Prokuratura bada sprawę zbiórki na „chorego” Antosia

Czytaj dalej
Fot. Fot. Maciej Jeziorek / Polskapresse
Norbert Kowalski

Prokuratura bada sprawę zbiórki na „chorego” Antosia

Norbert Kowalski

Wrocławska Prokuratura Okręgowa razem z policją rozpoczęły postępowanie sprawdzające dotyczące zbiórki na leczenie Antosia. Sprawa została podjęta z urzędu, choć śledczy informują, że policja przyjęła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Prokuratura bada sprawę zbiórki na „chorego” Antosia

Przypomnijmy, że zdjęcie chorego na siatkówczaka Antosia w ostatnich miesiącach obiegło media w całej Polsce.

Jedyną nadzieją dla chłopca miała być kosztowna operacja, która miała kosztować pół miliona zł. I chociaż zebrano wymaganą kwotę, to w weekend Fundacja Siepomaga poinformowała, że akcja jest najprawdopodobniej oszustwem. A udział w niej wzięli m.in. Robert Lewandowski i jego żona Anna, którzy wpłacili 100 tysięcy złotych.

Kiedy okazało się, że zbiórka pieniędzy jest zapewne oszustwem, swoje oświadczenie wydał portal zrzutka.pl, na którym zebrano wymaganą kwotę. Jego przedstawiciele informowali, że zgłoszą sprawę do prokuratury.

- Bardzo ubolewamy nad tym, że problemy wokół zbiórki #bojesieciemnosci mogą zaszkodzić wszystkim zbiórkom osób potrzebujących na naszym i innych portalach. Każdy, kto nas zna wie, że zrzutka.pl to nasze „dziecko”, a uczciwość i rzetelność to nasze główne wartości, którymi się kierujemy - pisali przedstawiciele portalu.

Sam Michał Siniecki przeprosił wszystkie osoby zaangażowane w pomoc Antosiowi. Jednocześnie poinformował, że zwrócił już pieniądze, które wpłacił Robert Lewandowski.

Przekazane pieniądze mają też odzyskać pozostali darczyńcy.

Zbiórka na rzecz Antosia jest jednostkowym przypadkiem oszustwa i nie oznacza, że powinniśmy zrezygnować z pomagania innym. W ostatnich latach dzięki zaangażowaniu internautów udało się pomóc wielu osobom. Jedną z najbardziej spektakularnych akcji była akcja dla Kajtka ze Śremu, którą organizowała Fundacja Siepomaga. Chłopiec cierpi na pęcherzowe oddzielanie naskórka, a jedyną szansą na wyzdrowienie była operacja w Stanach Zjednoczonych, która polegała na przeszczepie komórek macierzystych szpiku. Żeby to było możliwe, potrzebna była jednak kwota sześciu milionów złotych. Internauci zebrali ją... w tydzień.

Zanim udało się zebrać pieniądze na leczenie Kajtka, podobną drogę przeszła Zuzia. Ona również chorowała na pęcherzowe oddzielanie naskórka, a zbiórka na jej leczenie odbyła się w kwietniu i maju 2015 roku. Chociaż trwała prawie dwa miesiące, to udało się zebrać całą wymaganą kwotę sześciu milionów złotych i dziewczynka mogła rozpocząć kurację.

Wielka akcja pomocy Antosiowi okazała się oszustwem na ogromną skalę. Sprawę wyjaśnia wrocławska Prokuratura Okręgowa

Jak ustrzec się przed oszustwem na portalach crowdfundingowych

Źródło: gloswielkopolski.pl / x-news

Ta sytuacja może odbić się na innych zbiórkach. Część ludzi już nie zaufa innym

Prokuratura bada sprawę zbiórki na „chorego” Antosia

Rozmowa z Sebastianem Laskowskim, wolontariuszem z poznańskiego szpitala onkologicznego, który pomaga przy organizacji zbiórek na leczenie chorych dzieci.

Jest Pan zaskoczony tym, że zbiórka na Antosia okazała się oszustwem?
Nie byłem zaskoczony, zwłaszcza widząc to, co działo się na face-booku i jak znajomi przesyłali sobie ten filmik. Pomagając przy podobnych zbiórkach wiem, że przeważnie nie jest wykorzystywane jedno zdjęcie, tak jak było to w tym filmiku, a treść nie jest opowiadana przez jedną osobę. Poza tym większość zbiórek organizowana jest na konto jakiejś fundacji. A w tym przypadku nie było pomocy ani numeru konta ze strony jakiejkolwiek fundacji.

Miał Pan wcześniej podejrzenia, że to może być oszustwo?
Od początku sądziłem, że coś z tą zbiórką jest nie w porządku. Znając rodziców i ludzi, którzy zbierają na leczenie dzieci, to oglądając ten filmik o Antosiu, można było zauważyć, że on nie jest zbyt wiarygodny. Opowiadając historię o chorobie swojego dziecka lub o dziecku, na leczenie którego się zbiera, pojawiają się emocje. Nie da się tego odegrać tak, jak było to na tym filmiku. A to było czytane z kartki. To nie było z życia wzięte. Można było zauważyć, że to nie była osoba, która ma kontakt z tym dzieckiem. Poza tym w filmie było umieszczone tylko jedno zdjęcie, a przedstawiając taką historię pokazuje się więcej fotografii. Na zdjęciach zawsze jest ukazane jak wyglądało dziecko przed chorobą, w czasie choroby czy po leczeniu, jeśli do niego doszło. Pokazuje się chwile, w których dziecko jest szczęśliwe lub momenty jak przebywa w szpitalu. Wszystko po to, żeby chwycić za serce. Nie można zaprezentować jednego zdjęcia i po prostu napisać na co dziecko jest chore.

Można w jakiś sposób uniknąć próby oszustwa? Na co zwracać uwagę przed wpłatą pieniędzy?
Przede wszystkim warto sprawdzić, czy dane dziecko jest pod opieką jakiejkolwiek fundacji. Wystarczy wpisać w google imię i nazwisko i powinniśmy znaleźć od razu takie informacje. Jeśli ktoś się znajduje pod opieką fundacji, to zawsze ma swoje osobne subkonto, na które można bezpiecznie wpłacać pieniądze (pieniądze na leczenie Antosia były wpłacane na prywatne konto - dod. red.). Nieraz dzieci, które naprawdę potrzebują pomocy, bardzo cierpią przez takie osoby. Bo teraz okazuje się, że pewien facet zrobił sobie żarty. I chociaż publicznie przeprasza, to większość ludzi jest już zrażonych.

To się może jakoś negatywnie odbić na innych zbiórkach?
Niestety, może mieć duży wpływ na inne zbiórki z tego względu, że część ludzi już nie zaufa innym zbiórkom. Tym bardziej, że niektórzy rodzice nie są w stanie zorganizować zbiórki np. w fundacji Siepomaga, a czasami te sprawy organizacyjne trwają zbyt długo.

W pomoc Antosiowi włączyły się tysiące osób, w tym Robert Lewandowski z żoną, Kazimierz Marcinkiewicz czy Maciej Orłoś. Jak to możliwe, że wszyscy dali się nabrać?
Chociaż ten filmik był zrobiony przy wykorzystaniu tylko jednego zdjęcia, to cała historia była przedstawiona dość wiarygodnie. I to właśnie filmik odegrał bardzo dużą rolę, gdyż chwycił ludzi za serce. Jeśli ludzie słyszeli historię o dziecku, które może stracić wzrok, to wpłacali. Jednak dla osób, które się tym jednak zajmują na co dzień i „siedzą” w tych tematach, ten film od początku mógł wydawać się podejrzany. W przeszłości sam zgłaszałem na policję sprawę, w której mężczyzna zbierał pieniądze na swoje prywatne konto w fałszywej sprawie.

Często dochodzi do prób oszustwa?
Niestety, niejednokrotnie zdarzają się osoby, które wykorzystując tragedię dzieci i rodziców, znalazły sobie sposób na łatwy zarobek.

Agnieszka Nowik - Fundacja Siepomaga o próbie wyłudzenia na zrzutka.pl

Źródło: gloswielkopolski.pl / x-news

Norbert Kowalski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.