Jedna wpadka, a cień na całym polskim sporcie [rozmowa]

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Czachorowski
Joachim Przybył

Jedna wpadka, a cień na całym polskim sporcie [rozmowa]

Joachim Przybył

Rozmowa z JERZYM SMORAWIŃSKIM, szefem Komisji ds. Zwalczania Dopingu w Sporcie, o przypadku Tomasza Zielińskiego i walce z dopingiem na igrzyskach.

„Musiałbym być idiotą”, „nandrolon to doping ze średniowiecza” - tak tłumaczy się Tomasz Zieliński, którego złapano na dopingu w Rio.
Nie chciałbym komentować słów Tomasza Zielińskiego, bo może się okazać, że jest właśnie tak, jak o sobie mówi. Nandrolon faktycznie znany jest w sporcie od kilkudziesięciu lat, ale nie jest dopingiem archaicznym. Nadal pozostaje w powszechnym użyciu, zwłaszcza w rodzinie sztangistów jest popularny. Tylko w ostatnich dwóch latach mieliśmy cztery pozytywne przypadki, wyłącznie wśród sztangistów.

Jak działa ten środek?
Pobudza do rozwoju tkankę mięśniową. Wtedy rośnie siła, więc to wręcz idealny środek dla sportów siłowych.


Próbka B potwierdziła, że Tomasz Zieliński stosował nandrolon. Prof. Smorawiński: To typowy steroid, który przede wszystkim wzmacnia masę mięśniową (źródło: TVN24/x-news)

Pojawiają się gdzieś w tle słowa: „ktoś mnie wrabia”. Historia zna takie przypadki?
Teoretycznie wszystko jest możliwe, choć oczywiście to naturalna reakcja obronna każdego złapanego na dopingu sportowca. Jedna kwestia jest w tym kluczowa: wymagamy od nich świadomości. Światowy Kodeks Antydopingowy pełni rolę także edukacyjną i mówi jasno: zawodnik jest odpowiedzialny za wszystko, co się znajduje w jego tkankach i płynach ustrojowych.

Jakieś 20 lat temu okazało się, że niektóre legalne odżywki bywały zanieczyszczone i sportowcy wpadali nieświadomie. Wtedy wyraźnie ich ostrzeżono, że muszą być ostrożni i korzystać wyłącznie z takich środków, co do których mają absolutną pewność. Nie wolno im choćby jadać i pić w przygodnych miejscach.

Zieliński był podobno badany trzy razy tuż przed igrzyskami i twierdzi, że był czysty.
Nie może tak twierdzić, bo wyniki jeszcze do nas nie dotarły. Potwierdzam, że trzy razy był badany, bo sztangiści z oczywistych powodów byli szczególnie monitorowani. Pojawiły się pewne problemy w laboratorium, które teraz intensywnie wyjaśniamy. Dlatego czekamy na wyniki [mają zostać opublikowane dzisiaj ok. godz. 15.00 - dop. red.], przy czym od razu podkreślam, że nie mają większego znaczenia przy pozytywnej próbce B w Rio. Ostatnie badanie w Polsce odbyło się 22 lipca, wcześniejsze 1 i 12 lipca. Nawet brak nandrolonu w organizmie nie świadczy o niewinności Zielińskiego. Nie jest prawdą, że ten środek utrzymuje się latami w organizmie. Zależy od dawki i metabolizmu, ale zwykle znika najdalej po kilkunastu dniach, więc możliwe, że do zażycia doszło między 22 lipca i początkiem igrzysk.

Obrońcy Zielińskiego podnoszą także argument, że w Rio jest bałagan i dochodzi do pomyłek z próbkami. Słyszał Pan o takich problemach w Brazylii?
Słyszałem o chaosie i brudzie w Rio, o tym wiele mówiło się przed igrzyskami, ale nic o pomyłkach w badaniach antydopingowych. Pamiętajmy, że w tym czasie odpowiedzialność za walkę z niedozwolonym dopingiem nie spoczywa wyłącznie na Brazylijczykach. W trakcie igrzysk w laboratorium pracują specjaliści z całego świata. Z prostego powodu: ilość pracy jest ogromna. Zakładając 11 tysięcy uczestników zawodów, to planowane jest zwykle ok. 4,5 tysiąca badań moczu i około 2 tysięcy badań krwi. Przełomowe pod tym względem były igrzyska w Atenach w 2004 roku, od tego czasu kontrole przeprowadzane są nie tylko w trakcie poszczególnych konkurencji, ale także zaraz po przyjeździe sportowców.

Złapanie dopingowicza w trakcie igrzysk rzutuje chyba na całą reprezentację?
Niestety, to bardzo przykra sprawa, nie tylko dla tego delikwenta i środowiska ciężarowców. Wiemy, co się działo z Rosją przed Rio. Teraz każda taka wpadka od razu budzi pytania o doping systemowy w danym kraju, choć z całą świadomością podkreślam, że w Polsce takiego nie ma.


Kołecki: Krzysztof Szramiak również został złapany na stosowaniu dopingu (źródło: TVN24/x-news)

Joachim Przybył

Fan koszykówki, rowerowych wypraw, historii i astronomii. Toruński (i nie tylko) sport obserwuję i opisuję od prawie 20 lat. Piszę o koszykówce, żużlu, hokeju, piłce nożnej, MMA, ale także o kibicach i sportowych zjawiskach. Dlaczego sport? Za prostotę, kontakt z ludźmi, jasne reguły i prawdziwe emocje. Na platformach Polskapress staram się odpowiadać na wszystkie Wasze potrzeby, dlatego równie ważne dla mnie są rekreacja i sport zwykłych ludzi.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.