Godzinami czatuje w lesie. Zwierzynę bierze na cel uzbrojony w obiektyw

Czytaj dalej
Fot. z archiwum Włodzimierza Stachonia
Paweł Chwał

Godzinami czatuje w lesie. Zwierzynę bierze na cel uzbrojony w obiektyw

Paweł Chwał

Włodzimierz Stachoń z zawodu jest bankowcem, ale mistrzowsko fotografuje piękno naszej przyrody.

Nie obraża się, kiedy porównuje się go z myśliwym. Tyle że on nigdy żadnego zwierzęcia nie upolował. Preferuje bezkrwawe łowy i gdy idzie do lasu lub w góry, zamiast strzelby albo sztucera, bierze ze sobą statyw i aparat fotograficzny z teleobiektywem.

Przygodę z fotografowaniem przyrody i zwierząt Włodzimierz Stachoń z Gromnika rozpoczął już ponad ćwierć wieku temu.

- Pierwsze zdjęcia wykonywałem zwykłym zenitem, kupionym na bazarze. Początki były bardzo trudne, bo przecież o jakimkolwiek obiektywie wówczas nie było mowy. A przez to zrobienie dobrych fotografii, graniczyło wręcz z cudem - wspomina.

Te pierwsze doświadczenia w fotografowaniu przyrody wiele mu jednak dały. - Na ostateczny sukces w postaci udanego zdjęcia w 95 procentach składa się żmudna i często czasochłonna praca, która poprzedza samo naciśnięcie spustu migawki - podkreśla Stachoń.

Praca ta polega na tym, by podejść możliwie jak najbliżej obiektu fotograficznych łowów. A to nie jest wcale łatwe. - Mam do czynienia ze zwierzętami dzikimi, które są bardzo płochliwe i unikają kontaktu z ludźmi. Czasem wystarczy jeden niewłaściwy ruch czy nawet zbyt głośny oddech, aby w jednej sekundzie zniweczyć wielogodzinny, a niejednokrotnie wielodniowy wysiłek, związany z wyczekiwaniem w czatowni na to, aż zwierzę podejdzie na tyle blisko, aby go „sfocić” - mówi 45-latek.

W poszukiwaniu dobrych ujęć często konsultuje się z leśnikami, którzy na co dzień mnóstwo czasu spędzają w terenie i wiedzą najlepiej, gdzie i kiedy najlepiej wybrać się, aby zobaczyć jelenie, dziki czy żubry.

Wiele zdjęć, które wykonał, to efekt prowadzonych przez niego wcześniej zabiegów polegających na wabieniu i przywoływaniu konkretnych okazów. Ale udało mu się też sfotografować wiele rzadkich gatunków zupełnie przez przypadek. Tak było m.in. z młodymi rysiami, które uchwycił aparatem podczas wypadu na rykowisko. To jedno z najcenniejszych zdjęć w jego bogatej kolekcji, gdyż w Polsce zdjęciami rysiów mogą pochwalić się tylko nieliczni. Wcześniej sfotografował z bliska inne występujące u nas drapieżniki, m.in. niedźwiedzia oraz wilka. Do pełni szczęścia brakuje mu jeszcze żbika.

- Staram się zawsze trzymać bezpieczny dystans do zwierząt, które fotografuję. W niemal stu procentach przypadków, na widok człowieka uciekną, ale równie dobrze mogą zareagować odwrotnie i zaatakować - mówi.

Z zawodu jest bankowcem, a fotografowanie przyrody to jego największa pasja. Zdjęcia posłużyły mu już do wydania kilku albumów, można oglądać je w ogólnopolskich magazynach, wygrywają konkursy. - Na Safari się nie wybieram. Polska jest tak pięknym i nieodkrytym wciąż przyrodniczo krajem, że życia mi nie starczy, aby uchwycić na zdjęciach wszystkie gatunki ptaków i zwierząt, które u nas występują - dodaje.

Paweł Chwał

Dziennikarzem jestem od ponad 20 lat. Piszę w zasadzie o wszystkim, dlatego można mnie spotkać na co dzień z nieodłącznym aparatem fotograficznym niemal wszędzie. Specjalizuję się w tematyce społecznej, chętnie opisuję problemy, z którymi muszą zmagać się na co dzień nasi Czytelnicy oraz kuriozalne i niezrozumiałe często decyzje, które uprzykrzają im życie. Lubię odkrywać historię miasta i regionu oraz ukazywać piękne i nieodkryte miejsca, których pod Tarnowem jest mnóstwo.  Każdy dzień w tej pracy jest inny i nieprzewidywalny.


Moja dewiza to: "Każdy temat można opisać w ciekawy sposób, trzeba tylko rozmawiać z ludźmi"

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.