Paranoja białoruskiego Baćki, czyli dziwny jest ten świat

Czytaj dalej
Marek Kęskrawiec

Paranoja białoruskiego Baćki, czyli dziwny jest ten świat

Marek Kęskrawiec

Wygląda na to, że Aleksander Łukaszenka ma zamiar przeczekać protesty na ulicach Mińska i wykorzystać narodowe cechy Białorusinów: ich cierpliwość i łagodność.

Ludzie mogą więc sobie strajkować i chodzić tysiącami po ulicach, domagając się ustąpienia satrapy, ale efektów tym nie osiągną. Protestujący nie są bowiem na razie skorzy do wejścia w bezpośrednią konfrontację z milicją i wojskiem. Czy mają rację? Nie mnie oceniać: łatwo zagrzewać do krwawej walki, gdy się samemu siedzi bezpiecznie przed komputerem. A poza tym, widok Łukaszenki z kałachem w ręce mówi wyraźnie, że z psychiką prezydenta jest coś nie tak i nie miałby on oporów, by utopić swój kraj we krwi.

26 lat rządów uczyniły z niego paranoika, który w historycznych białoruskich flagach (biało-czerwono-białych) na ulicach Grodna widzi polskie barwy, zarazem twierdząc, że cała ta rewolucja to polska robota. Nie jest zresztą w tym twierdzeniu sam, bo w rosyjskich mediach „eksperci” usilnie próbują udowodnić, że zamieszkami na Białorusi sterują rzekomo polscy żołnierze z Bydgoszczy. Większej bzdury nie słyszałem, ale z drugiej strony - przy ambicjach mocarstwowych Polski i jednoczesnym braku jakichkolwiek faktów potwierdzających nasze współczesne wpływy - dobre i to, zawsze to jakiś objaw swoiście rozumianego szacunku. Choć z drugiej strony, antypolskie kampanie sterowane z Rosji, bywają dla nas tragiczne w skutkach.

Marek Kęskrawiec

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.