Nicki Pedersen zakończy karierę?

Czytaj dalej
Fot. Maciej Urbanowski
Tomasz Sikorski

Nicki Pedersen zakończy karierę?

Tomasz Sikorski

- Kocham żużel i chciałbym nadal startować, ale muszę też myśleć o zdrowiu - mówi Nicki Pedersen, którego dalsza kariera stanęła pod dużym zapytania.

Nicki Pedersen w poniedziałek poznał wyniki badań swoich uszkodzonych kręgów szyjnych i nie są one zbyt ciekawe.

- Okazało się, że dwa złamania, jakich doznałem, są bardzo blisko siebie. To powoduje, że każdy kolejny uraz może się dla mnie skończyć tragicznie, z paraliżem włącznie. Kocham żużel i chciałbym nadal jeździć, ale muszę też pomyśleć o swoim zdrowiu

- powiedział były trzykrotny mistrz świata, którego cytuje duńska prasa.

Teraz Pedersen pojechał do Monaco, gdzie lada dzień podejmie decyzję co do swojej przyszłości.

W Unii wszyscy są w gazie

- Ze spokojem poczekamy na jego decyzję. Jeśli Nicki postanowi kontynuować karierę, wówczas w każdej chwili może przyjechać do Leszna i potrenować. Wtedy też zobaczymy, w jakiej jest dyspozycji. Duńczyk ma „nazwisko”, ale żeby wskoczyć do składu, musi też być w odpowiedniej formie - mówi menedżer Piotr Baron.

Wskoczyć do składu nie będzie jednak łatwo, bo Byki od pewnego czasu prezentują bardzo wysoką formę i wydają się być na fali wznoszącej. - Wygląda to dobrze, także od „środka”. Zawodnicy zaczynają przypominać zgrany i dobrze rozumiejący się kolektyw - przyznaje szkoleniowiec Fogo Unii.

Nicki Pedersen wkrótce zadecyduje, czy będzie kontynuował swoją żużlową karierę. Jest jednak coraz bardziej prawdopodobne, że w tym sezonie Duńczyka
Tomasz Hołod Nicki Pedersen wkrótce zadecyduje, czy będzie kontynuował swoją żużlową karierę

Czy to znaczy, że Byki są już w tej chwili w optymalnej formie? - Myślę, że stać nas na jeszcze lepszą jazdę. Każdy z zawodników może coś jeszcze dodać od siebie. Co nie zmienia faktu, że wszyscy obecnie jadą - twierdzi Baron.

Teoretycznie najsłabszym ogniwem leszczyńskiego zespołu jest w tym momencie Peter Kildemand, ale i jego chwali menedżer Fogo Unii. - Może nie zawsze zdobywa dużą liczbę punktów, ale te punkty często są bardzo cenne. Poza tym dobrze prezentuje się na torze. Nie zapominajmy, że to właśnie on wygrał nam mecz w Toruniu - przypomina szkoleniowiec.

Rezerwowy za Pedersena?

Jest jeszcze jeden problem, bo gdyby Pedersen nie wrócił na tor, to leszczynianie nie będą mieli zawodnika rezerwowego.

- W takiej sytuacji postaramy się poszukać żużlowca, który mógłby do nas dołączyć. Takiego, który by spokojnie siedział i czekał na swoją ewentualną szansę - mówi Baron.

W tym momencie trudno jednak poszukać zawodnika, który byłby wartościowym zmiennikiem. W kontekście Fogo Unii mówi się o takich zawodnikach jak Craig Cook czy Kim Nilsson, którzy w Polsce w tym sezonie jeszcze nie jeździli. Nie jest też tajemnicą, że leszczynianie pytali w Pile o Brady Kurtza, ale ten temat szybko upadł.

Nicki Pedersen wkrótce zadecyduje, czy będzie kontynuował swoją żużlową karierę. Jest jednak coraz bardziej prawdopodobne, że w tym sezonie Duńczyka
Mariusz Kapała Jest coraz bardziej prawdopodobne, że w tym sezonie Duńczyka nie zobaczymy w barwach Fogo Unii Leszno

Na szczęście menedżer Byków nie musi się martwić o formę swoich młodzieżowców, którzy w każdym momencie mogą zastępować starszych kolegów. Bartosz Smektała i Dominik Kubera już nieraz w tym sezonie pokazali, że warto na nich stawiać. Obaj też bardzo dobrze zaprezentowali się w inauguracyjnym turnieju finałowym mistrzostw świata juniorów. A w Poznaniu łatwo o dobry wynik nie było, bo młodym żużlowcom przyszło rywalizować na wyjątkowo trudnym i selektywnym torze. Leszczynianie w tych trudnych warunkach świetnie sobie poradzili i obaj awansowali do finału, zajmując w nim drugie i czwarte miejsce.

Na juniorów można liczyć

- Trudno nie być zadowolonym z takiej inauguracji. Tym bardziej że dawno już nie jeździłem na tak przyczepnym torze. W Polsce na takich nawierzchniach już się praktycznie nie startuje - mówił po zawodach Smektała, który stanął na drugim stopniu podium.

Leszczynianin przegrał tylko z Maksymem Drabikiem, który na Golęcinie czuł się jak ryba w wodzie. Wygrał wszystkie swoje wyścigi i już na starcie mistrzostw świata wypracował sobie sporą przewagę nad resztą stawki. - Prawdę mówiąc, nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Świętować jednak jeszcze nie będę, bo jest na to zdecydowanie za wcześniej - przyznał wrocławianin.

Turniej w Poznaniu był pierwszym z trzech, jakie zaplanowano na ten sezon. Dwa pozostałe odbędą się w niemieckim Guestrow oraz czeskich Pardubicach.

- Tor w Guestrow jest wyjątkowo specyficzny, więc pewnie znowu czekać nas będzie ciężka przeprawa. Jestem jednak dobrej myśli. W ubiegłym sezonie zbierałem doświadczenia w mistrzostwach świata juniorów, a teraz chciałbym powalczyć o coś więcej

- zapewniał Smektała, który w tym sezonie ma już na koncie złoty medal Drużynowego Pucharu Świata oraz tytuł mistrza Polski juniorów. Medal młodzieżowych mistrzostw świata byłby więc ładnym uzupełnieniem tej kolekcji.

Na razie Smektała, jak i Kubera muszą się jednak skoncentrować na najbliższym meczu ligowym. Już w niedzielę Fogo Unię czeka bowiem potyczka z próbującymi wyjść z kryzysu oraz walczącymi o utrzymanie Aniołami z Torunia.

Tomasz Sikorski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.