Porzucili sutannę, ale celibat znieść może tylko papież

Czytaj dalej
Fot. 123rf
Teresa Semik

Porzucili sutannę, ale celibat znieść może tylko papież

Teresa Semik

Rozsławił swoją parafię w całej Polsce zlotami motocyklowymi, ale dziś o księdzu w Tychów jest jeszcze głośniej, bo zrzucił sutannę dla miłości do kobiety. Tylko czy można tak sobie pożegnać się z kapłaństwem?

Wierni z niedużych Wilkowyj, dzielnicy Tychów, gdzie Michał Macherzyński był do niedawna proboszczem, okazują byłemu już księdzu ogromne wsparcie i życzą wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.

Nie mogą zapomnieć, jak po zakończonej procesji Bożego Ciała ksiądz Michał poprosił ich, żeby na chwilę jeszcze zaczekali, bo musi coś ważnego im powiedzieć. Mówił spokojnie, ale dobitnie, że chce być uczciwy wobec siebie, Boga, ludzi. Pokochał kobietę i odchodzi z kapłaństwa. Prosi o modlitwę i wyrozumiałość, bo wszyscy będą się nadal spotykać, zamieszka bowiem w Wilkowyjach. I wyszedł do zakrystii.

- Kościół zamarł w ciszy, dopiero po chwili rozległy się brawa - wspomina 66-letni parafianin. - Nie mieliśmy żadnych podejrzeń ani wiedzy, o jaką kobietę chodzi. Ksiądz Michał był przecież ideałem. Pięknie się nami opiekował, każdemu podał rękę, każdego wysłuchał. To najlepszy kapłan, jakiego w życiu spotkałem.

Chwilę po tym wyznaniu swoje odejście z kapłaństwa Michał Macherzyński ogłosił na Facebooku, dodając, że rozpoczyna nowy etap życia „przy boku Justyny”. W pierwszą niedzielę po Bożym Ciele przyszedł do kościoła w cywilnym ubraniu i jak każdy świecki usiadł w ławce, z Justyną. Gdy tylko skończyła się msza, starsi i młodzi rzucili się do niego z gratulacjami. Ktoś skomentował, że parafia straciła świetnego gospodarza, za to Wilkowyje zyskały supersąsiada.

- Zawsze budził mój podziw, jest wyjątkowy i był wyjątkowym księdzem - mówi Anna Różycka z Tychów. - Tylko wyjątkowy człowiek mógł mieć odwagę podjąć tak trudną decyzję, żeby żyć w zgodzie z sobą. Podziwiam go, szanuję i życzę szczęścia. Niech ta ludzka miłość ma boską moc.

Szkoda tego kapłaństwa

Proboszczem parafii Matki Bożej Królowej Aniołów w Wilkowyjach był przez dziewięć lat, w kapłaństwie - przez trzydzieści. Jak bardzo przysłużył się lokalnej społeczności i zapadł w jej sercach, świadczy też ogłoszenie, którego treść ukazała się na portalu z nieruchomościami. Sprzedawca domu w Wilkowyjach zachwalał oferowany budynek, a na koniec dodał: „I mamy tu fajnego proboszcza”.

Głosił kazania, po których często chciało się wstać i klaskać - mówią zgodnie parafianie. Organizował akcje charytatywne dla bezdomnych, półkolonie dla dzieci, sam im robił kanapki. Grał na gitarze i kochał harleye. W całej Polsce mówiono o nim, gdy w Wilkowyjach zaczął organizować zloty motocyklowe. Justyna też jeździła na motocyklu.

- Wszystkiego najlepszego, bądźcie szczęśliwi, ale co ze zlotami w Wilkowyjach? Mam nadzieję, że nie zrzuciłeś też stroju motocyklowego - dopytują harleyowcy.

Ta motocyklowa pasja otworzyła mu też drogę do telewizyjnego programu „Pytanie na śniadanie”.

Michał Macherzyński nie reaguje na wygłaszane pod jego adresem opinie. Na prośbę DZ o rozmowę, czy po kapłaństwie zostaje blizna, jak mówi były dominikanin prof. Tadeusz Bartoś, odpowiada krótko: - Dziękuję za poważne potraktowanie tematu, ale jestem zdecydowany nie udzielać wywiadów i komentarzy.

Za to komentarzy na jego Facebookowym profilu jest już z tysiąc, w zdecydowanej większości wspierające byłego księdza. Parafianie dziękują za cudowny ślub i chrzciny dzieci, za mszę z okazji rocznicy urodzin. Dodają, że każdy ma prawo być szczęśliwym, więc życzą tego szczęścia, bo nikt nie jest idealny w swoim powołaniu i w miłości do drugiego człowieka. Lepiej żyć w prawdzie i szczęściu niż w kłamstwie, „Bóg Cię na pewno zrozumie” - pocieszają. Jednak żałują, bo takich kapłanów nie ma wielu.

Wielu zasmuca decyzja Michała Macherzyńskiego, bo odrzucił ogromną łaskę, jaką jest kapłaństwo, i pewnie trzeba będzie za to zapłacić. Przecież powołanie i posłanie otrzymane w dniu święceń naznaczyły go na zawsze. Przyrzekał „zachowywać celibat ze względu na królestwo niebieskie, służąc Bogu i ludziom”. Księdzem się umiera, bo Bóg nie zmienia zdania, skoro raz powołał.

Niektórych wiernych zdumiewa więc akceptacja parafian dla jego wyboru. Jak mąż i żona mają być sobie wierni, bo ślubowali, tak ksiądz ma być wierny swemu powołaniu. A on zdradził Pana Jezusa.

- Znałem księdza Marcina jeszcze z czasów, kiedy był wikariuszem w kościele św. Wojciecha w Mikołowie - mówi Marcin Wycisło. - Zawsze był dla mnie wzorem kapłana z powołania. Dla mnie to smutna, bardzo smutna wiadomość.

Parafia w Wilkowyjach jest jednoosobowa. Dziś na plebanii telefon milczy, a msze odprawia ksiądz z sąsiedniej parafii.

Zapewniam o wsparciu

Głos zabrał także ksiądz Stanisław Walczak, były misjonarz, znany z ostrych wypowiedzi pod adresem prezesa PiS, a ostatnio prezydenta RP. Do Michała Macherzyńskiego zwrócił się słowami: „Ksiądz, który nie chciał kłamać ogłosił swoją decyzję szczerze i otwarcie”.

Napisał: „Postanowiłeś wziąć odpowiedzialność za jedną osobę. Błagam, nie skrzywdź jej! Oddaj swe życie za nią, jak przez ostatnie lata poświęciłeś się dla powierzonych Ci ludzi. Zapewniam Cię o wsparciu modlitewnym. Tę, którą spotkałeś, pobłogosław w moim imieniu. Wiem, że się spotkamy. Możecie liczyć na moją przyjaźń. Szczególnie, kiedy będzie ciężko”.

I dodał ksiądz Walczak: „W moim długim, kapłańskim życiu jesteś trzecim, bliskim mi współbratem, który postanowił podobnie. Twoja nowa droga będzie trudna”.

Decyzja z Rzymu

Jak trudna jest droga odchodzenia od kapłaństwa i dochodzenia do świeckości, mówi Seweryn Mosz, radny Chorzowa, który porzucił stan duchowny 15 lat temu. Jest filozofem, teologiem, pisarzem, publicystą, przedsiębiorcą, doktorem nauk humanistycznych.

- Proces przesyłania dokumentów do przełożonych jest żmudny i za każdym razem toczą się te same rozmowy, dlaczego? Zostań jeszcze, dostaniesz roczny urlop, lepszą posadę - przypomina Seweryn Mosz. - Na decyzję z Rzymu, o zniesieniu celibatu, cierpliwie czekałem blisko rok, ponieważ nie wyobrażałem sobie, żeby zostawić za sobą jakieś niedomknięte drzwi. W większości przypadków, które znam, rozstanie z kapłaństwem kończyło się w taki sposób, że mieszkanie zostawało puste, a człowiek znikał. Znam historię osoby, o której do dziś nie wiadomo, co się z nią dzieje, dlaczego odeszła od kapłaństwa.

Seweryn Mosz podkreśla, że te niełatwe decyzje zwykle narastają latami. Zanim poszedł do seminarium, był związany z Kościołem od kilkunastu lat. - Szedłem z wizją Kościoła na piedestale, który nie istnieje - wyjaśnia. - Kościół prezentowany na zewnątrz osobom świeckim był ogromnym autorytetem, ale już po 3-5 latach mnie zasłona dymna spadła. Czułem się oszukany przez Kościół. Widziałem, jak wielu moich kolegów tkwi byle jak w kapłaństwie, korzystając z tego, że mają wygodne życie. Dlatego potem pojawiają się kobiety, mężczyźni, dzieci.

W Rzymie przedstawił dość mocny argument. - Czułem, że jestem jednak osobą homoseksualną, co jest przeszkodą zasadniczą - dodaje. - W czasie studiów jeden z kolegów też wyznał, że jest osobą homoseksualną i został dopuszczony do święceń, jest do dziś księdzem. Musiał jedynie podpisać zobowiązanie, że będzie tylko potencjalnie homoseksualistą, z nikim się nie zwiąże i nie będzie uprawiał seksu. Dopóki nie wprowadzi się w czyn pewnych potencjalnych skłonności, nie ma grzechu.

Otwarcie o rozczarowaniu

Ilu księży przechodzi do stanu świeckiego? - Niestety, nie znam takiej statystyki - odpowiada ks. dr Grzegorz Śmieciński, rzecznik metropolity katowickiego.

Sześć lat temu odszedł proboszcz parafii św. Wawrzyńca w Zabrzu-Mikulczycach. Oficjalnie złożył urząd przed biskupem. Podany powód to miłość do kobiety.

„Nie chcę dłużej żyć w systemie kościelnej zależności, w którym gubi się poczucie wartości własnego życia” - powiedział w jednym z wywiadów prof. Tadeusz Bartoś, były dominikanin, filozof i teolog, znany publicysta. Odtąd nie szczędzi krytyki Kościołowi.

- Mam wrażenie, że on został potwornie skrzywdzony w zakonie, ale nie do końca powiedział, co takiego trudnego wydarzyło się w jego kapłaństwie, że do dziś nie jest z tym pogodzony i nie wybaczył osobom, które mu tę krzywdę wyrządziły. W jego wywiadach, książkach wyczuwa się, że jakaś zadra w nim tkwi - mówi Seweryn Mosz, były karmelita bosy. - Z tego, co wiem, do dziś nie uregulował odejścia z zakonu, odszedł nielegalnie. Kiedy ja odchodziłem ze stanu kapłańskiego, mnie było łatwiej. W moim rodzinnym domu miałem otwarte drzwi, decyzję zaakceptowali także moi bliscy znajomi. Nie noszę w sobie żadnej zadry, ale otwarcie mówię o moim rozczarowaniu.

Mówi ks. dr Grzegorz Śmieciński, rzecznik metropolity katowickiego:

Utrata stanu duchownego nie jest równoznaczna z utratą obowiązku zachowania celibatu, który może być zniesiony jedynie decyzją papieża.

Przez kapłańskie powołanie każdy ksiądz jest wybrany do szczególnego służenia Bogu i ludziom. Aby niepodzielnym sercem oddać się tej służbie, zobowiązuje się także do celibatu. Skoro ktoś porzuca kapłaństwo i opuszcza placówkę duszpasterską, by pozostawać np. w grzesznym związku z kobietą, biskup diecezjalny wymierza karę suspensy, polegającą na zawieszeniu konkretnego księdza w czynnościach kapłańskich. Mówiąc jeszcze prościej: księdzem pozostaje, ale nie może wykonywać władzy święceń, czyli praktycznie prowadzi życie na sposób świecki. Tę sytuację może dany ksiądz zmienić albo przez pokutę i sakramentalną spowiedź, porzucić grzeszne życie i powrócić do sprawowania posługi kapłańskiej na mocy decyzji biskupa diecezjalnego, albo prosić Ojca Świętego o zwolnienie z celibatu, a następnie zawrzeć związek sakramentalny, o ile dana kobieta jest stanu wolnego.

Teresa Semik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.