Kiedy duchy podejmują dialog z żyjącymi, czyli nowa niesamowita książka szczecinianki

Czytaj dalej
Fot. archiwum Ewy Ornackiej
Bogna Skarul

Kiedy duchy podejmują dialog z żyjącymi, czyli nowa niesamowita książka szczecinianki

Bogna Skarul

Rozmowa z Ewą Ornacką, autorką nowej książki „Po tamtej stronie, dlaczego zmarli powracają”.

Twoja nowa książka opisuje zupełnie inny świat niż poprzednie. Nie pasował mi on do Ewy Ornackiej, która przecież jest autorką między innymi „Skazanych na potępienie”. Skąd pomysł na zupełnie inną historię?

Przyniosło mi go życie. To osobiste doświadczenia skłoniły mnie do zgłębienia tej tematyki. Nawet osoby z wydawnictwa wydawały się kompletnie zaskoczone nagłą zmianą. „Ty zawsze o mafii, więzieniach, a teraz o duchach?! Może napisz to pod pseudonimem”. Po śmierci dwóch bliskich osób stałam się w ich domu świadkiem zjawisk niemożliwych do racjonalnego wytłumaczenia. Sądziłam, że moje zmysły wystawiają mnie na ciężką próbę, ale część tych zdarzeń odczuwali także sąsiedzi. Jeden z nich wezwał nawet policję. „Dlaczego pani stuka po nocach? Remonty robi się w dzień” - dyscyplinował mnie przez telefon. Nie chciał uwierzyć, że zamknęłam stary dom na cztery spusty, wsiadłam do samochodu i pokonałam kilkaset kilometrów drogi do Szczecina.

Dlaczego postanowiłaś to wszystko opisać?

Intrygowało mnie to, nie dawało spokoju. Byłam przekonana, że zjawy, duchy, upiory - jakkolwiek je nie nazwiemy - to bajki, zabobony lub halucynacje. Szukałam wyjaśnienia tamtych zdarzeń w fachowych publikacjach, których autorami są ludzie nauki: lekarze, psycholodzy, fizycy. Nie ukrywam, że szokowało mnie stwierdzenie Gustawa Stromberga - słynnego biologa i astronoma z obserwatorium w Kalifornii - jakoby liczne relacje o zjawach ludzi zmarłych były tak dobrze udokumentowane, że „ich autentyczność nie podlega najmniejszej wątpliwości”. Postanowiłam dotrzeć do osób doświadczających podobnych zjawisk na co dzień. Dzięki dziennikarce i podróżniczce Eli Tomczyk-Miczce z Krakowa poznałam wykształconą kobietę, która - zupełnie jak była amerykańska prokurator Allison DuBois (najsłynniejsza na świecie medium i profilerka pomagająca policji) pewnego dnia przeszła przez...ducha. Trafiłam również do dwóch medium - z Polski i Szwecji. Namówiłam je na szczerą rozmowę o tym, jak wygląda życie z duchami i dlaczego zmarli powracają, zamiast leżeć w grobie. Bez tych niezwykłych kobiet moja książka nigdy by nie powstała.

Kiedy zauważyłaś, że masz w sobie taką moc, która pozwala ci obserwować takie zjawiska?

Jeśli to jest jakaś moc, to ma ją również wiele osób z mojego otoczenia: producent popularnych seriali, z którym pracowałam, moja przyjaciółka Agnieszka - ceniona ginekolog, pielęgniarka z intensywnej opieki kardiologicznej jednego ze szczecińskich szpitali, szef kliniki rehabilitacji z Trójmiasta, kolega ze straży pożarnej, który jeździ do śmiertelnych w skutkach wypadków. Żadna z tych osób nie opowiadała o swoich doświadczeniach w szerszym gronie, obawiając się utraty wiarygodności. A szkoda, że się tego wstydzą, ponieważ to zupełnie naturalna rzecz, co udowodnili amerykańscy eksperci od badań nad komunikacją po śmierci. Naukowcy z różnych dziedzin przeanalizowali trzy tysiące podobnych przypadków. Stwierdzili, że aż 20 procent populacji Stanów Zjednoczonych, czyli około 50 milionów ludzi, doświadczyło tego typu zdarzeń. USA z pewnością nie są wyjątkiem, więc - kto wie - może mówimy o jednej piątej globalnej populacji.

Czy teraz, jak masz już większą wiedzę na ten temat, nie oburzasz się, że ktoś ci mówi, że wierzysz w duchy?

Oburzają mnie w życiu zupełnie inne rzeczy.

A wierzysz w duchy?

Wierzę, że umiera jedynie ciało, a energia nie odchodzi w niebyt. To żaden wstyd, skoro musiał uwierzyć w nie nawet sąd w Chicago, skazując, w 1978 roku, zabójcę terapeutki ze szpitala w Chicago. Nazywała się Teresita Basa, a morderca - Allan Showery. Był sanitariuszem, okradł ją, pociął i podpalił ciało, by zatrzeć ślady. Przyparty przez policję szczegółami, o których mogła wiedzieć jedynie ofiara, przyznał się do winy i dostał 14 lat. Wiedza śledczych pochodziła z...przekazu z zaświatów. Już sto lat temu ukazała się niezwykła praca naczelnego psychiatry instytutu w Chicago - Carla Wicklanda, który twierdził, że wielu pacjentów psychiatrycznych padło ofiarą opętania przez dusze uporczywie trzymające się ziemi. Trzeba pomóc tym duszom, by odnalazły spokój po tamtej stronie, wtedy po objawach choroby nie będzie śladu. Podczas studiów młody Wickland uczestniczył w sekcji zwłok pewnego mężczyzny i zaliczył budowę kończyny dolnej. Kiedy wrócił do domu, jego żona Anna, która była medium, zmienionym głosem krzyczała: „Dlaczego mnie pan pokroił?! Co pan zrobił z moją nogą?”.

Często mówi się o takich osobach, które są wrażliwe na pewne zjawiska tzw. nadprzyrodzone i je w ogóle obserwują lub są ich częścią, że to „czarownice”. Czujesz się czarownicą?

Jeszcze nie, ale wszystko przede mną (śmiech).

Przy uczestniczeniu w takich wydarzeniach lub ich obserwacji co jest ważniejsze - człowiek czy miejsce?

Miejsce jest bardzo ważne, o czym świadczą choćby nawiedzone domy. Są to również miejsca katastrof, np. pełne krokodyli i węży mokradła, gdzie w grudniu 1972 roku rozbił się samolot linii Easter Air Linces lecący z Nowego Yorku do Miami. Zginęło wówczas 101 osób. Do dzisiaj okoliczni mieszkańcy słyszą płacz i wołania o pomoc, a dziennikarze wraz z medium szukają skutecznego sposobu, by uspokoić mokradła. W historii lotu 401 jest jeszcze jeden intrygujący wątek, związany z wykorzystaniem fragmentów rozbitego samolotu do remontu innych maszyn. W samolotach z „przeszczepami”pasażerowie, stewardesy i piloci wielokrotnie widywali nieżyjącego kapitana i mechanika z załogi tragicznego lotu 401. Pojawiali się jako pasażerowie na gapę lub w kokpicie, wyglądali jak żywi, by po chwili ... rozpłynąć się w powietrzu. Duchy zniknęły bezpowrotnie, gdy zdemontowano powypadkowe elementy i zastąpiono je fabrycznie nowymi.

Czy były momenty, że się bałaś?

Był taki moment, że zaczynałam wątpić we własne zmysły. Wtedy poprosiłam zaprzyjaźnioną lekarkę z Ukrainy, żeby zamieszkała ze mną. Odczuwała to samo co ja.

Co wtedy zrobiłaś?

Skontaktowałam się z Krzysztofem Jackowskim z Człuchowa, którego znam od lat, ale on sam wydawał się wystraszony (śmiech). Radził, żebym po zmroku otworzyła wszystkie okna i drzwi, a następnie zażądała stanowczo, aby duchy się wyniosły tam, gdzie ich miejsce, czyli na cmentarz. Ale nie posłuchały (śmiech). Dopiero medium ze Szwecji skutecznie uspokoiła atmosferę starego domu, a na wszystkie moje pytania znała odpowiedź doktor Danuta Adamska-Rutkowska. To specjalistka w dziedzinie inżynierii chemicznej i procesowej, autorka wielu pasjonujących książek o naukowych dowodach na istnienie rzeczywistości równoległych. Zapewniła mnie, że z moimi zmysłami jest wszystko w porządku, bo przecież „duch stanowi jedną z właściwości materii”, a ludzie od wieków byli świadkami zdarzeń paranormalnych, uporczywie ignorowanych przez naukę. Ale to się zmienia. Tematyka autentycznych kontaktów ze zmarłymi intryguje naukowców z renomowanych ośrodków badawczych na całym świecie.

Jak reagują twoi znajomi, gdy opowiadasz im o tym, co cię niesamowitego spotkało?

Niektórzy martwili się o mnie. Wiedzieli, co przeżyłam, odbierając z zakładu medycyny sądowej ciało bliskiej osoby, która została zamordowana. Żałoba może mieć różne oblicza, więc jeśli nawet posądzali mnie o halucynacje - potrafię to zrozumieć. Jeszcze niedawno sama nie uwierzyłabym w coś takiego.

Nie boisz się, że ta twoja książka zostanie zakwalifikowana jako kolejna pozycja o duchach, wróżkach? Że ludzie w nią nie uwierzą?

Bez obaw, pozostawiam wybór czytelnikom. To oni będą decydować, czy ustawią tę książkę na półce z bajkami, czy z literaturą faktu.

A jak ty sobie to wszystko tłumaczysz i czy twoje życie zmieniło się po tej książce?

Świat wydaje mi się ciekawszy, wielowymiarowy. Zmieniło się moje miejsce do życia - opuściłam wygodne mieszkanie w Szczecinie i zamieszkałam w starym domu, gdzie tynk sypie mi się na głowę. Intrygująca energia jeszcze tu jest, ale nawet ją polubiłam. Chyba jestem odważniejsza (śmiech).

Jaka będzie kolejna twoja książka? Taka jak „Skazane”?

Mafijno-więzienne historie zawsze mnie lubiły. Wezmę teraz głęboki oddech, bo za moment dobry temat sam mnie znajdzie.

Bogna Skarul

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.