Mariusz Parkitny

Fatalne wybory lekarzy. Bulwersujące kulisy wyłonienia nowych władz Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie

Wybory do Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie odbyły się w kontrowersyjnych okolicznościach. Opinia sądu lekarskiego jest miażdżąca dla części śr Fot. Sebastian Wołosz Wybory do Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie odbyły się w kontrowersyjnych okolicznościach. Opinia sądu lekarskiego jest miażdżąca dla części środowiska
Mariusz Parkitny

Czy ktoś próbował ustawić wybory władz Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie? Zarzuty potwierdza sąd lekarski. Nowy prezes odpiera je i przekonuje, że chciał bronić lekarzy przed szykanami.

Choć według sądu lekarskiego w Szczecinie prawo ostatecznie nie zostało złamane, to etycznie sprawa wygląda kompromitująco dla środowiska.

- Zachowania niemoralne i nieetyczne, nielicujące z powagą wykonywanego przez członków samorządu zawodu lekarza jako zawodu zaufania publicznego - grzmi sąd, oceniając przygotowania do wyborów do samorządu lekarskiego.

Nowe władze

Zacznijmy od końca. W miniony weekend odbyły się wybory nowych władz Okręgowej Izby Lekarskiej (OIL) w Szczecinie na dziewiątą kadencję (lata 2022-2026). Wybierano prezesa, członków rady, rzecznika dyscyplinarnego, delegatów na zjazd krajowy. Z kretesem przepadła duża część doświadczonych lekarzy, głównie średniego pokolenia.

Nowym prezesem został 32-letni Michał Bulsa, specjalista położnictwa i ginekologii, przedstawiciel tzw. młodych lekarzy. W poprzedniej kadencji był członkiem rady, czyli ścisłego kierownictwa OIL. Ma opinię aktywisty. Jest m.in. członkiem Naczelnej Rady Lekarskiej, komisji ds. młodych lekarzy NRL, przewodniczącym komisji stypendialnej NRL. Cztery lata temu przewodził szczecińskiemu strajkowi lekarzy rezydentów. Potem trafił na listę stu najbardziej wpływowych lekarzy w kraju według branżowego pisma „Puls Medycyny”.

W sobotnich wyborach pokonał dwóch kandydatów na prezesa: dr. n. med. Konrada Jarosza, anestezjologa, dyrektora szpitala przy ulicy Unii Lubelskiej w Szczecinie, oraz dr. Łukasza Tyszlera, lekarza stomatologii, dyrektora szpitala w Zdrojach, dotychczasowego wiceprezesa OIL w Szczecinie.

Jak ustaliliśmy, w trakcie obrad panowała bardzo nerwowa atmosfera. Trwały o kilka godzin dłużej, niż planowano.

Co tak zbulwersowało lekarzy?

Chodzi o wybory delegatów na sobotni zjazd, które odbyły się kilka miesięcy temu. Okazuje się, że prawie 600 lekarzy (głównie ze Szczecina) uprawnionych do wyboru delegatów zmieniło swoje okręgi wyborcze, co miało wpływ na to, kto zostanie delegatem. Wśród medyków przeniesionych do innych okręgów są tacy, którzy twierdzą, że żadnych zgód i wniosków o zmianę okręgu nie podpisywali, a podpisy nie są ich.

- Nieprawidłowości miały wpływ na wynik wyborów - podsumowuje wprost Okręgowy Sąd Lekarski w Szczecinie w uzasadnieniu, które poznał dziennikarz „Głosu”.

W dokumencie padają tak dosadne słowa, jak: nieprawidłowości, budzące zdumienie i nastręczające wątpliwości okoliczności, niemoralne, nieetyczne, sprzeczne z obowiązującymi przepisami prawa.

Ostatecznie delegatami na sobotni zjazd wyborczy zostało wyjątkowo wielu bardzo młodych lekarzy oraz sporo lekarzy seniorów (w tym rodzice nowego prezesa).

Zdziwienie doktora

Sprawa ma swój początek 21 maja 2021 r., gdy do biura Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie praktycznie o tej samej godzinie ktoś złożył 594 wnioski o zmianę okręgów wyborczych. Sąd lekarski podejrzewa, że zrobiła to jedna osoba, co jest niezgodne z wewnętrznymi przepisami, bo każdy lekarz miał to zrobić osobiście lub pocztą tradycyjną.

- Zasady logicznego rozumowania oraz doświadczenia życiowego wnioskować nakazują, iż wnioski zostały złożone przez jedną osobę, co budzi wątpliwości sądu w zakresie prawdziwości oświadczeń w nich złożonych przez „wnioskodawców” - napisali sędziowie, znacząco używając cudzysłowu w słowie wnioskodawcy.

Wybory delegatów, którzy potem wybierają samorząd lekarski, odbywają się w okręgach. Okręgami są najczęściej placówki medyczne, czyli miejsca pracy lekarzy (np. szpitale), ale też powiaty. W wyborach na delegatów do sobotniego zjazdu przygotowano w naszym regionie 33 okręgi dla lekarzy i 21 dla lekarzy dentystów.

Pierwszą osobą, która zwróciła uwagę, że dzieje się coś dziwnego, był znany lekarz, doktor K., który pracuje w jednym ze szczecińskich szpitali. Do tej pory jego okręgiem wyborczym był szpital w Szczecinie. W pewnym momencie zorientował się, że został przepisany do okręgu w powiecie stargardzkim i ma głosować na kandydatów z tamtego rejonu.

10 stycznia 2022 r. doktor K. zawiadomił Okręgową Izbę Lekarską w Szczecinie o „prawdopodobnych nieprawidłowościach związanych z przebiegiem wyborów do OIL w Szczecinie”. Przekonywał, że nie przypomina sobie, aby świadomie zmieniał okręg wyborczy i nie ma wiedzy, w jaki sposób go przeniesiono. Zauważył, że takie postępowanie może wpłynąć na wyniki wyborów.

Zanim sprawą zajął się sąd lekarski, trafiła do lekarskiej komisji wyborczej, która uznała, że skarga lekarza jest nieuzasadniona. Komisja zwróciła uwagę, że listy rejonów i kandydatów były dostępne dla lekarzy i każdy mógł się z nimi zapoznać. Według komisji wyborczej doktor nie tylko złożył wniosek o przeniesienie do innego rejonu wyborczego i wpisanie na listę tego rejonu, ale też pismo było opatrzone podpisem i imienną pieczątką lekarza. Poza tym wniosek wpłynął w terminie oraz sporządzony został na prawidłowym formularzu, zaś w jego treści znalazło się oświadczenie o zamiarze uczestniczenia w wyborach delegatów na okręgowy zjazd lekarzy w rejonie wyborczym „powiat stargardzki”. Komisja wyborcza uznała więc, że nie ma powodów do zakwestionowania wyników na delegatów na podstawie skargi lekarza.

Doktor K. nie zgadzał się z ustaleniami komisji, podtrzymując, że żadnego wniosku o zmianę okręgu nie składał. W międzyczasie do OIL zaczęły trafiać kolejne skargi od innych lekarzy. Według naszych informacji co najmniej czterech lekarzy twierdzi, że nie podpisywało wniosków o zmianę okręgu wyborczego, a mimo to zostali tam przeniesieni.

Sąd

Sprawą w końcu zajął się sąd lekarski. Jak ustaliliśmy, przeprowadził drobiazgowe śledztwo. Zażądał dokumentów z przeprowadzonych wyborów na delegatów. Wyliczył dokładnie, jak topniały jedne okręgi wyborcze, a puchły drugie, a co za tym idzie, zmieniła się liczba delegatów do wyboru w okręgach. Na przykład w okręgu obejmującym szpital przy ul. Unii Lubelskiej w Szczecinie złożono aż 144 wnioski o przeniesienie do innego rejonu wyborczego. Także poza Szczecin. Sąd wprost przyznał, że niektóre ustalenia „budzą ogromne wątpliwości”. Zdumiało go, że aż 142 ze 144 wniosków o przeniesienie z okręgu przy Unii Lubelskiej zostało złożonych do OIL w tym samym dniu, choć były wypełniane w różnym czasie, a aż 139 z nich zostało złożonych o tej samej godzinie.

- Co zgodnie z zasadami doświadczenia życiowego nakazuje wnioskować, iż zostało uczynione przez jedną osobę, bowiem choćby mając na względzie stan epidemii oraz obowiązujące w związku z tym ograniczenia, prowadzi do wniosku, iż niemożliwym oraz sprzecznym z obowiązującymi przepisami prawa jest, aby 139 osób znalazło się jednocześnie w tym samym czasie i celu w biurze OIL w Szczecinie - oceniają sędziowie.

Przypomnijmy, że zgodnie z przyjętymi zasadami, każdy wniosek o przeniesienie powinien być złożony przez lekarza osobiście w siedzibie OIL lub wysłany tradycyjną pocztą.

Takie roszady spowodowały, że np. tylko w okręgu Unia Lubelska liczba lekarzy, którzy mogli głosować, stopniała z 533 do 395, co oznaczało, że mogą wybrać o trzech delegatów mniej niż do tej pory.

Podobnie było w innych okręgach. Na przykład w szpitalu przy ul. Arkońskiej w Szczecinie złożono 68 wniosków o przeniesienie (20,67 procent uprawnionych do głosowania), co oznaczało utratę jednego delegata. Tak samo było w okręgach w szpitalach w Zdunowie, Zdrojach, szpitalu wojskowym, szpitalu MSWiA czy szpitalu w Policach. Łącznie okręgi zmieniło prawie 600 lekarzy. Które okręgi zasilili?

- Okręgi o jednakowej nazwie „Lekarze”, w których pojawiło się dużo młodych lekarzy, a co za tym idzie, zwiększono tam liczbę delegatów na sobotni zjazd wyborczy - mówi nam jeden z lekarzy.

- Zdaniem sądu doszło do nadreprezentatywności w tych rejonach, które w poprzednich wyborach zawsze były mało liczebne - zauważył sąd.

Brzydkie podpisy

Pojawia się też wątek autentyczności podpisów. Sąd i tu nabrał wątpliwości.

- Część wniosków pochodzących z rejonu wyborczego Unia Lubelska, na których nie znajduje się pieczątka imienna wnioskodawcy, opatrzona została podpisami budzącymi wątpliwości co do ich autentyczności. Zaskakującym wydaje się być fakt, iż wnioskodawcy opatrywali wnioski podpisami, które następnie kilkakrotnie próbowali odwzorować w tym samym miejscu. Z doświadczenia życiowego sądu wynika, iż z uwagi na problemy z przyborami do pisania pewna część podpisu może zostać ponownie odwzorowana (np. litera, sylaba), nie mniej budzącym wątpliwości pozostaje podpis, zwłaszcza przy nazwisku dwuczłonowym, kilkakrotnie powtórzony na całej swojej długości. Powyższe często tyczy się również daty złożenia oświadczenia - zauważa sąd.

Doktor K. jednak ma dobrą pamięć

Wróćmy do doktora K., który pierwszy zwrócił uwagę na zmiany w okręgach, a komisja wyborcza uznała, że się myli. Sąd doszedł do sensacyjnych wniosków. Uznał, że lekarz ma dobrą pamięć i to nie on wypełnił wniosek o przeniesienie do innego okręgu! Kto to zrobił? Tego nie wiadomo. Przynajmniej na razie. Wniosek został wypełniony przez doktora K. jedynie w zakresie danych osobowych i numeru prawa wykonywania zawodu oraz został opatrzony jego podpisem, a także pieczątką imienną. Ale już numer i nazwa rejonu, do którego został wpisany, oraz treść oświadczenia znajdującego się we wniosku zostały wypełnione zasadniczo odmiennym charakterem pisma i kolorem długopisu, aniżeli wcześniejsze dane.

- W ocenie sądu powyższe potwierdza prawdziwość twierdzeń skarżącego, iż nie miał świadomości co do faktu przeniesienia z jednego rejonu wyborczego do drugiego. Sąd stwierdza ze znacznym prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością, iż skarżący opatrzył wniosek podpisem i pieczątką imienną in blanco, zaś osoba posiadająca inny charakter pisma uzupełniła wniosek o pozostałe dane poza wiedzą i świadomością skarżącego. Gdyby bowiem skarżący miał zamiar dokonać zmiany rejonu wyborczego, jak wskazują zasady logicznego rozumowania oraz kontekst sytuacyjny, a także powiązanie zarzutów skarżącego z pozostałymi wniesionymi protestami wyborczymi, z pewnością lekarz wypełniłby przedmiotowy wniosek w całości własnoręcznie - napisali sędziowie sądu lekarskiego.

To nie koniec, ich zdaniem w przypadku innych lekarzy mogło być podobnie, co miało wpływ na wynik wyborczy przy wybieraniu delegatów!

- Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego oraz ustalonego stanu faktycznego sąd wnioskuje, iż co do tożsamych czynności mogło dojść co do zasady w przypadku pozostałych wniosków o zmianę rejonu wyborczego, co odbywało się poza pełną wiedzą i świadomością członków samorządu, którzy złożyli podpisy pod tymi wnioskami. Dopuszczając powyższą możliwość jako wysoce prawdopodobną, graniczącą z pewnością, stwierdzić należy, iż działania takie były ukierunkowane na zmianę ilości delegatów w poszczególnych rejonach wyborczych oraz zmianę w zakresie rozłożenia liczby oddanych głosów na poszczególnych kandydatów - napisali sędziowie.

Wytknęli też komisji wyborczej, że mogła baczniej przyjrzeć się temu, dlaczego jedna osoba złożyła prawie 600 wniosków o zmianę okręgu.

I na koniec druzgocące podsumowanie sądu.

- Z uwagi na powyższe nieprawidłowości sąd stwierdza, iż zarzuty opisane przez skarżącego (doktora K. - red.) są zasadne, twierdzenia prawdziwe, zaś nieprawidłowości te miały wpływ na wynik wyborów (…). Stwierdzone nieprawidłowości oraz budzące zdumienie i nastręczające wątpliwości okoliczności nie zasługują na aprobatę i jako takie nie mogą się ostać. Działania mające na celu wykorzystywanie braku świadomości członków rejonu czy też czynności polegające na wypełnieniu dokumentów wyborczych in blanco ocenić należy jako niemoralne i nieetyczne, a także nielicujące z powagą wykonywanego przez członków samorządu zawodu lekarza - jako zawodu zaufania publicznego - grzmią sędziowie.

Jednocześnie przyznają, że nie da się unieważnić wyborów na delegatów, bo ich organizatorzy wykorzystali nieprecyzyjne zapisy statutów i regulaminów lekarskich dotyczące organizacji wyborów.

Prezes: zaniosłem te wnioski

O sprawę zapytaliśmy doktora Michała Bulsę, nowego prezesa OIL Szczecin. Zwraca uwagę, że nie był członkiem okręgowej komisji wyborczej, ale podkreśla, że dzięki jego aktywności i zaangażowaniu frekwencja w tegorocznych wyborach była rekordowa w porównaniu z poprzednimi latami.

- Wybory w ramach samorządu lekarskiego organizuje i przeprowadza Okręgowa Komisja Wyborcza. Nie jestem jej członkiem. W ramach przygotowań przedwyborczych spotykałem się z setkami lekarzy i lekarzy dentystów, rozmawiając o swoim programie wyborczym. Zachęcałem do zaangażowania się w wybory do samorządu lekarskiego. Udało się tym samym osiągnąć rekordową jak dotąd frekwencję na poziomie możliwych do wybrania delegatów w aktualnej kadencji 89,7 procent. Dla porównania - kadencja VIII - 68,32 procent, i kadencja VII - 65,97 procent. Jest to jasny dowód na to, że członkowie samorządu lekarskiego pragną mieć realny wpływ na działania Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie. Analizując poprawność wyborów, należy spojrzeć na fakt, że w aktualnych wyborach cztery osoby zgłosiły protesty wyborcze - znacząco mniej niż w poprzedniej kadencji, w której wpłynęło 5 protestów wyborczych, a także dodatkowo podejmowana była przez sąd lekarski sprawa ważności dwóch rejonów wyborczych. Warto podkreślić, że w aktualnej kadencji wyrok sądu lekarskiego uznał zgodność procesu wyborczego z obowiązującymi przepisami prawa. W poprzedniej kadencji natomiast wyroki sądów były odmienne - wyjaśnia.

Przyznaje, że to on był jedną z osób, która zaniosła pakiet wniosków o zmianę okręgów do OIL, choć zdaniem sądu każdy lekarz powinien to zrobić osobiście. Twierdzi, że nie pamięta, ile wniosków zaniósł. Przekonuje, że lekarze, którzy świadomie zmienili okręg wyborczy, obawiali się nacisków ze strony przełożonych i dlatego poprosili go o pomoc. Mówi nawet o szykanach i mobbingu.

- Na prośbę koleżanek i kolegów złożyłem wnioski o zmianę rejonu wyborczego. Nie pamiętam liczby tych wniosków. Koleżanki i koledzy obawiali się nacisków ze strony przełożonych, którzy nie chcieliby, aby dochodziło do takich zmian. Należy zrozumieć chęć skorzystania z pełni praw wyborczych bez konieczności znoszenia szykan i mobbingu w miejscu pracy. W tym samym dniu także inne osoby dostarczyły zbiorowo wnioski, co z kolei nie spotkało się z żadnymi negatywnymi reakcjami - dodaje.

O komentarz poprosiliśmy byłą już przełożoną doktora Bulsy w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Szczecinie.

- Prawo nie zostało złamane, choć można mieć pewne wątpliwości etyczne - przyznaje dr n. med. Magda Wiśniewska.

Jedną z osób, które otwarcie krytykowały przebieg wyborów na delegatów, jest prof. Jacek Różański, konsultant krajowy w dziedzinie chorób wewnętrznych, przez dwie kadencje Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Lekarzy w Szczecinie.

- Nie wszystkie procedury, które doprowadziły do wyborów delegatów, zyskały akceptację całego środowiska. Trwają dyskusje nad tym faktem, aby wyciągnąć wnioski na przyszłość. I niech to posłuży za mój komentarz - stwierdza prof. Różański.

Mariusz Parkitny

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.