Millenialsi. Piękni, młodzi i zadłużeni po uszy

Czytaj dalej
Fot. 123rf
Gabriela Bogaczyk

Millenialsi. Piękni, młodzi i zadłużeni po uszy

Gabriela Bogaczyk

Z długami wchodzą w dorosłość. Chodzi o pokolenie Y, czyli tzw. millenialsów. Podpisują umowy telefoniczne, aby zdobyć wymarzony tablet czy smartfon. Po czym, gdy go mają, nie płacą rachunków. W samym woj. lubelskim wiszą już 11 mln złotych.

Ponad 30 tysięcy młodych mieszkańców województwa lubelskiego zadłużonych jest już na 223 miliony złotych. Mowa o osobach od 18 do 35 roku życia. To głównie pokolenie Y albo inaczej millenialsi.

Ich długi wynikają z zaciągniętych kredytów i pożyczek oraz niepłacenia alimentów, opłat za czynsz, rachunków za wodę, energię czy mandatów za przejazd autobusem na gapę.

Wedle informacji podanych przez Krajowy Rejestr Długów, rekordzistką wśród młodych kobiet z Lubelszczyzny jest pewna 25-latka spod znaku Lwa, która pochodzi z powiatu bialskiego.

Ma niespłacone zobowiązania wobec funduszu sekurytyzacyjnego oraz firmy energetycznej. Jej dług wynosi ponad 100 tys. złotych.

Natomiast rekordzistą wśród panów jest również 25-latek (jak podaje KRD, spod znaku Ryby), który pochodzi z Lublina. Jego zadłużenie wobec kilku instytucji finansowych i z tytułu niepłacenia alimentów wynosi ponad 56 tys. złotych.

Eksperci zwracają jednak uwagę na nowe zjawisko. Chodzi o to, że młode pokolenie coraz częściej nie opłaca rachunków telefonicznych.

Tzw. millenialsi muszą uregulować należności w kwocie blisko 243,6 mln zł. Z tego powodu już 12 tysięcy młodych mieszkańców z naszego regionu jest winnych ponad 11 mln złotych.

Przypomnijmy, że długi telekomunikacyjne oznaczają niezapłacone rachunki za połączenia telefoniczne czy surfowanie w internecie oraz kary za zerwanie umowy.

- Osoby w wieku 26 - 35 lat, tzw. millenalsi, żyją chwilą i nie przejmują się zaciągniętymi zobowiązaniami. Zwracają natomiast uwagę na trendy i nowości w świecie telefonii komórkowej. Są również bardzo podatni na reklamy. Często, kiedy pojawia się nowy model telefonu komórkowego, zmieniają operatora, by posiadać najnowsze urządzenie, jednocześnie zapominają o podpisanym już wcześniej zobowiązaniu - wyjaśnia Jakub Kostecki, prezes zarządu Kaczmarski Inkasso.

Z raportu Krajowego Rejestru Długów wynika, że w tych niechlubnych statystykach przodują panowie. Ponad 8,4 tys. mężczyzn i 5,5 tys. kobiet z województwa lubelskiego nie opłaca na bieżąco rachunków telefonicznych.

Średnie zadłużenie kobiety to 1,9 tys. złotych, a mężczyzny - 2,1 tys. Częściej rachunków nie regulują mieszkańcy wsi i małych miasteczek - do 10 tys. osób.

- Statystycznie w większych miastach mieszka więcej osób, więc wydawać by się mogło, że również więcej dłużników abonentów. Tymczasem prawda jest zupełnie inna. Najwięcej dłużników pochodzi z mniejszych miejscowości. Przypuszczalnie dlatego, że przeważnie mniej zarabiają, a w przypadku zwolnienia z pracy częściej mają problem ze znalezieniem nowej posady - tłumaczy Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów.

Dużym kłopotem firm telekomunikacyjnych są wyłudzenia osób podpisujących umowę na abonament telefoniczny tylko po to, by otrzymać nowoczesny sprzęt (smartfony, laptopy, tablety), który później sprzedają, nie regulując bieżących opłat.

Telefon powie, ile masz kasy

Lubelscy eksperci zaznaczają, że telefon komórkowy jest wciąż wyznacznikiem pewnego statusu materialnego, szczególnie u dzieci i młodzieży.

- To wynika z konsumpcjonizmu. Nieustannie jesteśmy namawiani do tego, aby kupować coraz nowsze, lepsze produkty, mimo że aktualnie używane całkiem nieźle się jeszcze spisują - odpowiada prof. Robert Szwed z Katedry Kultury Medialnej KUL.

I dodaje, że poprzez reklamy i media nieustannie odczuwamy presję podążania za trendami i gadżetami.

- Chcemy coraz więcej: telewizor, który jest jeszcze cieńszy, telefon, który jest lżejszy i robi lepsze zdjęcia albo bardziej komfortowy samochód. Nieważne, że w gruncie rzeczy nie jesteśmy w stanie spłacić później rachunku czy raty - dodaje specjalista.

Poza tym takie gadżety powodują dowartościowanie nas w oczach innych. problem w tym, że w nieskończoność można zmieniać w ten sposób wyznaczniki swojego statusu.

- Wyobraźmy sobie, że człowiek przez całe życie może w ten sposób porównywać się do innych. To jest niezwykle męczące. Do końca życia nie osiągniemy pożądanego statusu, bo zawsze będą osoby, które mają więcej pieniędzy. Nie zasobność portfela powinna być dla człowieka kluczowa. Co prawda, pieniądze są istotne, bo uprzyjemniają życie, ale takie nieracjonalne dążenie do nowszych, droższych gadżetów może spowodować, że dana osoba przez całe życie będzie nieszczęśliwa, bo ciągle nie będzie mogła uzyskać wymarzonego statusu - podkreśla prod. Szwed.

Ekonomiści podkreślają, że kupowanie najnowszych gadżetów i zadłużanie się w pogoni za trendami to znak naszych czasów.

- To jest niepokojące i niepotrzebne. Po co się zadłużać, by komuś zaimponować. To irracjonalny sposób. Swoisty przerost nad treścią. Takie postawy należy krytykować - dodaje prof. Marian Żukowski, ekonomista z KUL.

Rodzice fundują gadżety

Ekspert zwraca uwagę, że to wszystko doprowadza do tego, że młodzi ludzie zaczynają wydawać pieniądze ponad swoje możliwości i potrzeby.

- Wynika to z braku świadomości i z faktu, że rodzice albo dziadkowie wspomagają finansowo swoje dorosłe dzieci. Poza tym w dzisiejszych czasach obrót pieniędzy jest coraz częściej bezgotówkowy. Wykonanie transakcji przez młodego człowieka nie wymaga wyciągnięcia pieniędzy z portfela, co jest bardziej materialne i odczuwalne niż wpisanie kilku cyferek do komputera czy terminalu - wyjaśnia ekonomista.

Okazuje się, że woj. lubelskie znajduje się w czołówce kraju, jeśli chodzi o wspieranie finansowe dorosłych dzieci. Aż 61 proc. osób po 50. roku życia przekazuje pieniądze swoim dzieciom. Mowa o 200 do nawet 400 złotych miesięcznie.

- Jest to pewien problem społeczny, bo przekłada się to również na brak samodzielności. Takie osoby nie potrafią sobą zarządzać. Prawdopodobnie nie będą też dobrymi pracownikami, ponieważ są niezdolne do racjonalnego podejmowania decyzji - tłumaczy prof. Robert Szwed.

Lubelski ekonomista zaznacza, że zaciąganie kredytów czy pożyczek przez młode osoby jest pozytywnym zjawiskiem, bo świadczy o tym, że nie mają jeszcze długów i chcą inwestować w swoje przedsięwzięcia.

- Jeżeli ktoś udzielił im kredytu, to oznacza, że ocenił jego zdolność kredytową i jest przekonany, że ten kredyt zostanie spłacony. Jednak trzeba pamiętać, że zawsze mogą się pojawić sytuacje nadzwyczajne. Ktoś może zachorować, stracić pracę. Istnieje pewne ryzyko, bo nie można przewidzieć przyszłości - tłumaczy prof. Marian Żukowski.

W historii długów nic nie ginie. Warto o tym pamiętać

Ekonomista podkreśla, że bardzo nieodpowiedzialne jest nieregulowanie bieżących opłat: rachunków, czynszu, alimentów, mandatów, bo długi będą narastać.

- To jest brak wyobraźni, który poskutkuje tym, że osoba zadłużona trafi później do różnych rejestrów dłużników i będzie widnieć na czarnych listach przez wiele lat.

- Istnieje ryzyko, że ten młody człowiek, który teraz się zadłuża, za 10 - 15 lat będzie pełnił ważne stanowiska i różne osoby lub instytucje mogą mu wyciągnąć informacje, że kiedyś był zadłużony i zachowywał się nieodpowiedzialnie. Zachęcam młodych ludzi, żeby takie rzeczy traktowali jednak poważnie, bo decyzje z dzisiaj mogą rzutować na naszą przyszłość - radzi lubelski ekonomista.

Młode osoby z niechlubną przeszłością kredytową mogą mieć przez to utrudniony start w dorosłość, bo kiedy się okaże, że niezbędne jest nam mieszkanie czy samochód, to nie dostaniemy kredytu.

- Może być taka sytuacja, że młody człowiek dzisiaj nie zapłaci mandatu za przejazd pociągiem ekspresowym z Warszawy do Gdańska w wysokości 300 złotych. Następnie trafi do rejestru zadłużonych klientów i to np. za 5 lat dyskwalifikuje go do wzięcia kredytu na kwotę 300 tys. złotych na mieszkanie, którego będzie naprawdę bardzo potrzebował. Bank może wypomnieć mu niezapłacenie tego mandatu i przez to nie otrzyma kredytu. Najważniejsze, żebyśmy nie dali się wplątać w taką niepotrzebną historię - dodaje prof. Marian Żukowski.

Prof. Szwed tłumaczy, że długi w młodości mogą doprowadzić do wyrobienia w sobie mechanizmu nieustannego zadłużania się.

Chodzi o słynną spiralę długów, z której trudno wyjść. - Wpędza to ludzi często w spore kłopoty. Dopóki człowiek się tego nie oduczy, taki mechanizm będzie się odzywał co chwila w różnych sytuacjach - dodaje profesor z Katedry Kultury Medialnej KUL.

Zaciągając w młodości kredyt na telewizor, nie płacąc rachunku za telefon, łatwo można „uzależnić się” od kolejnych pożyczek.

- Jest to tym bardziej niebezpieczne, bo rynek finansowy jest nieprzewidywalny. Można wspomnieć chociażby słynne kredyty we frankach. Kiedy ludzie brali takie pożyczki, nie przewidzieli, że kurs franka może spaść i będą musieli spłacać większe raty - ostrzega prof. Marian Żukowski, ekonomista z KUL.

Gabriela Bogaczyk

Zajmuje się ochroną zdrowia i sprawami społecznymi.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.