O tym, jak radny Władysław Dzikowski przeganiał dziki i wpisali go na listę łowczego

Czytaj dalej
Fot. Sebastian Wołosz
Celina Wojda

O tym, jak radny Władysław Dzikowski przeganiał dziki i wpisali go na listę łowczego

Celina Wojda

Radny Władysław Dzikowski w rejestrze firmy, która wygrała miejski przetarg.

O tym, że radny Władysław Dzikowski miałby pełnić funkcję konsultanta łowieckiego i przepędzać zwierzynę, można przeczytać w dokumentacji przetargowej firmy Wild-Game, która została wybrana do prowadzenia całodobowego pogotowia interwencyjnego ds. zwierząt łownych oraz odławiania dzików i innych zwierząt na terenie Szczecina.

Sprawa wyszła na jaw po tym, jak Michał Kudawski opublikował na Facebooku skan dokumentów dostarczonych przez firmę Wild-Game.

Pod postem zawrzało. Internauci byli oburzeni tym, jak radny miasta może wykonywać prace, które zostały zlecone firmie wyłonionej w ramach publicznego przetargu i za miejskie pieniądze?

- Nie mam z tą firmą nic wspólnego – tłumaczy radny Władysław Dzikowski. - To jest jakieś pomówienie. Poprosiłem dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska o przygotowanie dokumentów i sprawdzenie, czy rzeczywiście posłużono się moim nazwiskiem. Jeżeli tak było, to będę interweniował. Nie jestem idiotą i samobójcą, wiem co mi wolno, a czego nie wolno. Jestem radnym i nie mogę robić niczego, co ma związek z gminą lub z pieniędzmi gminy.

Władysław Dzikowski twierdzi, że nic nie wiedział na temat wspomnianego rejestru. Ale nazwisko radnego na piśmie widnieje. Potwierdzają to nie tylko skany i dokumentacja, ale także właściciel firmy.

- Tak. Zdecydowałem się ująć pana Dzikowskiego w swoim rejestrze – mówi Stanisław Hebda, właściciel Wild-Game. - Należy wyraźnie podkreślić, że pan Władysław Dzikowski nie był współpracownikiem firmy i w żaden sposób dotychczas nie uczestniczył w jej pracach, nie był też formalnie poinformowany o tym, że został wymieniony w tabelarycznym zestawieniu. Jest osobą uznaną za społecznie zaangażowaną w znalezienie praktycznych rozwiązań i procedur dotyczących problemu dzikich zwierząt i tylko w takim kontekście znalazło się jego nazwisko w zestawieniu.

Dla Dzikowskiego sprawa jest prosta - ktoś w sposób znaczący naruszył prawo.

- Jeżeli firma Wild-Game użyła mojego nazwiska bez mojej wiedzy, to wtedy sięgnę do opinii prawnika – zapowiada radny Dzikowski. Zapewnia, że nie będzie uczestniczył w realizacji zamówienia.

Przeganiał dziki, to wpisali na listę

Władysław Dzikowski wyraził chęć walki z dzikami, co uznano za jednoznaczne ze zgodą na wypędzanie dzików za miejskie pieniądze.

We wrześniu 2016 r. Władysław Dzikowski był inicjatorem spotkania dotyczącego zagrożeń ze strony zbyt dużej liczby dzików w mieście.

- W tym ważnym spotkaniu udział brała także moja firma - wyjaśnia Stanisław Hebda. - Podczas spotkania różne osoby i instytucje zadeklarowały wolę działania na rzecz ograniczania niebezpieczeństw. Powstała lista osób, które dobrowolnie mogą pomagać w działaniu służb, oraz firm zajmujących się dzikimi zwierzętami. W wykazie osób biorących udział w realizacji zadnia na „Ograniczanie problemów…”, które moja firma przedstawiła w dokumentach przetargowych, załączono listę osób zdeklarowanych po w/w spotkaniu służb, aby przedstawić pełen obraz możliwości działania w tym temacie.

Radny spotkanie zorganizował i wpisał się na listę. Ale żeby zaraz chciał stać się konsultantem, tego powiedzieć nie może.

- Faktycznie powstała grupa 11 myśliwych, którzy też działają w tej sprawie, ale nigdy nie brałem za to pieniędzy - dodaje radny Dzikowski.

Celina Wojda

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.