"Dzieci Kremla umacniają putinowski system i korumpują Zachód"

Czytaj dalej
Fot. Pixabay/ Zdjęcie ilustracyjne
Blanka Aleksowska

"Dzieci Kremla umacniają putinowski system i korumpują Zachód"

Blanka Aleksowska

Dzieci polityków Kremla pełnią bardzo ważną funkcję w systemie politycznym Rosji. Najczęściej są uwikłane w nielegalne, mafijne działania rodziców - podkreśla w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" prof. Agnieszka Legucka, ekspertka ds. Rosji i Wschodu z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Co się dzisiaj dzieje na Kremlu? Czy wobec sankcji i sporych strat po stronie Rosji, ktoś z otoczenia Władimira Putina może próbować skłonić go do zakończenia tej wojny?

W moim przekonaniu to, że Władimir Putin rozpoczął tę wojnę, było podyktowane m. in. tym, że chciał umocnić swoją pozycję nie tylko na Kremlu, ale przede wszystkim w samej Rosji. W Polsce możemy nie zdawać sobie z tego sprawy, ale Putin w ostatnich latach tracił legitymację społeczną do sprawowania władzy. Od 2013 roku Rosjanie tracili swoje realne dochody, a po 2018 roku, kiedy wprowadzono reformę emerytalną, jego twardy elektorat - właśnie emeryci - także zaczęli tracić do niego zaufanie. Mieliśmy do czynienia ze zjawiskiem schyłkowego putinizmu. W systemie autorytarnym, w którym Władimir Putin zasadniczo podporządkował sobie wszystkie struktury władzy, społeczeństwo zaczęło tracić zaufanie do swojego przywódcy i zaczęło zadawać niewygodne pytania. Zgodnie z konstytucją Putin powinien kończyć swoje rządy w 2024 roku i w tej perspektywie było jasne, że Rosja pójdzie w kierunku przemian albo ewolucyjnych, albo totalitarnych. Władimir Putin poszedł ścieżką państwa totalitarnego. Zdecydował się umocnić swoją pozycję jeszcze bardziej, a narzędziem do tego, by Rosjanie go ponownie “pokochali”, stała się idea imperialna, idea Wielkiej Rosji ll, którą zaczął wdrażać za pomocą środków militarnych, czyli właśnie interwencji zbrojnej na Ukrainie. Pomogło mu to w całkowitym unicestwieniu społeczeństwa obywatelskiego, wykończeniu ostatnich niezależnych mediów, przede wszystkim tych internetowych. Jeżeli chodzi o elitę, ludzi bliżej samego Władimira Putina, to musimy pamiętać, że są to od lat bardzo skrupulatnie dobierani ludzie, którzy są bardzo lojalnymi współpracownikami i nie mają w sobie “genu sprzeciwu” wobec prezydenta Rosji. Wobec tego nie widzę osób, które byłyby w stanie się jemu przeciwstawić. Putin pokazał, że z jednej strony jest gotowy upokorzyć i ukarać tych polityków, którzy według niego są współodpowiedzialni za to, co się dzieje. Z drugiej strony dał też jasny sygnał m. in. rosyjskim oligarchom, że będą musieli ponieść koszty konfrontacyjnej polityki Federacji Rosyjskiej. Nie spotkał się ze sprzeciwem, wręcz przeciwnie.

Wygląda na to, że ten plan Putina się powiódł - Rosjanie znów go kochają i zdają się gorąco popierać działania na Ukrainie. To znaczy, że sankcje są za słabe? Nie czują, jak dużo na tej wojnie tracą?

To jest efekt kombinacji kilku środków, które władze rosyjskie stosują przeciwko swoim obywatelom od kilku lat. Jest to przede wszystkim bardzo rozbudowany system represji. Coś, co było jeszcze kilka lat temu niewyobrażalne w rosyjskim społeczeństwie, teraz staje się normą. Do więzienia można trafić pod byle pretekstem. Przykładem jest dziewczyna, która w supermarkecie, w którym pracowała, rozklejała na półkach naklejki mówiące o tym, że Rosja prowadzi wojnę w Ukrainie i że giną tam ludzie. Grozi jej za to 10 lat więzienia. Nie mówimy już zatem o represjach tylko wobec np. Aleksieja Nawalnego, który zagrażał politycznie bezpośrednio Władimirowi Putinowi, ale wobec ludzi, którzy z polityką i wojną nie mają nic wspólnego. Mieszkaniec Rosji rozdawał za darmo książki Orwella, co też zostało uznane za działanie "antypaństwowe". Zatem po pierwsze, to jest ogromny system represji, który w połączeniu z systemowym torturowaniem więźniów, tworzy ogromną machinę strachu, szczególnie przybierającą na sile w ciągu ostatnich kilku lat. Po drugie jest to bardzo dobrze naoliwiona machina propagandowa, pozwalająca rosyjskim władzom stwarzać iluzję dobrych Rosjan i wyzwoleńczej operacji. Stawia ona w świetle bardzo pozytywnym samego Władimira Putina i jego działania w Ukrainie. I mimo tego, że Rosjanie coraz mniej ufają telewizji, to nie przyjmują do wiadomości innej rzeczywistości, wypierają ze świadomości fakt, że rosyjskie wojska dokonują tam ogromnych rzezi i ogromnych okrucieństw na ludności cywilnej. Nie wiedzą, co tam się dzieje, albo nawet nie chcą tego wiedzieć, bo według centrum Jurija Lewady tylko 29 proc. Rosjan śledzi sytuację w Ukrainie. Oglądam tę rosyjską telewizję dość regularnie i jej obraz jest zupełnie inny niż ten, który widzimy my. Tam Rosjanie dostarczają Ukrainie pomoc humanitarną, pomagają uchodźcom. Jeżeli są ostrzały, to są ostrzały tylko i wyłącznie celów wojskowych. Rosjanie prowadzą tam rzekomo misję cywilizacyjną, oswobadzają Ukraińców od reżimu faszystowskiego, neonazistowskiego, który miał "opanować Ukrainę niczym rak".

Sankcje objęły nie tylko polityków Kremla, ale też ich rodziny i dzieci. Kim są dzieci najważniejszych polityków, czym się zajmują? Spotyka ich na zachodzie jakiś ostracyzm przez działania Rosji?

To zależy, bo jest to bardzo zróżnicowana grupa. Te przysłowiowe “dzieci Kremla”, jak określamy je w naszych analizach, które prowadziliśmy jeszcze przed wojną, pełnią bardzo ważną funkcję w systemie politycznym Rosji. To są trzydziesto- czterdziestolatkowie, którzy w większości wykształcili się właśnie na Zachodzie, znają kilka języków, jeżdżą - albo mówiąc precyzyjniej – jeździły - na wakacje za granicą, często też pracowali w różnych zagranicznych korporacjach. Yelizaveta Pieskowa, czyli córka wieloletniego rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa, była na przykład stażystką w Parlamencie Europejskim, przez wiele lat pracowała i mieszkała w Paryżu. Bardzo chętnie korzystała z Instagrama, na którym obserwowało ją ok. 300 000 osób. Teraz musiała z tego zrezygnować, bo Instagram w Rosji został zablokowany. W naszych analizach zauważyliśmy, że dzieci Kremla to konkretna grupa społeczna umacniająca system putinowski i korzystająca z profitów, jakie dają im wysoko postawieni rodzice. Jeżeli pracują w Rosji, to obsadzani są w różnego rodzaju spółkach energetycznych czy bankach. Pomagają swoim rodzicom prać brudne pieniądze, wyprowadzać te pieniądze z kraju bądź lokować je w rajach podatkowych. Pomagają też omijać zachodnie sankcje politykom i oligarchom, jak było na przykład w przypadku córki Giennadija Timczenki, Kseni Frank. Objęci sankcjami oligarchowie sprzedają i przepisują swoje udziały najbardziej zaufanym osobom, a więc właśnie dzieciom i między innymi dlatego one również wpisywane na sankcyjne listy. Dzieci i rodziny polityków rosyjskich najczęściej są uwikłane w ich nielegalne, mafijne działania i stają się często ważnym elementem rosyjskiego establishmentu, umacniają pozycję rodziców w kraju. Poza tym istotne jest także to, że te osoby się nie westernizują. Jeszcze kilka lat temu panowało takie założenie, że jeśli będziemy pokazywać Rosjanom nasze zachodnie standardy życia, nasze demokratyczne wartości, to oni będą je przejmować i będą je szerzyć w Rosji. I o ile można mieć jakieś wątpliwości na temat “normalnych” Rosjan, to jeżeli chodzi już o tę konkretną część rosyjskiego społeczeństwa, a więc tę super-elitę i dzieci Kremla, to ta grupa na pewno się nie zwesternizowała. Ci, którzy wracali do Rosji, tylko wzmacniali rosyjski system, a jeżeli byli na Zachodzie, korumpowali zachodnich polityków i biznesmenów rosyjskimi pieniędzmi.

Sankcje wobec rodzin i dzieci polityków Kremla mają sens? Mogą mieć jakiś wpływ na dalszy ciąg tej wojny?

Obejmowanie sankcjami tej tzw. super-elity jak najbardziej ma znaczenie. Ogranicza się ich dochody, ogranicza się ich wpływy, pole manewru, możliwości korupcji zachodnich polityków i możliwości działania w Unii Europejskiej. Widać wyraźnie, że teraz, pod presją sankcji kapitał rosyjski próbuje swoich sił w innych miejscach na świecie, na przykład w regionie Bliskiego Wschodu. Nawet w Szwajcarii pojawiły się dotkliwe ograniczenia, zamrażane są rosyjskie majątki. Pytanie, czy ktoś z oligarchów jest w stanie teraz zakasać rękawy i obalić Putina, jest zbyt daleko idące. Sankcje na pewno dają do myślenia tym, którzy będą podejmowali decyzje. Jeżeli pyta mnie pani, czy to ma znaczenie, to owszem, i to bardzo duże. Przede wszystkim ma to znaczenie psychologiczne dla tej grupy osób z otoczenia Putina, które na pewno bardzo skrupulatnie obliczają, ile stracili na Zachodzie.

Rosja dokonała zbrodniczej agresji na Ukrainę, dopuszcza się tam zbrodni na szeroką skalę, morduje cywilów. Jak Putin wyobraża sobie swoje dalsze rządy po tej wojnie? Liczy, że po tym wszystkim będzie jeździł zwyczajnie po świecie, spotykał się z zachodnimi politykami i że wszystko rozejdzie się po kościach?

Wydaje mi się, że Putin ma wielkie poczucie misji i przekonania o swojej racji. Uważa, że skoro upiekło się wielu dyktatorom i tyranom za różne zbrodnie na świecie, to również jemu się to upiecze, a wszystko rozstrzygnie się na polu bitwy. W moim przekonaniu on tę wojnę przegrał, bo nie osiągnął tego celu, który sobie postawił, nie złamał ukraińskiej państwowości. Teraz próbuję wyjść z twarzą i odkroić część terytorium ukraińskiego, żeby móc to "sprzedać" i przedstawić Rosjanom jako sukces. Niemniej, zapewne jest przekonany, że nawet jeśli Rosja będzie izolowana na Zachodzie, to reszta świata, wschodnie potęgi, będą jednak otwarte. Będzie kierował się ku takim państwom i regionom jak Chiny, Indie, Afryka czy Ameryka Południowa. A z czasem przyjdzie pora również na polityków Europy Zachodniej, którzy na koniec dnia uznają, że Rosja jest zbyt wielka, żeby zostawić ją samą.

---------------------------

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Blanka Aleksowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.