Dyrektor szkoły z Poznania miał molestować uczennice. Zaczął się proces. Ojciec pokrzywdzonej: „Nauczyciele go kryli"

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Gdak
Łukasz Cieśla

Dyrektor szkoły z Poznania miał molestować uczennice. Zaczął się proces. Ojciec pokrzywdzonej: „Nauczyciele go kryli"

Łukasz Cieśla

Zbigniew A., były dyrektor Zespołu Szkół Elektrycznych nr 2 w Poznaniu, jest oskarżony o molestowanie czterech uczennic i dwóch kobiet. Jego proces rozpoczął się we wtorek w poznańskim sądzie. Pojawiły się jego dwie ofiary oraz ojciec uczennicy z ZSE nr 2, która w zeszłym roku ujawniła sprawę. - Jak każdy rodzic będę się domagał najwyższej możliwej kary dla byłego dyrektora. Molestował moją córkę. Postawa części pracowników szkoły przy ul. Świt była taka, że się śmiali i kryli dyrektora – mówił przed salą rozpraw ojciec jednej z nastoletnich pokrzywdzonych.

Proces Zbigniewa A., który rozpoczął się we wtorek, toczy się z wyłączeniem jawności. Wnioskowała o to prokuratura, a sąd się zgodził wskazując na istotny interes prywatny pokrzywdzonych nastolatek oraz kobiet. Również oskarżony Zbigniew A. nie był zainteresowany rozgłosem. Nieco się spóźnił na rozprawę, być może dlatego, by uniknąć spotkania z dziennikarzami czekającymi pod salą rozpraw. Jego obrońca, adw. Jacek Relewicz nie chciał, by Zbigniewowi A. robić zdjęcia również poza salą rozpraw.

Czytaj więcej: Szczegóły aktu oskarżenia przeciwko Zbigniewowi A.: "rozumiem, że całowanie w usta tylko dla młodych"

Na pierwszą rozprawę przyszły dwie ofiary byłego dyrektora. Wśród nich była przedstawicielka handlowa, która przyjeżdżała do Zespołu Szkół Elektrycznych nr 2. Pojawiła się także młoda kobieta, która w przeszłości uczyła się w szkole przy ul. Świt.

- Mam nadzieję, że wyrok sądu będzie zgodny z tym, co czujemy i co przeżyłyśmy. Jesteśmy z tą sprawą powiązane do końca życia. Ja postaram się tutaj być, przychodzić do sądu i spojrzeć tej osobie w oczy, jeśli przyjdzie na rozprawę. On czuł się bezkarny, był w PO, przed laty umorzono mu pierwszą sprawę o molestowanie uczennic (ze szkoły w Swarzędzu – dop. red.). Potem został dyrektorem szkoły w Poznaniu, nadal mu się wydawało, że może robić to samo, że może sobie pozwalać na wiele więcej niż normalny człowiek. Jestem pewna, że pokrzywdzonych dziewczyn może być więcej – opowiadała była uczennica.

Dodała, że była molestowana przez dyrektora, gdy miała 16 lat. Szkoły przy ul. Świt nie ukończyła. Jak podkreślała, nauczyciele sądzili, że ma romans z dyrektorem i jej nienawidzili.

- Może popełniłam błąd, że od razu nie powiedziałam, co mnie spotkało. Zgłosiłam się po tym, jak już został aresztowany po skardze innej uczennicy. Może gdybym wcześniej powiedziała o jego zachowaniach, nie byłoby kolejnych skrzywdzonych

– zastanawiała się była uczennica.

Ojciec uczennicy: Nauczycieli się śmiali, gdy powiedzieliśmy o molestowaniu

W sądzie pojawił się również ojciec byłej już uczennicy z Zespołu Szkół Elektrycznych nr 2, która w maju ubiegłego roku ujawniła zachowania dyrektora. Poskarżyła się mamie, że dyrektor molestował ją w gabinecie. Sprawa została zgłoszona policji. Po miesiącu, 19 czerwca 2018 roku, Zbigniew A. został zatrzymany i aresztowany. Zarzucono mu najpierw molestowanie dwóch uczennic z ZSE nr 2.

- Jak każdy rodzic będę się dla niego domagał najsurowszej możliwej kary. Molestował moją córkę. Rozmawialiśmy o tym później z nauczycielami ze szkoły, śmiali się i kryli dyrektora

- mówił przed salą rozpraw ojciec uczennicy, która w maju ubiegłego roku ujawniła sprawę.

Potem okazało się, że miał molestować łącznie cztery uczennice z poznańskiej szkoły oraz przedstawicielkę handlową i studentkę, która w szkole miała prowadzić badania z uczniami. W toczącym się procesie Zbigniew A. jest więc oskarżony o skrzywdzenie sześciu kobiet. Postawiono mu również siódmy zarzut, za molestowanie w 2005 roku uczennicy ze Swarzędza. Ale tamten wątek, zdaniem sądu, się przedawnił.

Czytaj więcej: Po skandalu w Swarzędzu Zbigniew A. pozostał w oświacie. Prokuratura i kuratorium nie wyciągnęły wobec niego żadnych konsekwencji

Co znamienne, w związku z jego kłopotami, w zeszłym roku większość nauczycieli i pracowników szkoły przy ul. Świt podpisała list w jego obronie. Twierdzili, że cieszy się nieposzlakowaną opinią, autorytetem i atencją wśród uczniów. Pismo miało mu pomóc w uniknięciu tymczasowego aresztowania. Jednak trafił za kratki. Celę opuścił po miesiącu. Obecnie odpowiada z wolnej stopy.

Tamtego listu w jego obronie nie podpisali nieliczni pracownicy szkoły, w tym szkolna pedagog Małgorzata Kaliszewska-Kubacka. Jak nam mówiła, nie przesądza o winie dyrektora, ale stoi po stronie uczennic. Tym bardziej, że nie ma podstaw do kwestionowana ich wiarygodności. Później, jak nam relacjonowała, spotkały ją różne nieprzyjemności w szkole. Między innymi następca Zbigniewa A. obciął jej dodatek motywacyjny.

Więcej: Szkolna pedagog z Poznania wsparła uczennice: "w szkole spotkały mnie za to nieprzyjemności"

Zbigniew A. miał molestować również w Swarzędzu

Ofiary Zbigniewa A. uważają, że przez lata cieszył się on bezkarnością oraz działał za cichym przyzwoleniem nauczycieli, którzy jego zachowania mieli obracać w żart lub spuszczali zasłonę milczenia. Przed laty Zbigniew A. pracował jako nauczyciel geografii w szkole ponadgimnazjalnej w Swarzędzu. Był również radnym miejskim w Swarzędzu z ramienia Unii Wolności, a potem PO.

W 2005 roku uczennice ze Swarzędza zaczęły skarżyć się, że je molestuje. Do szkoły trafił anonim, który wyrzucono do kosza. W końcu dochodzenie wszczęła prokuratura. Biegła psycholog uznała relacje uczennic ze Swarzędza za wiarygodne, mimo to prokuratura nie postawiła wtedy Zbigniewowi A. żadnych zarzutów. Prokuratura uznała jego zachowania za naganne moralnie, ale jednocześnie stwierdziła, że nie było kontaktu cielesnego między nim a uczennicami, więc nie można mówić o molestowaniu seksualnym. Z kolei kuratorium, choć o sprawie wiedziało, nie wyciągnęło wobec niego żadnych konsekwencji dyscyplinarnych. Oficjalnie więc Zbigniew A. był osobą niekaraną, bez kar dyscyplinarnych.

Zbigniew A. w niesławie odszedł ze szkoły w Swarzędzu, choć sam twierdził, że niczego złego nie zrobił. Broniła go część kadry ze

Swarzędza, w tym szkolna pedagog Barbara Antoniewicz, również związana z PO. Po odejściu ze szkoły w Swarzędzu, dostał pracę w poznańskim urzędzie miasta. Jako inspektor ds. oświaty kontrolował działalność Zespołu Szkół Elektrycznych nr 2 w Poznaniu. Niebawem został jej wicedyrektorem, a potem dyrektorem. Stanowisko stracił po ubiegłorocznym zatrzymaniu i zarzutach molestowania seksualnego.

Były dyrektor do winy się nie przyznaje. Trudno przewidzieć, kiedy zakończy się jego proces. Sąd zamierza przesłuchać wielu świadków.

Łukasz Cieśla

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.