Reduta plutonowego Bielańskiego

Czytaj dalej
Fot. archiwum rodzinne
Krzysztof Pięciak

Reduta plutonowego Bielańskiego

Krzysztof Pięciak

W tym roku mija 80. rocznica kampanii wrześniowej. Choć Polska, słabsza od swoich przeciwników i pozbawiona wsparcia sojuszników, nie mogła z tego starcia wyjść zwycięsko, to jednak wielokrotnie polscy żołnierze dawali dowody bohaterstwa, skutecznie opóźniając niemieckie, słowackie, a później i sowieckie wojska. Przez najbliższy rok Oddział IPN w Krakowie wspólnie z „Gazetą Krakowską” będzie prezentował raz w miesiącu sylwetkę wybranego Małopolskiego Bohatera Września 1939 r. - związanej z naszym regionem postaci, która szczególnie odznaczyła się w tych tragicznych dla Polski chwilach.

8 września 1939 r., bitwa pod Biskupicami Radłowskimi. Plutonowy Bielański wytacza armatę Boforsa na wał nad Dunajcem i z nieosłoniętej pozycji prowadzi ogień niszcząc kolejno kilka niemieckich czołgów. Giną jego dwaj towarzysze z obsługi działa, a on sam zostaje ranny. Z odłamkiem w nodze strzela dalej, póki jego pułk się nie wycofa.

Plutonowy podchorąży z Wrząsowic

Stanisław Bielański urodził się 10 maja 1916 r. w Krakowie. Wychowywał się w podkrakowskich Wrząsowicach, gdzie jego rodzice od 1923 r. byli właścicielami dworku i majątku. Ojciec Jan Bielański był także współorganizatorem wrząsowickiej Ochotniczej Straży Pożarnej i prezesem spółdzielni mleczarskiej. Po ukończeniu szkoły powszechnej Stanisław rozpoczął naukę w gimnazjum w Krakowie. Przerwał ją z powodu śmierci ojca, wrócił do Wrząsowic by pomagać matce. Zaczął też uczyć się w Szkole Rolniczej w pobliskim Czernichowie, którą ukończył w 1934 r. Pracował jako praktykant i pomagał rodzinie w pracach w majątku. W 1937 r. został powołany do obowiązkowej służby wojskowej. Przydzielony do Dywizyjnego Kursu Podchorążych Rezerwy w Brześciu, poprosił o przeniesienie do Krakowa, by móc czuwać nad rodzinną gospodarką. Po uzyskaniu zgody ukończył w 1938 r. kurs podchorążych 6. Dywizji Piechoty, organizowany przy 20. pułku piechoty Ziemi Krakowskiej. W trakcie kursu poznał m.in. obsługę armat przeciwpancernych Bofors wz. 36, stanowiących uzbrojenie plutonów przeciwpancernych Wojska Polskiego. Ukończył kurs w stopniu plutonowego podchorążego rezerwy i został zwolniony do cywila.

24 lipca 1939 r. plut. pchor. Bielański został powołany na ćwiczenia. Przydzielono go do 20. pułku piechoty na funkcję zastępcy dowódcy plutonu armat przeciwpancernych w kompanii przeciwpancernej. W przeddzień wybuchu wojny cała kompania dotarła w okolice Pszczyny, na pozycje obronne 6. DP, wchodzącej w skład Grupy Operacyjnej „Boruta” Armii „Kraków”. Dowodzący kompanią por. Julian Krzewicki wspominał: „My z armatkami przeciwpancernymi przygotowywaliśmy się do obrony przed czołgami. Do spania ułożyliśmy się na gołej ziemi, bez mycia, bez koców, a golenie zostawiliśmy na rano. Wszyscy próbowali odpoczywać po marszu i po nieprzespanej poprzedniej nocy”. Następnego dnia niemieckie czołgi z 5. Dywizji Pancernej zaatakowały i przełamały polskie pozycje obronne. Rozpoczął się odwrót na wschód.

Nocna bitwa

7 września wojska GO „Boruta” znalazły się w lasach na zachodnim brzegu Dunajca. Planowano przejście polskich oddziałów na wschodni brzeg rzeki i zorganizowanie tam linii obrony. Na skutek błędów w dowodzeniu plany te nie powiodły się: w lukę między polskimi oddziałami weszli Niemcy z 2. Dywizji Pancernej, którzy zaatakowali przeprawiające się przez Dunajec oddziały i zajęli Biskupice Radłowskie, w których mieścił się jedyny w okolicy most. Na polach między Biskupicami Radłowskimi, Zabawą i Radłowem rozpoczęła się krwawa bitwa, której stawką było uratowanie polskich oddziałów.

Nocą z 7 na 8 września większość polskich sił (głównie 20. pp i 3. psp) ruszyła do ataku na Biskupice i most, po którym, jak sądzono, będzie można kontynuować przeprawę. Do walki z niemieckimi czołgami ruszyły polskie działa z kompanii przeciwpancernej „Dwudziestki”. Plut. Bielański, który w zastępstwie ciężko chorego dowódcy stanął na czele dysponującego trzema działami plutonu, wytrwale ostrzeliwał nieprzyjaciela.

„Ostrzeliwujemy się z broni ręcznej i erkaemów. W międzyczasie w pobliże mego stanowiska podjechało działko przeciwpancerne i rozpoczęło ogień w kierunku niemieckich czołgów (...). Działko obsługiwane przez podoficera strzela cudownie i w niedługim czasie kilka czołgów staje w płomieniach. Rozpoczyna się morderczy ogień broni maszynowej na działko. Przy nasileniu ognia obsługa chowa się do fosy, by w momencie uspokojenia ponownie prowadzić ogień, aż do momentu braku amunicji. Zaczyna się rozwidniać...” - relacjonował jeden z żołnierzy 3. psp.

Z odłamkiem w nodze

Wstawał świt 8 września, gdy Polacy zaczęli wypierać Niemców z Biskupic. Wówczas z zajętego Radłowa Niemcy wyprowadzili natarcie na skrzydło polskich oddziałów. Plut. Bielański, wraz z działonowym (dowódcą obsługi armaty), swoim kolegą kpr. Adamem Kwaśniewskim, wytoczyli wtedy armatę na wał przeciwpowodziowy i stamtąd, z nieosłoniętego stanowiska, otwarli ogień do atakujących czołgów. Strzelali celnie, rozbijając kilka nieprzyjacielskich pojazdów. W bitwie Niemcy stracili aż 23 czołgi. Bielańskiemu przypisywano zniszczenie czołgu niemieckiego dowódcy batalionu ppłk. inż. Herberta Baumgarta, który prowadził natarcie i poległ pod Biskupicami.

Wkrótce do polskich dowódców dotarła informacja od patrolu, że most w Biskupicach został wysadzony, zdetonowali go dzień wcześniej polscy saperzy. Wydano rozkazy wycofania się na północ, by przekroczyć rzekę w bród. Odwrót osłaniały m.in. armaty plut. Bielańskiego. Celny ogień dowodzonej przez Bielańskiego armaty ściągnął na nią niemiecki ostrzał. Polegli kpr. Kwaśniewski i celowniczy st. strz. Piotr Kowalski. W chwilę później kolejny pocisk trafił w stanowisko armaty, raniąc plut. Bielańskiego w obie nogi. Sam opatrzył sobie ranę, po czym z tkwiącym w nodze odłamkiem kontynuował walkę z czołgami, póki nie wycofał się wraz z pułkiem.

W niewoli

Gdy 20 września pod Cieszanowem kapitulowała zdziesiątkowana i wyczerpana walką 6. DP, do plut. Bielańskiego dotarł rozkaz rozpuszczenia żołnierzy. Z kilkoma towarzyszami postanowił wyruszyć na pomoc walczącej Warszawie. Zostali schwytani przez Niemców, którzy postawili Bielańskiego oraz kilku innych żołnierzy przed plutonem egzekucyjnym: oskarżano ich o udział w rozstrzelaniu niemieckich jeńców w Stopnicy. Szczęśliwie Niemcy ustalili jednak, że Bielańskiego i jego towarzyszy nigdy nie było w Stopnicy i skierowali ich do obozu jenieckiego. Po drodze uciekł wraz z sześcioma kolegami. Przedzierając się w stronę Zamościa został ponownie schwytany i osadzony w obozie jenieckim. Wspominał później, że kolejnych kilka tygodni przeżył tylko dzięki żywności dostarczanej przez miejscową ludność.

Osadzono go początkowo w przejściowych obozach dla jeńców w Przeworsku i w Bochni. Kilka dni przebywał w Krakowie, zamknięty w dawnych koszarach 20. pp. Później znalazł się kolejno w kilku obozach jenieckich: Stalagu II D w Stargardzie koło Szczecina (do stycznia 1940 r.), Oflagu VIII A Kreuzberg (Kluczbork; do czerwca 1940) i Stalagu VI B Oberlangen (do kwietnia 1941). Najdłużej, do września 1944 r., przebywał w Stalagu VI G Bonn. Jego kolega Kazimierz Szczepański przypominał mu później lata wspólnej niewoli: „w stalagach, przemijające monotonnie dzień po dniu w ogromnej nostalgii za bliskimi, za ziemią rodzinną, było jednak dla ciebie zawsze pełne nadziei na powrót do rodzinnego domu”. Podczas długich lat niewoli Bielański powtarzał: „wszystkie drogi prowadzą do domu”.

W czasie gdy Stanisław był w niewoli, jego trzej bracia i siostra zaangażowali się w konspirację. Brat Gustaw (ps. „Wrzos”) należał do Kedywu, był dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych. Jan działał w ZWZ, aresztowany, zginął w 1941 r. w obozie Auschwitz. Wacław po rewizji we Wrząsowicach został wywieziony do obozów koncentracyjnych Gross Rosen i Buchenwald, gdzie został zamordowany po tym, jak stanął w obronie więźnia bitego przez kapo. Ich siostra Maria przenosiła meldunki i kolportowała prasę podziemną. W majątku we Wrząsowicach ukrywali się partyzanci z oddziału AK „Błyskawica”.

Podejrzany „wiejski bogacz”

We wrześniu 1944 r. Stalag VI G ewakuowano, a Bielański znalazł się w Stalagu IV B Mühlberg. Został uwolniony przez wojska sowieckie 1 maja 1945 r. Przedostał się do strefy kontrolowanej przez armię amerykańską, a następnie do Belgii. Kolejne dwa lata spędził w Brukseli. Do Polski powrócił w 1947 r. Z niewoli przyjechał z plecakiem, w którym wiózł kilka pamiątek, w tym zdjęcia i niemiecki kubek, którego używał w niewoli - z sentymentu, już do końca życia z nim właśnie się golił.

Kolejne lata „ludowej” Polski Bielański spędził we Wrząsowicach. Majątek szczęśliwie nie uległ podzieleniu, gdyż już wcześniej część ziemi przeszła w ręce chłopów; przymusowej parcelacji sprzeciwili się mieszkańcy wsi. Angażował się społecznie, udzielał pomocy weterynaryjnej okolicznym rolnikom. Jako repatriant z zachodu i „wiejski bogacz” był notowany przez UB.

Spotykali się u niego weterani krakowskiej „Dwudziestki”, w tym mjr Ludwik Bałos, który zrzeszał wokół siebie kombatantów i dokumentował historię wojenną pułku. Dzięki staraniom majora odtworzono listę oficerów i żołnierzy przedstawionych do najwyższych odznaczeń. 26 lipca 1964 r. gen. Mieczysław Boruta-Spiechowicz wręczył Stanisławowi Bielańskiemu Order Virtuti Militari. W uzasadnieniu zapisano: „w boju z czołgami 8.09 pod Biskupicami Radł[owskimi] dowodząc 1. plut[onem] ppanc. (...) wykazał odwagę graniczącą z bohaterstwem. Prowadzony przez niego ogień był bardzo skuteczny. Między innymi rozbił czołg d-cy natarcia Obersta [pułkownika] Baumgarta. Następnie z pełnym poświęceniem osłaniał wycofanie pułku na przeprawy”.

Stanisław Bielański zmarł w 1982 r.

Cykl powstaje we współpracy z krakowskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Autorzy są historykami, pracownikami IPN.

Krzysztof Pięciak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.