udało się zbudować organizację, w której działało ponad 20 tys. oficerów i żołnierzy - mówi dr Przemysław Wywiał.

Generał Sikorski mówi „nie”

Pierwszymi działaniami SZP było gromadzenie i ukrywanie broni, zdobywanie dokumentów, werbowanie członków i rozbudowywanie struktur. Próbowano też zorganizować zamach na Adolfa Hitlera, który przyjechał do Warszawy odebrać defiladę zwycięstwa. Gyby się udał, historia potoczyłaby się inaczej.

Tylko nie piłsudczycy!

W intencji gen. Karaszewicza SZP miała być organizacją ogólnokrajową i ogólnospołeczną. Nawiązał w tym celu kontakt z przedstawicielami przedwojennych partii opozycyjnych: PPS, Stronnictwa Ludowego, endecji i Stronnictwa Demokratycznego.

Wyczuwając nastroje społeczne, pozostawił natomiast na uboczu piłsudczyków, oskarżanych powszechnie o spowodowanie wrześniowej klęski. Przedstawiciele partii powołali przy SZP Główną Radę Polityczną mającą zajmować się kwestiami politycznymi. Jej przewodniczącym i jednocześnie komisarzem cywilnym przy dowódcy został Mieczysław Niedziałkowski z PPS.

Karaszewicz opracował też statut SZP, który zakładał, że będzie to jednolita organizacja wojskowo-polityczna nakierowana na walkę z okupantem, wyzwolenie Polski w granicach przedwojennych, odtworzenie armii w kraju oraz powołanie ośrodków władzy tymczasowej.

W połowie października generał wysłał za pośrednictwem węgierskiego attache wojskowego meldunek do Naczelnego Wodza, w którym informował o powołaniu organizacji i jej pierwszych działaniach. Meldunek dotarł do marsz. Rydza-Śmigłego, a ten przekazał go do Paryża, do gen. Sikorskiego. Fakt, że meldunek najpierw trafił do Śmigłego sprawił, że Sikorski uznał SZP za organizację piłsudczykowską i sanacyjną, nie uznającą jego dowództwa.

Dlatego postanowił gruntownie ją przekształcić i podporządkować sobie. 13 listopada 1939 r. Sikorski powołał tajny Związek Walki Zbrojnej. Nie miał on być jak SZP organizacją wojskowo-polityczną, a wyłącznie wojskową.

Tokarzewski został pozbawiony dowództwa i skierowany do okupacji sowieckiej, do Lwowa, na komendanta tamtejszego obszaru. Było to równoznaczne z wyrokiem śmierci, bo generał przed wojną dowodził tamtejszym okręgiem wojskowym i był we Lwowie powszechnie rozpoznawalny. Prowadzenie działalności konspiracyjnej w takich warunkach było de facto nie możliwe.

Dowódca we Francji...

Dowódcą ZWZ Sikorski mianował gen. Kazimierza Sosnkowskiego, który stał jednocześnie na czele powołanego 8 listopada Komitetu Ministrów dla Spraw Kraju. Sosnkowski (piłsudczyk) miał zapewnić Sikorskiemu posłuszeństwo swoich kolegów w Polsce.

Tyle że konspiracją w okupowanym kraju miał kierować dowódca przebywający na co dzień we Francji… Jak stwierdził późniejszy Delegat Rządu na Kraj Stefan Korboński, był to oczywisty nonsens. Zdawał sobie z tego sprawę Sosnkowski, który wielokrotnie wyrażał chęć przedostania się do kraju i tam objęcia dowództwa ZWZ. Nigdy jednak do tego nie doszło.

W ramach zmian Sikorskiego cały kraj został podzielony na obszar okupacji niemieckiej, gdzie dowództwo sprawował płk Stefan Rowecki, oraz sowieckiej, dowodzonej przez Tokarzewskiego.

Szybko okazało się, że NKWD jest niezwykle sprawne z rozpracowywaniu polskiej konspiracji i struktury ZWZ na wschodzie zostały zupełnie rozbite, Tokarzewski zaś aresztowany. W takiej sytuacji już od marca 1940 r. oba obszary znalazły się pod dowództwem Roweckiego.

Ciągle nieufny gen. Sikorski dopiero po upadku Francji w czerwcu 1940 r. mianował go zastępcą komendanta głównego ZWZ (którym był, jak pamiętamy, gen. Sosnkowski) na cały kraj, z prawem podejmowania samodzielnej decyzji w przypadku utraty łączności z rządem. Szybko jednak, bo już 18 czerwca, zmienił zdanie i uczynił Roweckiego komendantem głównym. Jak pokazała praktyka, było to rozwiązanie najlepsze.

Dziś, jutro, pojutrze

Prócz zawodowych wojskowych podziemne organizacje konspiracyjne zaczęły rychło tworzyć inne środowiska. - Opierały się one przede wszystkim na strukturach działających przed wojną organizacji paramilitarnych oraz kombatanckich. W ten sposób powstała choćby Organizacja Orła Białego, która podjęła działalność tuż po zajęciu Krakowa przez Niemców: opierała się ona na strukturach Okręgu Krakowskiego Związku Strzeleckiego. Podobnie słynne Szare Szeregi - mówi dr Przemysław Wywiał.

27 września 1939 r. w oblężonej Warszawie w mieszkaniu Szefa Głównej Kwatery Męskiej Stanisława Borowieckiego przy ul. Noakowskiego 12 zebrali się członkowie Naczelnej Rady Harcerskiej. Podjęli tam decyzję o przejściu harcerstwa do konspiracji.

Na czele Organizacji Harcerzy stała Komenda Główna nosząca kryptonim „Pasieka”. Program Szarych Szeregów ujęto w haśle: „Dziś, jutro, pojutrze”. „Dziś” oznaczało okres konspiracji, „jutro” - otwartą walkę zbrojną z okupantem, „pojutrze” - pracę w wolnej Polsce.

Nazwa Szare Szeregi została przyjęta w całym kraju w 1940 r. Szare Szeregi były najliczniejszą konspiracyjną organizacją młodzieżową, w połowie 1944 r. skupiały ponad 15 tys. członków.

WIDEO: Mówimy po krakosku

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Paweł Stachnik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.