Fortuna 1 Liga. Jakub Wróbel, napastnik Apklan Resovii, po zwycięstwie nad liderem z Niecieczy: I kibice, i my czekaliśmy na taki mecz

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Kapica
Waldemar Mazgaj

Fortuna 1 Liga. Jakub Wróbel, napastnik Apklan Resovii, po zwycięstwie nad liderem z Niecieczy: I kibice, i my czekaliśmy na taki mecz

Waldemar Mazgaj

Apklan Resovia w sobotę pokonała liderującą Bruk-Bet Termalicę Nieciecza. Jedną z bramek zdobył Jakub Wróbel. - Cieszę się, że się udało i piłka znalazła drogę do bramki - mówi nasz rozmówca.

Pół Rzeszowa czekało byście w końcu pewnie wygrali w 1 lidze z mocnym rywalem...
I kibice, i my też czekaliśmy na taki mecz. Żeby pokazać i też sobie udowodnić, że mamy charakter i tyle umiejętności, by walczyć z najlepszymi drużynami. Bo Termalica - nie ma tu co ukrywać - jest liderem, a my naprawdę od pierwszej minuty pokazaliśmy, że nie oddamy ani kawałka boiska i realizowaliśmy zadania, które mieliśmy na ten mecz. Na dodatek udało się!

Tylko do przerwy brakowało wam dokładności, skuteczności i przede wszystkim tego ostatniego podania pod bramką.
Ma pan rację, myślę że właśnie tego ostatniego podania brakowało, tej finalizacji.

Koniec wieńczy dzieło?
Szczególnie, że dostaliśmy bramkę z karnego, ale sztuką było to, co zrobiliśmy, czyli podnieśliśmy się. Na dodatek strzeliliśmy trzy bramki i wygraliśmy. mecz

W ciągu ledwie 7 minut trzy razy ukłuliście przeciwnika. Taki był plan, żeby po zmianie stron ruszyć zdecydowanie mocniej?
Plan? Bardziej ambicje, nasze założenia, bo nikt nie chce przegrywać. Nie mieliśmy ani chwili zwątpienia, choć to oni pierwsi zdobyli bramkę, to nie oznacza, że ten mecz musimy przegrać. Wychodząc na drugie 45 minut wiedzieliśmy, że to jest wystarczająco dużo czasu, żeby strzelić nawet trzy bramki. Strzeliliśmy je w 7 minut, więc jak najbardziej chwała nam za to. Przed meczem mówiliśmy sobie, żeby zdobyć w końcu bramkę na tym stadionie. Udało się nam strzelić trzy, więc kończymy mecz w świetnych humorach.

Pana gol był bardzo sprytny…
Widziałem, że bramkarz wychodzi, skraca kąt i myślę, że jedną opcją było strzelić mu koło ucha, nad rękami. Cieszę się, że się udało i piłka znalazła drogę do bramki.

To teraz mecz z GKS-em Tychy i niech się rywale boją?
Na pewno mamy swoje atuty i z nich chcemy korzystać. Nie będziemy zastanawiać się, czy tych się boją, czy przyjadą tutaj i będą mieć swoje problemy. My wiemy, na co musimy uważać i na tym będziemy się skupiać.

Waldemar Mazgaj

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.