Postanowił zostać Mistrzem Polski w wyścigach motocyklowych

Czytaj dalej
Bogna Skarul [email protected]

Postanowił zostać Mistrzem Polski w wyścigach motocyklowych

Bogna Skarul [email protected]

Szczecinianin Tomasz Smela ma już na koncie tutuł Mistrza Polski w Gymkhanie motocyklowej. Od dwóch sezonów ściga się na motocyklach, aby także w tej dyscyplinie być najlepszym.

Masz 23 lata, długo już się ścigasz?
Ten rok, to mój drugi sezon. W ubiegłym startowałem tylko w czterech wyścigach, bo później miałem wypadek i musiałem przerwać. W tym roku mam za sobą już cztery wyścigi, ale jeszcze sporo zawodów przed sobą.

Jak ci poszło?
W pierwszym, trzecim i czwartym wyścigu byłem pierwszy. W drugim - trzeci. Klasa w jakiej się ścigam, to Rookie 600 (Klasa Rookie 600 przeznaczona jest dla zawodników z licencją B od piętnastego roku życia i można startować tam każdym motocyklem o pojemności do 600cmm - przyp. red.). Rozgrywana jest podczas Wyścigowych Motocyklowych Mistrzostw Polski.

Postanowił zostać Mistrzem Polski w wyścigach motocyklowych

To masz szanse zostać Mistrzem Polski.
Będę się starał. Trzeba wygrać w klasyfikacji generalnej. W zeszłym tygodniu zapewniałem sobie pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej na jeden wyścig przed zakończeniem sezonu. Łącznie w mojej klasie jest dziewięć wyścigów.

Sportów motocyklowych jest sporo. Ty uprawiasz wyścigi motocyklowe. Czym Twoja dyscyplina różni się od innych?
Przede wszystkim sprzętem i miejscem, gdzie się rozgrywają. W Polsce jest tylko jeden tor wyścigowy, który ma homologację - to tor w Poznaniu. I tylko tam mogą się rozgrywać Wyścigowe Motocyklowe Mistrzostwa Polski.

Rozumiem, że aby ścigać się na wyścigach sportowych musisz mieć specjalny motocykl.
Oczywiście. Cena to około 100 tysięcy złotych za taki jeden.

Jak się przygotowujesz do wyścigów?
To nie takie proste. Nie można sobie ot tak przyjść na tor i wystartować. Aby można było jeździć po torze to musi być zorganizowana cała impreza - musi być odpowiednio zabezpieczony tor. Jest kilka wyznaczonych dni w roku, kiedy można potrenować. W tym roku jest 30 takich dni - nazywają się Speed Day. Połowa już za nami. Wówczas z całej Polski zjeżdżają się zawodnicy. Można wtedy jeździć cały dzień - od rana do wieczora.

Oprócz tych paru dni treningu na torze, jeszcze w jakiś sposób przygotowujesz się do zawodów?
Naturalnie, ale są to przygotowania ogólnosportowe, aby można było kondycyjnie wytrzymać wyścig. Jeden wyścig, to 10 okrążeń toru. Niby nic takiego, ale w praktyce po piątym, szóstym kółku zawodnicy często opadają z sił. Mięśnie puchną, więc fizycznie też trzeba się przygotować. Najlepiej poprzez jazdę na rowerze, bo rower ćwiczy nogi, a na motocyklu nogi są bardzo ważne. Wbrew pozorom podczas jazdy na motocyklu nie siedzi się w siodełku. Pracują przede wszystkim nogi.

Masz trenera?
Nie. Mam tylko znajomych, którzy mi coś podpowiedzą, ale nikogo takiego, kto by mnie poprowadził. Sam muszę się przygotowywać.

Wyścigi sportowe na motocyklach to popularny sport?
Wbrew pozorom bardzo. Podczas weekendu wyścigowego w każdym z czterech wyścigów startuje około 25 zawodników. W ciągu jednego dnia startuje około 100 osób.

To raczej męska konkurencja.
Niekoniecznie. Jest też sporo kobiet, które się ścigają. Podczas treningów w Poznaniu rozgrywane są często zawody mniejszej rangi takie jak Mistrzostwa Okręgu Poznańskiego, w których startują również kobiety. Niestety, nie ma osobnej klasy dla kobiet, bo jeszcze tych ścigających się kobiet jest zbyt mało.

Ściganie się sportowe na motocyklach jest bezpieczne?
Jazda motocyklem po ulicy w ogóle jest trochę niebezpieczna, ale jazda po torze już tak. Na torze nie ma przecież innych uczestników ruchu. Nie trzeba na przykład na zakrętach ryzykować, bo zna się doskonale trasę. Nie ma krawężników, przystanków. W razie „gleby” jest natychmiastowa pomoc.

Często zaliczasz „glebę”?
Często, ale nie tylko ja. Wszyscy mają wywrotki, jednak rzadko kiedy ktoś robi sobie krzywdę.

A z jaką prędkością jeździcie?
Przeciętnie 200-220 kilometrów na godzinę. Ale momentami nawet 260-280 km/h.

I mówisz, że ten sport jest bezpieczny?
Jeśli podczas wyścigów na torze jest około 25 wypadków i tylko jedna osoba ma coś złamane, to nie jest tak źle. Statystycznie to bardzo bezpieczny sport. Niebezpiecznie jest, kiedy na torze wpadają na siebie dwaj zawodnicy.

Ile masz motocykli?
Jeden torowy i jeden drogowy. Ten torowy nie ma świateł, nie ma kierunkowskazów. Po drodze nie da się nim jeździć. Motocykl torowy musi być specjalnie przygotowany do wyścigów. Przed zawodami musi przejść badanie techniczne, podczas którego jest dokładnie sprawdzany.

Jak to się stało, że w ogóle zacząłeś się ścigać?
Jestem mechanikiem motocyklowym. Pamiętam, kiedyś jeden z klientów przywiózł do warsztatu opony bez bieżników, totalnie gładkie. Zdziwiłem się. Potem zabrał mnie na tor. Trochę pojeździłem. Bardzo mi się spodobało. Szybko kupiłem motocykl sportowy. Pół roku trenowałem i już w kolejnym sezonie wystartowałem. Wcześniej jednak jeździłem w Gymkhanie motocyklowej, czyli dyscyplinie która polegają na jeżdżeniu wokół pachołków na czas. To nie takie proste. Na trasie są ustawione różnokolorowe pachołki, które trzeba pominąć z właściwej strony. Właściwie od tego się zaczęło. Mogę się pochwalić, że w tych zawodach zostałem Mistrzem Polski 2014 roku. A już w następnym sezonie startowałem na torze wyścigowym.

To kiedy pierwszy raz w ogóle wsiadłeś na motocykl?
Najpierw był skuter. Miałem 14 lat. Potem, kiedy miałem 16 lat, zrobiłem prawo jazdy na motocykl A1. To kategoria uprawniająca do jeżdżenia na motocyklu o pojemności 125 ccm sześc. Tym motocyklem jeździłem dwa lata. Jak skończyłem 18 lat, zrobiłem już prawdziwe prawo jazdy motocyklowe. I tak to się zaczęło.

Uprawianie takiego sportu jest kosztowne?
Nawet bardzo. Na wyścigi trzeba mieć dwa komplety opon na dwa dni. Średnia cena kompletu opon to 3 tys. zł. Jeden komplet wystarcza na jeden dzień. Nie da się na wyścigu jeździć dwa dni na tych samych oponach. Motocykl się ślizga, rozwija mniejszą prędkość. Właśnie na ostatnich zawodach jechałem na oponach z poprzedniego dnia. Wywróciłem się.

Z jaką prędkością jechałeś?
To było akurat na najwolniejszym zakręcie, więc miałem zaledwie 60 na liczniku. Miałem też dużo szczęścia, bo po chwili opony odzyskały przyczepność i pojechałem dalej.

A po zwyczajnej drodze z jaką prędkością jeździsz?
Zgodnie z przepisami. Choć słyszałem, że ktoś ze Szczecina z Wałów Chrobrego do Międzyzdrojów (a to jest około 100 kilometrów) przejechał w 25 minut. Ale ja tak szybko nie jechałem nigdy.

Bogna Skarul [email protected]

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.