„Spółdzielnia” spuści Polonię z ligi?

Czytaj dalej
Krzysztof Wypijewski

„Spółdzielnia” spuści Polonię z ligi?

Krzysztof Wypijewski

Po porażce w Rzeszowie 38:52 bydgoska Polonia znalazła się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Musi nie tylko wygrywać, ale też liczyć na korzystne rozstrzygnięcia w innych spotkaniach.

- Trudno nam było w zasadzie w trzech zawodników wygrać zawody w Rzeszowie. Gdyby był Craig Coook, to kto wie. Ogromnie szkoda, że tak się stało, bo to był dla nas najważniejszy mecz sezonu. A absencja ważnego zawodnika mocno pokrzyżowała nam plany – mówi Władysław Gollob, właściciel bydgoskiej Polonii.

Chciałbym zaznaczyć, że to on sam zgłosił się do naszego klubu, bo chciał pokazać się w Polsce.

Craig Cook podpisał z Polonią tzw. umowę warszawską (bez warunków finansowych). Po pewnym czasie wyraził chęć startów w bydgoskiej ekipie i klub przygotował aneks do kontraktu z uwzględnionymi warunkami finansowymi. Cook miał go podpisać w miniony weekend w Lesznie przy okazji Drużynowego Pucharu Świata. Tak się jednak nie stało.

- Chciałbym zaznaczyć, że to on sam zgłosił się do naszego klubu, bo chciał pokazać się w Polsce. Podpisanie kontraktu było z jego inicjatywy, uruchomiliśmy więc wszystkie mechanizmy, dokonaliśmy formalności i uiściliśmy opłaty związane z licencją i wszystkimi innymi rzeczami - opowiada Władysław Gollob, właściciel Polonii. - Rozmawialiśmy z Cookiem zanim jeszcze zaczął osiągać dobre wyniki. Kiedy te zaczęły robić wrażeniem, jego wartość sportowa, a co za tym idzie, zainteresowanie nim, wzrosło. A on sam stracił chyba ochotę do jazdy w Polonii, pewnie licząc, że będzie mógł pokazać się w ekstralidze, może gdzieś zarobić więcej. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie. Kiedy okazało się, że Grigorija Łagutę złapano na dopingu, Rybnik zwrócił się w stronę Brytyjczyka. To chyba emocjonalnie zablokowało Cooka i jego chęci do pomocy Polonii. Zaczęły się targi bo Rybnik znalazł się w dużej potrzebie, a Cook dawał nadzieję na wynik.

- Wiedział, jak zależy nam na meczu w Rzeszowie. Byliśmy przygotowani na jego zatrudnienie i bardzo elastyczni w rozmowach z nim, pod każdym względem. Jerzy Kanclerz, który miał wszelkie upoważnienia do reprezentowania klubu, pojechał do Leszna rozmawiać z zawodnikiem, te rozmowy trwały do niedzieli rana, ale skończyło się na tym, że Cook pojechał do domu.

Wiedział, jak zależy nam na meczu w Rzeszowie. Byliśmy przygotowani na jego zatrudnienie i bardzo elastyczni w rozmowach z nim, pod każdym względem.

Polonia spadła na ostatnie miejsce w tabeli i do „Żurawi” traci tak naprawdę nie 2, a 3 punkty. Dlaczego? Bo ma gorszy bilans bezpośrednich meczów i jeżeli na finiszu sezonu obie ekipy zrównają się punktami, to przedostatnią lokatę, która gwarantuje jazdę w barażu z wicemistrzem II ligi, zajmie Stal.

Wiele może się wyjaśnić już w najbliższą niedzielę. Polonia Bydgoszcz podejmować będzie imienniczkę z Piły (godz. 14.45, Polsat Sport Extra; na wyjeździe biało-czerwoni przegrali 17:31), z kolei Stal uda się na mecz do Krakowa (u siebie Rzeszów triumfował 53:37). Jeżeli w obu meczach wygrają goście, spadek Polonii do II ligi będzie niemal pewny. Trudno bowiem przypuszczać, by „Żurawie” przegrały potem wszystko do końca sezonu, a bydgoscy żużlowcy triumfowali w Gdańsku i u siebie z Unią Tarnów. W obu przypadkach Polonia musiałaby jeszcze zgarnąć bonusy, czyli wygrać minimum - odpowiednio - 50:40 oraz 60:30. Na korzyść Stali przemawia też fakt, że ma do rozegrania mecz więcej (23 lipca podejmować będzie w zaległym spotkaniu Wybrzeże).

Polonia musi liczyć nie tylko na siebie, ale też na korzystny układ wyników w innych spotkaniach. W kuluarach mówi się o „spółdzielni”, która wypchnie Polonię z I ligi.

- Władysław Gollob lubi mówić coś o jakichś układach, ale ja bym chętnie spuścił Polonię z ligi - mówi na łamach portalu sportowefakty.wp.pl Adam Weigel, trener Wandy Kraków. Jego zespół jest niemal pewny utrzymania i spekuluje się, że w najbliższą niedzielę może „nie przeszkadzać” Stali Rzeszów.

Co na to Władysław Gollob?

- W zeszłym roku byłem upominany za swoje wypowiedzi przez Główną Komisję Sportu Żużlowego. Ciekawy jestem, jak teraz GKSŻ zareaguje na różne wypowiedzi. Czy to zachowanie sportowe, czy może nie do końca? - kończy W. Gollob.

MECZE DO ROZEGRANIA

KU POKRZEPIENIU SERC
W 1973 roku Polonia ścigała się w I lidze (obecnie ekstraliga). Od początku spisywała się słabo. Kiedy 22 lipca przegrała u siebie ze Śląskiem Świętochłowice 36:42, katowicki dziennik „Sport” relację z tego meczu okrasił tytułem: „Polonia spadła do II ligi”. I nawet trudno się temu dziwić. Do końca rozgrywek pozostawało bowiem zaledwie 5 kolejek, a bydgoszczanie okupowali ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem 2 oczek. Do przedostatniego Kolejarza Opole tracili aż 5 punktów.

I wtedy wydarzyło się coś niebywałego. Polonia wygrała trzy z czterech kolejnych meczów i - przy jednoczesnych porażkach opolan - wyprzedziła Kolejarz w tabeli. W ostatniej kolejce bydgoszczanie zremisowali w Opolu 39:39 i zapewnili sobie jazdę w barażach. W nich pokonali Stal Toruń i utrzymali się w I lidze.

Krzysztof Wypijewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.