Nieudane zakupy w Internecie. Pięć razy się zastanów, zanim napiszesz "oszuści!"

Czytaj dalej
Małgorzata Oberlan

Nieudane zakupy w Internecie. Pięć razy się zastanów, zanim napiszesz "oszuści!"

Małgorzata Oberlan

Przed nami szał wielkonocnych zakupów, który w pandemii przeniósł się do sieci. Znów ktoś z nas zamówionego prezentu nie dostanie na czas, a ktoś inny odbierze podróbkę perfum zamiast oryginału. Pięć razy się jednak zastanówmy, nim sklep internetowy w sieci nazwiemy "oszustem" czy "handlarzem badziewia". Przedsiębiorcy coraz częściej pozywają internautów do sądu...

Zobacz wideo: To już pewne. W 2021 roku będzie Czternasta Emerytura.

Emocje na bok - to pierwsza rada, jakiej adwokat Piotr Warzycki udziela klientom niezadowolonym z zakupów w sieci. Owszem, każdy ma prawo wyrazić krytyczną opinię. Trzeba jednak pamiętać, że swoje prawa mają również przedsiębiorcy: właściciele sklepów internetowych, producenci, restauratorzy oferujący wielkanocny catering. W pandemii jeszcze bardziej niż przed nią zależy im na dobrym imieniu, bo handel w dużej mierze przeniósł się do sieci.

Jeśli przeszarżujemy z krytyką, narażamy się na odpowiedzialność cywilną z tytułu naruszenia dóbr osobistych opisanych osób czy firm, albo nawet proces karny za zniesławienie.

Na Twitterze tylko 280 znaków, więc musi być dosadnie?

Piotr Warzycki to młody adwokat z Torunia, autor popularnego bloga "Better Call Piotr" i poradnika "Zakupy w sieci 2020". Bliskie są mu zarówno prawa konsumenta, jak i interes przedsiębiorcy. Sam chętnie robi zakupy w sieci, aktywnie komentuje rzeczywistość w mediach społecznościowych. Absolutnie nie wspiera pomysłów ograniczających wolność w sieci. Doskonale jednak wie, że wirtualny świat nie jest Dzikim Zachodem, w którym wszystko można. Nie, Internet nie jest miejscem, w którym przestają obowiązywać normy prawne i zasady współżycia społecznego.

-Zdaniem niektórych w sieci można pozwolić sobie na więcej, np. na pewne skróty myślowe, jeżeli w danym serwisie z uwagi na rozwiązania techniczne lub przyjętą konwencję treści publikowane przez użytkowników są limitowane co do ich objętości. Tak jest na Twitterze, który umożliwia zamieszczanie tylko krótkich wiadomości tekstowych, do 280 znaków. Internetowe wypowiedzi mogą także przybrać nieco ostrzejszą formę, jeżeli uczestnicy dyskusji nadali już jej emocjonalny ton, albo gdy pozwala na to charakter danego portalu, specyfika forum lub grupy dyskusyjnej. Mimo wszystko, pewnych granic przekraczać nie wolno - podkreśla prawnik.

Swoboda wypowiedzi i dzielenia się swoją opinią jest bardzo ważna dla rynku usług i towarów konsumenckich - to oczywiste. Przyczynia się do rozwoju zdrowej konkurencji i ułatwia konsumentom dokonywanie przemyślanych wyborów. Jeśli decydujemy się na wyrażenie w sieci krytycznej opinii o naszym zakupie, musimy pamiętać, że dozwolona krytyka następuje zawsze w usprawiedliwionym celu, w zasadzie - w interesie publicznym.

- Negatywny komentarz nie może mieć na celu wyłącznie szykanowania przedsiębiorcy, złośliwego szkodzenia jego reputacji. Oczywiście, nie ma w nim miejsca na nieprawdziwe informacje, wulgarne obelgi lub inwektywy. Unikajmy także sformułowań typu "złodziej" czy "oszust", przypisujących rażąco negatywne postępowanie sprzedającemu, który nie sprostał naszym wymaganiom, albo nie zadośćuczynił naszym roszczeniom. Balansujemy już wtedy naprawdę na krawędzi - uczula adwokat Piotr Warzycki.

Zemsta klienta i zmasowany atak? Da się wykryć!

Niedopuszczalne jest także publikowanie przez jedną osobę wielu nieprzychylnych komentarzy, posługując się różnymi nazwami użytkownika, dla wywołania wrażenia, że dany sklep internetowy jest powszechnie krytykowany przez całe rzesze konsumentów. To dość znany proceder, który jednak da się wykryć. Wystarczy, że broniący swojego wizerunku przedsiębiorca wynajmie detektywa, albo skutecznie skłoni do zaangażowania policję. Internetowy troll hejtujacy pod dwudziestoma nickami "tych oszustów ze sklepu X" naprawdę nie jest anonimowy. Szczególnie, gdy jad sączy z tego samego adresu IP...

- Niezgodna z prawem będzie również "zemsta klienta" polegająca na masowym publikowaniu w sieci negatywnych ocen i komentarzy o towarach określonego sprzedawcy. Chodzi zarówno o organizowanie tego procederu, namawianie do tego innych osób, jak i o udział w takiej akcji poprzez dzielenie się w sieci swoją negatywną opinią, chociaż nie miało się nigdy styczności z krytykowanym przedsiębiorcą - podkreśla adwokat.

Zbyt ostre lub nieprawdziwe słowa opublikowane w sieci pod adresem przedsiębiorcy mogą naruszać jego dobra osobiste takie jak godność, renoma i dobre imię. -A pamiętajmy, że dobra osobiste przysługują nie tylko osobie fizycznej prowadzącej działalność gospodarczą, czyli przysłowiowemu Janowi Kowalskiemu, ale i osobom prawnym, na przykład spółkom handlowym prowadzącym sprzedaż w Internecie właśnie - zaznacza Piotr Warzycki.

Co grozi na drodze cywilnej i karnej?

W razie naruszenia jego dóbr osobistych przedsiębiorca może wytoczyć autorowi wypowiedzi proces przed sądem cywilnym, domagając się m. in. usunięcia spornych wpisów przez pozwanego, opublikowania przez niego na własny koszt oświadczenia zawierającego przeprosiny, a nawet zapłaty na swoją rzecz zadośćuczynienia pieniężnego, odszkodowania lub zapłaty odpowiedniej sumy na wskazany cel społeczny. Pozwany, przegrywając proces, co do zasady zostanie obciążony jego kosztami poniesionymi przez przedsiębiorcę.

- Nie można też wykluczyć, że przedsiębiorca dotknięty nieakceptowalną krytyką w sieci skieruje sprawę na drogę postępowania karnego. Może wnieść do sądu - bez udziału prokuratora - tak zwany prywatny akt oskarżenia o przestępstwo zniesławienia albo znieważenia. Przestępstwa te, jeżeli zostały popełnione za pomocą środków masowego komunikowania, a do takich należy Internet, są zagrożone karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku - objaśnia adwokat Piotr Warzycki.

Pokrzywdzony wpisami w sieci przedsiębiorca może również zgłosić policji popełnione na jego szkodę wykroczenie z art. 26 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, zagrożone karą grzywny lub aresztu. Tego wykroczenia dopuszcza się ten, kto w celu szkodzenia przedsiębiorcy rozpowszechnia nieprawdziwe lub wprowadzające w błąd wiadomości o przedsiębiorstwie.

Jak widać zatem, warto pięć razy się zastanowić, a przynajmniej - wypić szklankę zimnej wody - nim zmiażdżymy sklep internetowy swoim krytycznym komentarzem w sieci. Zresztą, jak na zakończenie podkreśla prawnik, jeśli chcemy naprawdę skutecznie załatwiać problem, lepiej postawić na wyjaśnienie sprawy, ugodę, reklamację.

ADWOKAT PIOTR WARZYCKI

Absolwent Wydziału Prawa na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, a następnie słuchacz podyplomowych Studiów Prawa Karnego Skarbowego i Gospodarczego na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Na co dzień zapewnia obsługę prawna przedsiębiorcom. Autor popularnego bloga "Better Call Piotr" i poradnika "Zakupy w sieci 2020", który bezpłatnie można pobrać w sieci www.bettercallpiotr.com). Po godzinach: miłośnik telewizyjnych seriali (dobrych!).

WARTO WIEDZIEC:

Prawnik radzi: "Jesteś niezadowolony z zakupów w sieci? Pamiętaj, po pierwsze: bez emocji. Nie potrzebujesz przecież dodatkowych problemów. W pierwszej kolejności postaraj się o polubowne rozwiązanie. Upublicznienie sprawy to ostateczność. Negatywna opinia w Internecie może uczynić sprawę osobistą, a wtedy ciężko o kompromis. Sprzedawca musi mieć możliwość wyjścia z twarzą, o co znacznie trudniej na forum publicznym. Ostrożnie dobieraj słowa. Nie dawaj pretekstu do kontrataku. Stosunkowo łatwo narazić się na prywatny akt oskarżenia o przestępstwo znieważenia lub zniesławienia". (Za: "Zakupy w sieci 2020", adwokat Piotr Warzycki).

Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.