Kimchi kontra swojska kiszona, czyli uczmy się od Koreańczyków

Czytaj dalej
Katarzyna Kachel

Kimchi kontra swojska kiszona, czyli uczmy się od Koreańczyków

Katarzyna Kachel

Koreańska kiszona kapusta kimchi, uznawana za jedno z najzdrowszych dań na świecie, a ostatnio także chyba najmodniejszych (w Krakowie można ją zamówić już bez najmniejszego problemu), dała mi ostatnio sporo do myślenia. Co takiego ma kimchi, czego nie ma nasza kiszona biała kapusta z marchewką? Fantazję!

Kwaśno-pikantno-słona kiszonka z kapusty i rzepy, a czasem także cebuli czy rzodkwi, z dodatkiem sporej ilości przypraw, w tym dominującego sproszkowanego chilli, lekko zagęszczona kleikiem ryżowym jest bardzo wyrazista, a przez to muszę przyznać - pyszna. Kimchi to prawdziwy festiwal smaków w jednym kęsie. Przy okazji, ponieważ jest fermentowana, gwarantuje także wzmocnienie odporności i doskonale wspomaga florę bakteryjną.

Nie jest dziwne, że zrobiła taką karierę. I choć nasze polskie kiszonki nie przegrywają z nią pod względem właściwości zdrowotnych, to przyznajcie, że najpopularniejsza wersja kiszonej białej kapusty, mimo że smaczna, jest po prostu nudna.

Nasi przodkowie mieli więcej fantazji - nie posiadając lodówek na zimę kisili wszystko, co wpadło im w ręce, w tym rzodkiewkę, brukiew, pomidory, kabaczki, a nawet śliwki. Do beczek z kiszonkami dodawali mnóstwo przypraw i liści. Eksperymentowali, łącząc warzywa i owoce, a smak słony przełamywali dodatkiem miodu, który doskonale przyspieszał fermentację.

Dziś, zapytani o polskie kiszonki, wymienimy głównie wekowane ogórki i kapustę. Brakuje nam też pomysłów na to, jak kiszonki podawać. Ogórki lądują w sałatce jarzynowej lub zupie, a kiszona kapusta kończy w pierogach albo bigosie na święta. Ot i cała ich historia. A to mało!

Jeśli czegoś możemy się od Koreańczyków nauczyć, podpatrując ich kimchi, to tego, by w kiszeniu się nie ograniczać. Dodawajmy
do kiszonej kapusty kwaśne jabłko, kminek, miód lub ostrą paprykę. Upchnijmy w słoikach rzodkiewki z czosnkiem, liśćmi laurowymi i tymiankiem. Po sfermentowaniu są przepyszne, uroczo różowe w środku i obłędnie chrupią. Oprócz ogórków gruntowych odważmy się ukisić także małe pomidorki, pokrojoną w kostkę dynię, cukinię albo zapomniane ostatnio patisony. Teraz jest moment, by to całe dobro zamykać w słoikach.

I nie dajmy wszystkim warzywom smakować tak samo, zalewając je octem z cukrem, zamiast marynować - kiśmy je. Dzięki fermentacji zyskamy na zdrowiu i smaku. A potem zróbmy jeszcze jedno - nauczmy się podawać kiszonki jako przystawkę do każdego niemalże dania. Zwłaszcza w sezonie przeziębień. Wszystkiego kiszonego i na zdrowie.

Katarzyna Kachel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.