Moim zdaniem: "Nasza mała Barcelona"

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Dembinski/Polskapresse
Andrzej Flügel

Moim zdaniem: "Nasza mała Barcelona"

Andrzej Flügel

Wszystkich tych, którzy dość złośliwie przed sobotą wróżyli porażkę Legii w Poznaniu chciałbym spytać: No i co powiecie? Na boisku różnica była większa niż dwa gole, tak więc gospodarze mogą być zadowoleni, że dostali tylko tyle.

Oczywiście nie ma sensu jeszcze pęcznieć z zadowolenia, bo można pęknąć. Jeszcze do końca daleko, a przecież Legia myśli na stulecie klubu nie tylko o mistrzostwie Polski, ale o Lidze Mistrzów. Uważam, że ta pierwsza sprawa to obowiązek, a druga może się udać.

Jestem w stanie zrozumieć niechęć kibiców z Poznania, Krakowa czy Zabrza do warszawskiego klubu, ale nie mogę zrozumieć tych, którzy nie są związani z jej rywalami, a jak Legia przegrywa to zacierają ręce.

Pytałem kilku, w sumie rozsądnych facetów lubiących piłkę, czemu tak jest i w nie otrzymałem konkretnej odpowiedzi. Coś tam bąkali, że Legia była kiedyś wojskowym klubem i podkupywała piłkarzy w ramach służby, a jeden powiedział, że nie lubi jej, ale nie wie dlaczego. Te gadki o wojsku to jakaś opowieść z prehistorią w tle. Tak rzeczywiście było, ale przed 30 laty! Dziś Legia ma największy budżet, najlepszy zespół i najjaśniejsze z polskich klubów perspektywy. Nie ukrywam, że bardzo się cieszę, bo kibicuję im już prawie 50 lat!

Ale Legia jest w stolicy, a my tu mamy swój mały futbol

Byłem w sobotę, 19 marca w Rzepinie na lubuskich trzecioligowych derbach Steinpol Ilanka - Formacja Port 2000 Mostki. Można marudzić na nasz futbol, kwękać, gadać o niskim poziomie. Jednak żeby wypowiadać takie opinie trzeba czasem pójść na mecz. Lubuskie derby były naprawdę ciekawym widowiskiem.

Walka, strzały, szybkie akcje, jedni chcący obronić wynik, drudzy by go zmienić. To wszystko było w tym meczu.

A druga bramka dla Steinpolu Ilanki? Gdyby sfilmować tylko ją i jakimś trikiem wstawić w wielki stadion nikt nie pomyślałby, że to nasza poczciwa trzecia liga tylko jakaś Barcelona. Oczywiście zaraz znajdą się tacy, którzy powiedzą, że przesadzam. Ok, niech mówią. Tylko, że ja oglądam i trzecią ligę i wspomnianą Barcelonę więc mogę się pobawić w takie zestawienia.

Tak więc apeluję do tych, którzy jeszcze ciągle podczas weekendu siedzą w domu i tylko wkurzają żony, mające w tym czasie tradycyjnie moc roboty: Chodźcie na stadiony.

Naprawdę warto! Ten mój apel staje się jak najbardziej aktualny, szczególnie teraz w przedświąteczną sobotę. Zamiast dać się zaprząc w sprzątanie, naprawianie, trzepanie dywanów i czort wie co jeszcze idźcie na mecz! W naszym regionie grają już prawie wszyscy. Ja tak zrobię i to nie tylko z obowiązku. Po prostu lubię futbol, a nie znoszę sprzątać!

Kiedy piszę te słowa jeszcze nie wiem czy koszykarze skończyli pucharową przygodę.

Obojętnie czy tak się stało czy też nie, twierdzę, że to wielka zasługa trenera. Uważam, że Saso Filipovski wycisnął ze Stelmetu maksimum tego co mógł, a może nawet trochę więcej. Jestem pewien, że decyzja o zatrudnieniu tego szkoleniowca to najciekawsze pociągniecie kadrowe w klubie w ostatnich latach. Czekam teraz na spokojne zdobycie mistrzostwa.

Andrzej Flügel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.