Do ustawki trzeba dwojga. Kulisy kibolskiego półświatka

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Kapica
Andrzej Plęs

Do ustawki trzeba dwojga. Kulisy kibolskiego półświatka

Andrzej Plęs

Piłka nożna to biznes. Kibolstwo przy niej to też biznes. Na ogół nielegalny. „Zgodami” między klubami nie rządzi sentyment, patriotyzm lokalny, położenie geograficzne i pozycja w tabeli ligowej, ale biznes. A lanie się kiboli po mordach podczas ustawek to tylko „otoczenie biznesowe”. Widowiskowe, ale mało znaczące.

Sobotnie mordobicie między kibolami Stali a Resovii na rzeszowskim Rynku było przekroczeniem granicy. Owszem, podczas derbów można spodziewać się, że obie grupy wezmą się za łby po wyjściu ze stadionu, ale to będzie spontan. Jeśli „ustawią się” na regularną bijatykę, to gdzieś w podgłogowskim lesie, z dala od ludzkich oczu, a przede wszystkim od policji. Ale żeby prać się na oczach gości w letnich ogródkach w centrum miasta wojewódzkiego, tuż obok ratusza, tego jeszcze nie było.

QUIZ - czy znasz zgody i kosy podkarpackich klubów?

- Czas i miejsce zadymy raczej wymierzone były w organa porządku publicznego - ocenia tę sytuację jeden z policjantów. - I obliczone na efekt propagandowy, bo potem na kibolskich forach będzie moc triumfalnych wpisów. A propaganda w tym środowisku ma ogromne znaczenie. Przed dwoma tygodniami w Mielcu policja dostała informację, że na stadion mają zostać wniesione materiały pirotechniczne. Do kontroli wchodzących na stadion wydelegowano kilka funkcjonariuszek. Ledwie paru kibiców wylegitymowano, a zrobił się taki popłoch, że jedna petarda się nie przemknęła. Ale potem na forach huczało, że policja do kontroli użyła „zmasowanych sił”, więc oni nie mogli kibicować.

A ustawka na Rynku? Są jak wirusy, uczą się. Wiedzą, że mecz obstawia ze czterystu naszych, po meczu ani drgną, ale przecież można zrobić dwuminutowy szoł wieczorem, kiedy pododdziały zwolniono po służbie. I nie o sport tu idzie, nawet nie o samo mordobicie, tylko raczej o interesy.

W dalszej części reportażu:

  • Kluby piłkarskie żyją z kibiców, nawet nie z biletów na mecze, a z gadżetów klubowych. Kibole stanowią zbrojne, choć kłopotliwe ramię klubów, ale też są motorem napędowym koniunktury.
  • Sojusze między klubowymi kibolami to wyższa polityka. A tą polityką - jak sądzi policja - rządzi kasa.
  • Władze w Polskim Związku Piłki Nożnej tracą cierpliwość (i wieloletnią tolerancję, wymuszoną finansowo) dla kibolskich wybryków, głównie tych stadionowych.
Pozostało jeszcze 85% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Andrzej Plęs

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.