Frankowiczu, nie bój się sądu. Rozmowa z adwokat Katarzyną Oleszczak

Czytaj dalej
Fot. Archiwum prywatne/Archiwum
Jakub Roszkowski

Frankowiczu, nie bój się sądu. Rozmowa z adwokat Katarzyną Oleszczak

Jakub Roszkowski

Banki szukają za wszelką cenę przyczyn, nawet byle jakich, dla których mogłyby pozywającym ich frankowiczom wypowiedzieć umowy kredytowe - mówi adwokat Katarzyna Oleszczak.

Czy banki boją się frankowiczów? Bo wymawiają im umowy kredytowe.

Banki przegrywają w sądach, więc rzeczywiście coraz częściej sięgają po chwyty niedozwolone i próbują zniechęcić frankowiczów do składania nowych pozwów albo szukają przyczyn, dla których same mogą wypowiedzieć tę umowę, chcąc dzięki temu jako pierwsze pozwać klienta. Do mojej kancelarii zgłosił się na przykład mieszkaniec Koszalina, któremu wypowiedziano umowę kredytu, ponieważ nie dostarczył w ciągu 14 dni od wezwania decyzji o dopuszczeniu budynku do użytkowania. Co ciekawe, od udzielenia tego kredytu minęło już 15 lat! Co się okazało? Otóż bank dowiedział się, że kredytobiorca ma zamiar podjąć wobec niego kroki prawne w sprawie swojego kredytu walutowego.

Dlaczego banki przegrywają procesy? Co się zmieniło?

Sytuacja prawna frankowiczów jest dzisiaj taka sama, jaka była kilka lat temu. Przepisy i prawo nie zmieniły się w tym zakresie - z wyjątkiem udogodnienia w zakresie wytaczania powództwa w sądzie miejsca zamieszkania kredytobiorcy. Jednak sama pozycja frankowiczów jest dziś mocniejsza niż jeszcze kilka lat temu. Większość spraw dotyczących kredytów frankowych jest wygrywana i to już w pierwszym terminie rozprawy. W sądach upowszechnia się tendencja do unieważniania umów kredytowych, czyli procesy kończą się ustaleniem, że umowa nigdy nie została zawarta między stronami i zostaje wyeliminowana z obrotu prawnego. Oczywiście nie każdą umowę kredytową można podważyć, a do tego dochodzą jeszcze okoliczności związane z celem zaciągniętego kredytu, wykształceniem kredytobiorców, prowadzoną działalnością gospodarczą i wiele innych. Orzecznictwo w tym zakresie jest już jednak spore. Warto więc skonsultować sprawę z profesjonalistą, ale w zdecydowanej większości można podjąć walkę z bankiem.

Tyle, że banki reagują na to toksycznie, od razu szukając na nas haków?

Sytuacja w sektorze bankowym zmieniła się diametralnie i zamiast gigantycznych zysków, są dziś gigantyczne wyzwania. Niestabilność stóp procentowych oraz wysoki próg wpłaty własnej na kredyt hipoteczny spowodowało znaczne obniżenie zainteresowania tymi kredytami. Trzeba więc walczyć o gotówkę. Dlatego banki straszą obecnego kredytobiorcę frankowego, że po procesie, w którym umowa zostanie uznana za nieważną, pozwie go o bezprawne korzystanie z kapitału. Tak też się stało w sytuacji mojego klienta. W mojej ocenie roszczenie o korzystanie z kapitału nie ma jednak żadnych podstaw prawnych ani sensu ekonomicznego. Zapadają już w tym zakresie orzeczenia sądów. Wskazują one, że przeciwne twierdzenie doprowadziłoby do absurdalnej sytuacji: bank, czyli profesjonalista na rynku finansowym, mógłby nadal przygotowywać wadliwe prawnie wzorce umów, które zostałyby przez sąd unieważnione, a bankowi i tak należałaby się z tego tytułu jakaś korzyść. Gdy jednak informacja o kontrpozwach i roszczeniach banków zaczęła obiegać media, wielu frankowiczów rzeczywiście miało duże wątpliwości, czy warto pozywać bank. Dziś, gdy wiadomo już, że sądy nie przychylają się do roszczeń banków, zdecydowana większość kredytobiorców optymistycznie ocenia szanse, jakie daje im pozew.

Co więc powinni zrobić frankowicze, gdy bank będzie próbował wypowiedzieć im umowę kredytową?

Działania podejmowane przez bank względem kredytobiorców mają wzbudzić w nich poczucie strachu i zniechęcić do procesowania się z bankiem. Przyjęta strategia doskonale obrazuje wykorzystywanie przez bank pozycji dominującej względem konsumenta, co jest nieakceptowalne nie tylko przez prawników, ale i przez sędziów wydających wyroki w tych sprawach. Nie ma się czego bać i należy walczyć o swoje, skoro bank działał nie fair wobec kredytobiorców.

Ile osób podejmuje walkę i jak wygląda dziś proces z bankiem?

Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało dane statystyczne za I kwartał 2022 roku, odnoszące się do prowadzonych w sądach spraw, w tym postępowań na kanwie sporów dotyczących umów kredytów indeksowanych i denominowanych kursem franka szwajcarskiego. W pierwszych trzech miesiącach tego roku do sądów I instancji wpłynęły 16.563 nowe pozwy frankowe. Klienci domagają się unieważniania umów i sądy w przytłaczającej większości wydają korzystne dla nich orzeczenia. Wszystko wskazuje na to, że liczba spraw frankowych będzie lawinowo wzrastać, bo linia orzecznicza już się wykształciła i jest stabilna. Frankowicze wygrywają - aż 94 procent spraw kończy się unieważnieniem umowy kredytu. To wszystko wpływa na większą pewność siebie kredytobiorców i większą chęć do wytaczania bankom powództwa.

Pani mecenas, a co z kredytami w złotówkach? Czy spór z bankiem w sprawie kredytu o zmiennym oprocentowaniu ma sens?

Obecnie sektor bankowy jest przekonany, że umowy kredytowe zawarte w złotych i podlegające zmiennemu oprocentowaniu są nie do podważenia. Mam jednak odmienne zdanie w tym temacie - klienci mają szansę na udowodnienie swoich racji w sądzie. Szczególnie ważny dla złotówkowiczów może się okazać wyrok TSUE z 3 marca 2020 roku. Jednoznacznie w nim stwierdzono, że wymóg przejrzystości umowy kredytu hipotecznego zakłada, iż bank ma obowiązek przekazać kredytobiorcy w zrozumiały dla niego sposób, jak wyliczany jest wskaźnik, który wpływa na oprocentowanie kredytu. Zatem złotówkowicze również powinni udać się do prawnika i przedstawić okoliczności zawierania ich umowy.

Jakub Roszkowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.