Stwierdzeniem „niech się weźmie do roboty” pogroził Elżbiecie Polak

Czytaj dalej
Fot. Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
Henryka Bednarska

Stwierdzeniem „niech się weźmie do roboty” pogroził Elżbiecie Polak

Henryka Bednarska

Stwierdzeniem „niech się weźmie do roboty” wojewoda pogroził palcem marszałkowi województwa. Do tej pory nie zdarzyło się, by którykolwiek wojewoda tak się zachował w stosunku do partnera, jakim jest marszałek – mówi E. Polak

Dlaczego nie lubi Pani wojewody, a także Gorzowa?
Stanowczo zaprzeczam, wielokrotnie pokazałam mieszkańcom Gorzowa i północy regionu, że dbam o zrównoważony rozwój naszego województwa. Przykład – za kilka dni oddamy tymczasową bazę pogotowia lotniczego w Gorzowie, przystąpiliśmy do budowy radioterapii w tym mieście. Dotrzymuję słowa, tak jak powiedziałam, szpital został oddłużony, jest dobrze zarządzany, wcześniej wybudowaliśmy lądowisko, wyremontowaliśmy kilka oddziałów. W Gorzowie prowadzimy 14 jednostek i myślę, że dobrze służą wszystkim mieszkańcom, właśnie rewitalizujemy teatr, wcześniej zabytkową część biblioteki. A jeśli chodzi o pana wojewodę... My nie przychodzimy do pracy, żeby się kochać, ale służyć mieszkańcom i wykonywać swoje obowiązki. W pracy powinniśmy siebie szanować. Uważam, że w ostatnich swoich wypowiedziach pan wojewoda obnażył siebie, bo powinien posiadać nie tylko kulturę polityczną, ale i osobistą. Stwierdzeniem „niech się weźmie do roboty” pogroził palcem marszałkowi województwa. Do tej pory nie zdarzyło się, by którykolwiek wojewoda, obojętnie z jakiej partii, tak się zachował w stosunku do partnera, jakim jest marszałek. Myślę, że przez sześć lat pełnienia funkcji marszałka, a wcześniej wicemarszałka, pokazałam, że kocham swoją pracę samorządową i ciężko pracuję. Między innymi dlatego staram się, żeby projekty w ramach ZIT-ów (Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych – dop. red.) były zrealizowane, a alokacja nie została zmniejszona.

Czy sprawa ZIT-ów to przepychanki, czy już wojna?
To nie są przepychanki. Ja realizuję swoje obowiązki, wojewoda natomiast wystąpił w roli recenzenta mojej pracy. Niepotrzebnie, bo ja wykonuję również program rządowy. W lutym rząd przyjął program przyspieszenia, a minister rozwoju rozlicza samorządy z kolejnych etapów jego wdrażania. I to właśnie minister rozwoju ogłosił, że w przypadku opóźnień we wdrażaniu ZIT-ów, zmniejszy ilość pieniędzy. Narzucono samorządom plan kontraktacji w wysokości 19 proc. do końca roku, a do końca I kwartału przyszłego roku mamy zakontraktować wszystkie projekty. Rolą zarządu województwa jest dopilnowanie terminów, żeby Polska wywiązała się z umów.

Wojewoda twierdzi, że przyspieszenie miało dotyczyć samorządu województwa, a nie innych...
...a jak pan wojewoda wyobraża sobie przyspieszenie bez udziału beneficjentów, takich jak Zielona Góra czy Gorzów? To właśnie ich mobilizacja przez instytucję zarządzającą, czyli zarząd województwa, jest zapisana w rządowym programie na IV kwartał, w tym przyspieszenie programów ZIT (tu marszałek pokazuje nam zapisy w programie rządowym, potwierdzającym te słowa – dop. red.). Pan wojewoda powinien czytać ze zrozumieniem dokumenty swojego rządu.

Wiceprezydent Gorzowa Artur Radziński twierdzi, że robią wszystko, co do nich należy, ale opóźnienia są w urzędzie marszałkowskim.
Nie jest to prawdą. Do tej pory Gorzów podpisał dwie umowy, co oznacza wykorzystanie 2,16 proc. z przyznanej kwoty, to jest 4 mln 601 tys. zł.

Czy do końca roku Gorzów zdąży podpisać umowy do wysokości 19 procent?
Jeśli złoży kompletne wnioski, a tak zapewnia, my je ocenimy. Tylko nie może być wezwań do uzupełnienia dokumentów. Tymczasem ostatnio dostaliśmy z Gorzowa prośbę o przesunięcie o 30 dni terminu złożenia wniosku na budowę ścieżek rowerowych i rewitalizację. Nie ma na to naszej zgody, bo zgodnie z zaleceniem ministra Morawieckiego mamy skracać terminy, a nie wydłużać.

A ile wniosków złożyła Zielona Góra?
Zostały podpisane trzy umowy, co daje wykorzystanie 5,39 proc. przyznanej alokacji, czyli 13,5 mln zł.

To też daleko do 19 procent...
Ale Zielona Góra zadeklarowała, że do końca roku złoży wnioski do wysokości 55 proc. I one są składane. Warto zaznaczyć, że jeśli Gorzów złoży wniosek związany z przebudową ul. Kostrzyńskiej, to wykorzysta akurat te potrzebne 19 proc.

Czyli może się udać. A czy może być jeszcze tak, że poukłada się współpraca marszałka i wojewody? Dlaczego dwie najważniejsze osoby nie mogą dla dobra regionu spotkać się i porozmawiać?
Z mojej strony nie ma żadnego problemu. Pan Dajczak był radnym wojewódzkim, nasza współpraca układała się dobrze, pogratulowałam mu, gdy został wojewodą. Ale to było w zeszłym roku. W tym pan wojewoda całkowicie zaczął ignorować samorząd województwa: jest zapraszany na sesje sejmiku, nie uczestniczył w żadnej; jest członkiem wojewódzkiej rady rozwoju, nie był na żadnym posiedzeniu; jest członkiem wojewódzkiej rady dialogu społecznego i był na wszystkich trzech posiedzeniach, ale już na żadnym z pięciu spotkań prezydium tego gremium. Zapraszam pana wojewodę na różne ważne wydarzenia, np. lubuski kongres gospodarczy, inauguracja konkursów Regionalnego Programu Operacyjnego, święto województwa – nie był na żadnym z 12 tego typu.

Pani bywa zapraszana przez wojewodę?
Rzadko, ale uczestniczę. Byliśmy przecież na gali Lubuskiego Lidera Biznesu, na gali lubuskiego sportu, na spotkaniu z wiceministrem rozwoju. Nie unikam takich wydarzeń, wykorzystuję do zaprezentowania stanowiska zarządu województwa. Tak było na spotkaniu w sprawie Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju, gdzie przedstawiłam merytoryczną opinię zarządu. Ale to nie znaczy, że wojewoda ma się o to obrażać. Na konferencji prasowej powiedział „niech pani marszałek zajmie się pracą, a nie polityką”. Ja jestem również politykiem. W przypadku ZIT-ów to jest totalne nieporozumienie. Bo akurat zgadzam się z polityką rządu – pieniądze, które dostały regiony, powinny jak najszybciej trafić do beneficjentów. I naszą rolą jest dopilnowanie, by tak było, a wojewoda to kwestionuje i pyta, dlaczego marszałek skraca terminy. A to są zapisy z programu rządowego, o czym już mówiłam. My wykonujemy polecenia rządu, nie można tego kwestionować.

Może czas skończyć „politykę obrażania”, spotkać się i porozmawiać?
Mnie chyba bardziej zależy na tym spotkaniu, właśnie na nie zaprosiłam pana wojewodę. Zaproszenie wyszło 19 października, jeszcze nie mam odpowiedzi.

A może potrzebny jest zespół „międzyurzędowy”, który działałby dla dobra województwa?
Nie ma potrzeby tworzyć dodatkowych instytucji czy podmiotów. Jest Lubuska Rada Rozwoju Województwa, kluczowa dla rozwiązywania problemów regionu. To funkcjonująca od lat taka rada mędrców, której członkami są wojewoda, rektorzy, przedstawiciele biznesu i różnych organizacji. Można powiedzieć – elita naszego regionu. Ale pan wojewoda, przedstawiciel rządu w terenie, nie uczestniczy w tych spotkaniach.

Henryka Bednarska

Jestem dziennikarką od 24 lat. Od sześciu lat kieruję działem informacyjnym.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.