Małopolscy Bohaterowie Niepodległości. Zofia Zawiszanka, legionistka z Goszyc

Czytaj dalej
Fot. fot. Ze zbiorów rodziny Smoczyńskich z Goszyc
Marcin Chorązki

Małopolscy Bohaterowie Niepodległości. Zofia Zawiszanka, legionistka z Goszyc

Marcin Chorązki

W 2018 r. mija sto lat od odzyskania przez Polskę niepodległości. Przez cały rok Oddział IPN w Krakowie będzie prezentować na stronie www.ipn.gov.pl oraz na łamach „Gazety Krakowskiej” mniej znane lub zapomniane dziś osoby, zasłużone dla odrodzenia wolnej ojczyzny. Bohaterką maja jest Zofia Zawiszanka.

Rankiem 3 sierpnia 1914 roku Zofia Zawiszanka, córka właścicieli niedużego majątku ziemskiego w Goszycach koło Kocmyrzowa, po rosyjskiej stronie granicy między Kongresówką i Galicją, została obudzona stukaniem do okna.

„Powstanie! W Warszawie rewolucja! Nas jest siedmiu w lesie - pierwszy oddział! Czy możemy przyjść, dostać śniadanie i dwie pary koni na dalszą drogę?”. Słuchała z drżeniem serca znanego jej głosu Zygmunta „Bończy” Karwackiego. Natychmiast obudziła wszystkich, służba dworska przygotowała śniadanie, a przybysze przebrawszy się w znane jej mundury strzeleckie, stali się pierwszymi żołnierzami idącymi w bój za Wolną-Niepodległą Polskę pod dowództwem Władysława „Beliny” Prażmowskiego.

Najszczęśliwszy dzień Zofii Zawiszanki

Z zachowanych dzienników Zofii Zawiszanki wynika, że to był najszczęśliwszy dzień w jej życiu. Tu, u niej, we dworze w Goszycach, rozpoczynała się droga do wolności.

„Nie wiem, czy liście drżały wówczas, ale moje serce kołatało w piersi, tam, pod uchylonymi drzwiami, jakby miało pęknąć. […] Moskale byli jeszcze niedaleko […] ci chłopcy szli na pewną śmierć … ode mnie żądali tylko pożywienia i czterech koni […] Szczęście, cud, wieczność - te wszystkie słowa nabierają nagle sensu, rumieńca krwi żywej - a oni się pytają … nie, to nie do uwierzenia!”.

Jeszcze tego samego dnia, po odejściu strzelców, niesiona emocjami pojechała do Krakowa, żeby zameldować komendantowi Józefowi Piłsudskiemu o sytuacji na pograniczu i o przybyciu drużyny strzeleckiej do Goszyc. Piłsudski był zadowolony z wiadomości oraz z sytuacji po stronie rosyjskiej.

Dla Zawiszanki rozpoczął się czas wzmożonej i intensywnej działalności. Przeszkolona jeszcze w okresie pokoju w drużynach strzeleckich w zakresie taktyki wojskowej, służby sanitarnej i wywiadu była dla komendanta żołnierzem o niezwykłych cechach - jej wrodzona inteligencja, znajomość obyczajów i funkcjonowania rosyjskich elit z terenów Priwislanskiego Kraju, jak określano Królestwo Polskie, powodowały, że dostała najtrudniejsze zadanie do wykonania: miała poprzedzać strzelców, prowadząc razem z innymi wywiadowczyniami obserwację przemieszczających się wojsk rosyjskich na terenie guberni kieleckiej i w Radomiu.

Była aktywną działaczką, najpierw strzelecką, a następnie legionową, do momentu zarażenia się w trakcie służby tyfusem. Do zdrowia powróciła wiosną 1915 roku, ale już nie podejmowała czynnej służby w Legionach - wyszła za mąż za Janusza Gąsiorowskiego, oficera Legionów, a po urodzeniu w 1916 r. córki Anny, której ojcem chrzestnym był Józef Piłsudski, pozostała w swoim rodzinnym domu, zarządzając gospodarstwem, podczas gdy mąż walczył na frontach I wojny światowej.

Była również członkinią Polskiej Organizacji Wojskowej, jednak obowiązki rodzinne ograniczyły jej działalność do minimum. Zorganizowała zaciąg ochotników do Legionów w jej rodzinnej wsi, obiecując ziemię za służbę Ojczyźnie. Obietnicę swą zrealizowała po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej, tworząc z nadanej żołnierzom z Goszyc ziemi przysiółek Legionówka, obecnie należący do wsi Wola Luborzycka.

Ostatnim aktem jej oddania sprawie legionowej i Piłsudskiemu było przyjęcie Marszałka i żyjących Beliniaków z patrolu w swoim domu w sierpniu 1924 r. - 10 lat po najszczęśliwszym momencie w jej życiu. W uznaniu zasług została odznaczona Krzyżem Niepodległości z mieczami (18 października 1932 r.) oraz Srebrnym Krzyżem Zasługi (21 września 1938 r.), a także kilkoma pamiątkowymi odznakami legionowymi.

„Pragnęłam być polskim żołnierzem”

Zofia Aniela Maria z Zawiszów 1º voto Gąsiorowska 2º voto Kernowa była córką Artura Zawiszy-Czarnego i Marii z Wolskich. Urodziła się w Szpitarach pod Nowym Brzeskiem 6 lutego 1889 roku. Pochodziła z tradycyjnej rodziny ziemiańskiej, której członkowie walczyli w powstaniach narodowych i prowadzili gospodarstwo ziemskie w Goszycach. Jako nastolatka została osierocona przez ojca. Razem z matką mieszkała do 1904 r. w rodzinnym dworze, a później przeniosła się do Lwowa, gdzie uczęszczała do gimnazjum Wiktorii Niedziałkowskiej. Wybór tego miasta nie był przypadkowy. Po pierwsze rodzina jej matki była związana ze Lwowem, a drugim powodem było przekonanie, że w Galicji poziom nauczania jest wyższy. Ponadto lekcje w szkołach były prowadzone w języku polskim i miały charakter narodowy - polski, co miało znaczenie nie tylko dla matki, ale przede wszystkim dla samej Zofii. Podkreślała po latach we wspomnieniach: „Od dzieciństwa pragnęłam gorąco być polskim żołnierzem. Odkąd poznałam »Trylogię« Sienkiewicza, pragnienie to nabrało cech pewnej manii: w wieku 10-12 lat »wojsko« było jedynie zabawą, która mnie zajmowała - a w gruncie rzeczy czymś więcej znacznie, niż zabawą”.

Nie wiem, czy liście drżały wówczas, ale moje serce kołatało w piersi, tam, pod uchylonymi drzwiami, jakby miało pęknąć

Dlatego atmosfera panująca we Lwowie sprzyjała nie tylko rozwojowi intelektualnemu młodej Zawiszanki, ale także wzrostowi jej uczuć patriotycznych, które doprowadziły ją do zaangażowania się w ruch strzelecki w trakcie studiów na Wydziale Rolnym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Razem z kilkunastoma innymi młodymi damami ćwiczyła na terenie obecnego Parku Jordana musztrę i taktykę wojskową, co w przypadku kobiet uznawane było w tym czasie nie tylko za ekstrawagancję, ale w niektórych opiniach uchodziło za nieprzyzwoite lub śmieszne. Niezrażona złośliwymi docinkami spacerowiczów kontynuowała szkolenie, wierząc, że nadejdzie dzień wskrzeszenia Rzeczpospolitej.

Nadzieje Zofii z Zawiszów Gąsiorowskiej ziściły się w 1918 r. Po zakończeniu działań wojennych prowadziła działalność społeczną - opiekowała się lokalną ludnością, m.in. fundując jej szkołę powszechną czy dbając o poziom opieki medycznej. Była także radnym gminnym, należała do Związku Legionistów i Związku Ziemian, ale również do PSL „Wyzwolenie”, co było ewenementem w skali całego środowiska ziemiańskiego. Do 1945 roku, a więc do wywłaszczenia z majątku przez władze komunistyczne, gospodarzyła razem ze swoim drugim mężem, Romualdem Kernem, w rodzinnej posiadłości, skutecznie broniąc jej m.in. przed przymusową parcelacją po reformie rolnej z 1925 r.

Gościnny dwór w trudnych wojennych czasach

Drugą wojnę światową spędziła w Goszycach, przyjmując pod swój dach liczną rzeszę uciekinierów i osób w potrzebie. Mieszkali u niej m.in. naukowcy z krakowskich uczelni z rodzinami, lwowiacy, warszawiacy (np. Czesław Miłosz) czy również ukrywająca się na „aryjskich papierach” trzyosobowa rodzina żydowska Glücksmanów z Krakowa. Pozostawali oni na całkowitym utrzymaniu gościnnego dworu w Goszycach i byłego legionisty związanego z dziedziczką z Goszyc, Stefana Kozubskiego.

Wanda Glücksman po wojnie wspominała z wdzięcznością: „Kimże byliśmy? Ludźmi obcymi, a nadmiar ludźmi, przeciw którym okupanci występowali coraz ostrzej i bezwzględniej. […] A jednak w Goszycach opiekowano się nami z niezmierną serdecznością”.

W listopadzie 1941 r. przygotowani przez miejscowego proboszcza Glücksmanowie przyjęli za zgodą metropolity krakowskiego ks. abpa Adama Stefana Sapiehy chrzest święty. Ich rodzicami chrzestnymi zostali Zofia Kernowa i Jerzy Turowicz.

Zofia Kernowa była również żołnierzem Armii Krajowej, członkinią konspiracyjnej organizacji ziemiańskiej „Tarcza”-„Uprawa”-„Opieka”. W jej domu ukrywali się żołnierze podziemia (np. Jan Józef Szczepański). Współpracowała również z lokalną placówką Batalionów Chłopskich.

Po zakończeniu wojny zamieszkała w Krakowie, gdzie podejmowała różne zajęcia, przede wszystkim była tłumaczką z języka francuskiego.

Całe swoje życie pisała wiersze i opowiadania. W okresie przedwojennym opublikowała je pod swoim nazwiskiem i pseudonimem z okresu konspiracji strzeleckiej Anna Wiśniowiecka. Tworzyła szereg wierszy patriotycznych, a także pełnych emocji i obrazów utworów opisujących piękno życia na wsi. Pomimo zakazu władzy ludowej, wielokrotnie gościła w Goszycach u zaprzyjaźnionych rodzin Kozubskich, Kułagów, Nocuniów i Dońców. Do końca życia była aktywną działaczką środowisk legionowych i ziemiańskich, inwigilowaną przez Służbę Bezpieczeństwa. Zmarła 2 lipca 1971 roku w Krakowie, została pochowana w grobowcu rodzinnym na cmentarzu w Luborzycy.

Marcin Chorązki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.