Morza szum, ptaków śpiew. Płatna plaża pośród drzew

Czytaj dalej
Bogna Skarul

Morza szum, ptaków śpiew. Płatna plaża pośród drzew

Bogna Skarul

Woliński Park Narodowy planuje pobierać opłaty za plaże w Wisełce, Grodnie II, Grodnie, Świętoujściu i Międzyzdrojach. Mieszkańcy Wisełki mówią wprost: to nas zniszczy.

O możliwości pobierania opłat do tego typu miejsc mówi nowa ustawa o parkach narodowych. Na tej podstawie już jesienią ubiegłego roku Woliński Park Narodowy chciał wprowadzić bilety na wszystkie swoje szlaki, także te, którymi można dojść na plażę. Ten pomysł spalił jednak na panewce, bo pomysłodawcy zauważyli, że ustawodawca wykluczył taką możliwość w rozporządzeniu. Zgodnie z nim parki narodowe mają obowiązek wytyczyć bezpłatne szlaki prowadzące na nadmorskie plaże.

- Dlatego to nie będą opłaty za wstęp na plaże, lecz za ich udostępnienie - podkreśla Alicja Łepek, zastępca dyrektora WPN.

Mają wynosić od trzech do pięciu złotych za osobę. Jednak to na razie tylko propozycja. Najprawdopodobniej Park zdecyduje się na opłatę w wysokości czterech złotych za dorosłego.

Pani dyrektor opowiada też o planach ustawienia biletomatów na plażach w Międzyzdrojach (po wschodniej części od Bazy Rybackiej), Grodnie II, Grodnie, Świętoujściu i Wisełce.

- Choć może zdecydujemy się na zatrudnienie osób, które sprzedawałaby bilety - dodaje.

Pomysł ma wejść w życie w sezonie letnim.

Parku turysta ominąć nie może

W Wisełce do WPN należą las, plaża, a nawet mila Bałtyku od brzegu. Nie ma tutaj wielkich hoteli czy apartamentowców. Co prawda prawie 95 procent mieszkańców żyje z turystyki, ale ich dochód jest skromny: z pokoi dla letników, małych pensjonatów czy lokali gastronomicznych.

- Ci od gastronomii mają najgorzej - mówi Krzysztof Kinel, który ma w Wisełce kilka domków campingowych i od lat prowadzi ośrodek Łowiczanka, ale na stałe mieszka gdzie indziej. - Podczas pandemii mieli wszystko zamknięte, a sezon trwa tu praktycznie tylko dwa wakacyjne miesiące. W czerwcu czy we wrześniu przyjeżdżają nieliczni turyści. Nie tak jak w górach, gdzie sezon jest przez cały rok.

Zresztą Wisełka to taka enklawa dla tych turystów, którzy lubią spokój i ciszę. Wolą to niż hotelowe udogodnienia, za które przecież trzeba słono płacić. Bo oni nie mają zasobnych portfeli.

- Boimy się, że płatne plaże mogą zabić nasz biznes. A my tych domów dla letników przecież nie przeniesiemy w inne miejsce - mówi Sylwia Różnicka, właścicielka jednego z nich.

O pomyśle wprowadzenia nowych opłat przez WPN mieszkańcy Wisełki dowiedzieli się na wiosnę minionego roku. Od razu zaczęli dopytywać, interweniować, przekonywać. Pisali do gminy Wolin, sołectwa, WPN, posłów z regionu, a nawet do Ministerstwa Klimatu i Środowiska.

- Tutaj nie ma innej drogi nad morze, jak przez teren WPN - mówią. - Kto do nas przyjedzie, gdy będzie musiał dodatkowo zapłacić za każde wyjście na plażę? I od razu przekonują, że 99 procent turystów przyjeżdża tu przede wszystkim po to, aby wygrzać się w słońcu na piasku, a nie spacerować szlakami Parku.

Obiad droższy o 12 złotych

- My mamy swoje koszty - tłumaczy pomysł wprowadzenia nowych opłat Alicja Łepek, zastępca dyrektora WPN, i opowiada o różnych inicjatywach, które mają uatrakcyjnić szlaki i zachęcić turystów do płatnych wędrówek po Parku. Jedną z propozycji dla tych, którzy nocują w Wisełce, ma być tzw. karnet.

Co na to Wisełka?

Jej mieszkańcy, którzy walczą o wycofanie się Parku z nowych opłat, obliczyli, że nawet po wprowadzeniu specjalnego cennika tylko dla ich letników i tak wakacje w Wisełce będą droższe nawet o kilkaset złotych za rodzinę od tych spędzanych kilka kilometrów dalej, w miejscowościach, które nie graniczą z Parkiem.

Pomysł z karnetami nie podoba im się także dlatego, że to na nich spoczywałby obowiązek ich rozprowadzania wśród turystów.

- Dlaczego to my mielibyśmy w imieniu Parku pobierać te pieniądze? - pytają oburzeni.

Dopytują też o opłaty za pobyty jednodniowe.

- Bo takich przyjazdów mamy sporo - mówią. - Turyści przyjeżdżają do nas tylko na plażę. A po wyjściu idą na rybkę czy lody. Gdy będą jakiekolwiek dodatkowe opłaty, to oni już do Wisełki nie przyjadą - tłumaczą.

Dyrekcja WPN i na to przygotowała odpowiedź. Planuje wprowadzenie tzw. biletów weekendowych. Mają być ważne od piątku od godziny 14 do niedzieli do godziny 18, a opłata ma wynosić 12 zł za osobę i 6 zł opłaty ulgowej.

- To kto tu przyjedzie na rybę czy lody, jak „do każdego obiadu” w Wisełce turysta będzie sobie musiał doliczyć te 12 zł? - zastanawiają się mieszkańcy. - Dla czteroosobowej rodziny, czyli dwoje dorosłych i dwoje dzieci, to dodatkowy wydatek 36 zł.

Czego więc chcą mieszkańcy Wisełki?

- Nam chodzi tylko o to, aby bezpłatna była plaża i droga prowadząca nad morze - podkreśla Sylwia Różnicka. - To tylko jeden szlak. Nie mamy nic przeciwko temu, aby wędrówki różnymi innymi szlakami WPN były już płatne.

- Będziemy jeszcze na ten temat rozmawiać z mieszkańcami - kwituje Alicja Łepek.

Jak to robią po sąsiedzku?

Szymon Birkowski, inspektor z działu logistyki Słowińskiego Parku Narodowego (woj. pomorskie), w pobliżu którego położnych jest kilka turystycznych miejscowości, podkreśla, że z inicjatywy SPN wprowadzono kilka całkowicie bezpłatnych szlaków prowadzących na plaże.

- Tylko dla tych, którzy idą nad morze - zastrzega i dodaje, że jeśli turyści chcą zboczyć z wyznaczonej drogi, to już muszą płacić za wstęp do Parku.

- Bezpłatne przejście na plaże przez Park i bezpłatne plaże to nasz ukłon w stronę miejscowych i turystów. Zależy nam na tym, aby gmina nie miała strat - mówi.

Kiedyś to już było i nie wróci więcej?

Starsi czytelnicy pamiętają czasy, kiedy wejście na plaże na polskim wybrzeżu były płatne.

- To były lata 60.-70. XX wieku. Sprzedawano bilety przy wszystkich wejściach. Spora część mieszkańców Darłowa i tak przechodziła przez dziury w płocie i przez wydmy dostawała się na plażę - mówi Leszek Walkiewicz z Darłowa, historyk i podróżnik. Jak dodaje, można było również iść na plażę niestrzeżoną poza miastem, np. w Dąbkach czy Bobolinie.

- Tworzenie płatnych plaż nie ma obecnie sensu. Mogłoby to wywołać protesty, a przecież gminom powinno zależeć na tym, żeby turyści przyjeżdżali i czuli się dobrze w naszym regionie - dodaje.

Płatny wstęp na kołobrzeską plażę dobrze pamięta przewodniczący rady miasta Bogdan Błaszczyk: - Nie osadzę tego dokładnie w czasie, ale to musiała być końcówka lat 80.

Wspomina wygrodzoną płotem plażę centralną, reprezentacyjne, szerokie zejście przed sanatorium Bałtyk, i kioski, w których trzeba było zapłacić za wstęp. Takie budki stały też przy każdym kolejnym zejściu na plażę.

Obowiązującego wtedy systemu opłat przewodniczący nie pamięta, za to w naszych redakcyjnych archiwach znaleźliśmy wspomnienie zwolnienia od opłat kołobrzeżan. By plażować za darmo, trzeba było jednak pokazać np. dowód tożsamości.

Kołobrzeg nie ma żadnych planów wprowadzenia opłat za wejście na plażę.

- Musi być ogólnodostępna - podkreśla Michał Kujaczyński, rzecznik Urzędu Miasta Kołobrzeg. - Tak stanowią przepisy. Nawet gdy oddajemy jakieś odcinki w dzierżawę, nie polega ona na całkowitym odcięciu jakiejś przestrzeni plaży, tym bardziej odcięciu dostępu do morza.

Ewa Wieczorek z Urzędu Morskiego w Szczecinie twierdzi, że na zachodniopomorskim wybrzeżu Bałtyku nie ma obecnie ani jednej płatnej plaży.

- To własność Skarbu Państwa - podkreśla. - Ale my zajmujemy się tylko ochroną nabrzeży i ewentualnie możemy opiniować pomysły wprowadzenia płatnych plaż - dodaje.

Bogna Skarul

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.