Francuskie SS w Dygowie i okolicach tuż przed bitwą

Czytaj dalej
Fot. Bundesarchiv
Łukasz Gładysiak

Francuskie SS w Dygowie i okolicach tuż przed bitwą

Łukasz Gładysiak

Odkrywamy kolejną część wojennej historii regionu kołobrzeskiego.

Tuż przed bitwą o Kołobrzeg w 1945 roku na terenie gminy Dygowo pojawili się francuscy SS-mani.

O złożonej przede wszystkim z obywateli podbitej w 1940 r. III Republiki Francuskiej, 33. Dywizji Grenadierów SS „Karol Wielki” („Charlemagne”) na łamach „Głosu Kołobrzegu” pisaliśmy niejednokrotnie. Walki odwrotowe, toczone przez dowodzone przez SS-Brigadefuehrera Gustava Krukenberga zgrupowanie na terenie powiatu kołobrzeskiego, stanowiły element jego krótkiej, bo trwającej niespełna 2 miesiące historii. Powołane w lutym 1945 r. na terenie Alzacji, do boju weszło w okolicach Czarnego (woj. pomorskie), skąd cofało się przez Szczecinek, Połczyn Zdrój, Białogard i Karlino aż nad brzeg Morza Bałtyckiego. W międzyczasie uległo niemal całkowitemu rozbiciu przez wojska radzieckie i 1. Armię Wojska Polskiego.

Dygowski epizod „Charlemagne” miał miejsce w pierwszych dniach marca 1945 r. Po reorganizacji dywizji w Białogardzie, w efekcie której w miejsce dotychczas istniejących pododdziałów powstały, na modłę francuską, dwa pułki: złożony z ok. 600 najbardziej zdeterminowanych i najlepiej uzbrojonych żołnierzy Regiment Marszowy i liczniejszy, ale zdecydowanie gorzej wyposażony Regiment Rezerwowy. Na czele tego drugiego, którego elementy dotarły na teren gminy, stał absolwent elitarnej Szkoły Wojskowej St. Cyr, odznaczony orderem Legii Honorowej weteran I wojny światowej, generał Edgar Puaud.

W chwili objęcia w dniu 2 marca 1945 r. posterunków w Karlinie - mieście, które stanowić miało ostatni, większy punkt oporu przeciwko oddziałom radziecko-polskim zmierzającym w kierunku Kołobrzegu, podkomendni wyżej wspomnianego oficera otrzymali zadanie przede wszystkim zabezpieczenia przepraw na Parsęcie i Radwi. Drugi batalion liczącego najprawdopodobniej ok. 900 grenadierów Regimentu Zapasowego, pod komendą Waffen-Hauptsturmfuehrera Mauricea Berreta, rozmieszczony został w rejonie wiaduktu, którym z Karlina wyjechać można było koleją w kierunku południowo-wschodnim. Pierwszy, którego dowódcą mianowano Waffen-Hauptsturmfuehrera Emila Monneusea wymaszerował w kierunku przeciwnym przekraczając tym samym dzisiejsze granice gminy Dygowo.

Pierwotnie główne stanowiska obronne tej jednostki rozmieszczone były w okolicach Miechęcina i Piotrowic (w tej wsi przez krótki czas stacjonowało na pewno dowództwo 2. kompanii). Odcinek, którego bronić mieli podkomendni generała Puauda ciągnął się dalej na południe, stykając się zapewne m.in. z posterunkiem kompanii sztabowej rozlokowanej w Karścinie. Oznaczało to, że grenadierzy czuwać mieli nad frontem długości ok. 20 km co dawało średnio jednego żołnierza na 50 m. Zważywszy na fakt, że część członków Regimentu Marszowego nie posiadała broni i w oddziale nie było praktycznie żadnych środków przeciwpancernych (wszystkie, w trakcie białogardzkiej reformy organizacyjnej oddano towarzyszom z Regimentu Marszowego), powstrzymanie dysponującego czołgami nieprzyjaciela było niemożliwe. Sama prezencja francuskich SS-manów w tym czasie nie napawał zresztą optymizmem; jeden z podoficerów 33. Dywizji Grenadierów SS, Waffen-Rottenfuherer Robert Soulat, z którym autor artykułu miał bezpośredni kontakt w latach 2011-2014 wspominał: - Moi koledzy ubrani są niezwykle „pstrokato”. Niektórzy poowijali się w kamuflażowe płachty namiotowe zarzucone na płaszcze, inni, jak gdyby nie czuli zimna, paradują w samych bluzach i to z podwiniętymi rękawami. Spotkać można chyba wszystkie nakrycia głowy spotykane wówczas w armii niemieckiej… Niektórzy, oprócz regulaminowych elementów umundurowania, doposażyli się także w odzież cywilną, przede wszystkim chroniącą przed chłodem.

3 marca 1945 r. w godzinach popołudniowych podwładni SS-Brigadefuhrera Krukenberga zgłosili gotowość bojową. Po drugiej stronie frontu w tym czasie na rozkaz do natarcia w stronę Bałtyku czekały elementy 1. Armii Pancernej Gwardii pod dowództwem generała Michaiła Katukowa - jednej z najbardziej zaprawionych w bojach, wielkich jednostek Armii Czerwonej, która miała za sobą między innymi błyskawiczne forsowanie Pilicy i Warty (w ciągu 18 dni poprzedzających boje na Pomorzu jednostki wchodzące w skład tej formacji pokonały w ciągłym boju dystans 600 km). Na kierunku kołobrzeskim nacierała przede wszystkich 45. Gwardyjska Brygada Pancerna.

W ciągu niespełna 24 godzin radzieckie zagony pancerne wbiły się klinem między francusko-niemieckie pozycje. Na wieść o pojawieniu się czołgów z gwiazdami na wieżach pod Gościnem, Francuzi z Miechęcina i Piotrowic rozpoczęli chaotyczny odwrót najpewniej na południowy wschód. Rozesłane we wszystkich kierunkach patrole meldowały o coraz większej liczbie czerwonoarmistów. Część plutonów, bezradnych wobec przewagi wroga, uległa samorozwiązaniu. Wielu żołnierzy rozpoczęło przebijanie się nad Morze Bałtyckie lub wprost na zachód - w kierunku Odry. Północno-zachodnia flanka pozycji karlińskiej przestała istnieć.

W ciągu kilku następnych godzin duża część żołnierzy pierwszego batalionu Regimentu Rezerwowego wraz z generałem Puaudem znalazła się z powrotem w Karlinie. 5 marca wszyscy, wraz z rzeszą cywilnych uchodźców, wzięli udział w dramatycznym odwrocie zakończonym rozbiciem jednostki przez Rosjan niedaleko Białogardu, w trakcie której zginął (lub zaginął) sam jej dowódca. Regiment Rezerwowy został doszczętnie zniszczony.

Analizując obecność żołnierzy 33. Dywizji Grenadierów SS „Karol Wielki” na terenie gminy Dygowo warto przypomnieć o tym, że 4 marca 1945 r. we Wrzosowie zameldował się sam SS-Brigadefuehrer Krukenberg ze swym sztabem. Jako siedzibę obrano nieistniejący dzisiaj pałac środkowopomorskiej linii rodziny szlacheckiej von Enckevort (posiadłość została splądrowana i podpalona ostatniej wojennej wiosny - szerzej o obecności francuskich SS-manów w ówczesnym Fritzow pisaliśmy na łamach „Głosu Kołobrzegu” we wrześniu 2014 r.). Oficerowie opuścili rezydencję prawdopodobnie 5 marca lub wczesnym rankiem dnia następnego.

Łukasz Gładysiak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.