Cierpliwość w Lechu się przyda, tak samo jak jakość...

Czytaj dalej
Fot. Fot. Łukasz Gdak
Radosław Patroniak

Cierpliwość w Lechu się przyda, tak samo jak jakość...

Radosław Patroniak

Po ostatnich meczach kibice Lecha mają prawo do niepokoju. Porażka w Haugesund (rewanż w czwartek o godz. 20) i remis z Sandecją chluby nie przynoszą.

– Gdybym był Ancelottim lub Mourinho to pewnie odmieniłbym zespół w jeden dzień. Nie jestem jednak tak dobrym trenerem i mogę tylko apelować do kibiców o cierpliwość. Jestem jednak przekonany, że będziemy grali lepiej i to już niebawem – mówił Nenad Bjelica, trener Lecha po niedzielnym remisie z Sandecją Nowy Sącz na inaugurację ekstraklasy.

Problem polega jednak na tym, że Kolejorz nie ma zbyt wiele czasu na dochodzenie do optymalnej formy, bo już w czwartek będzie musiał odrabiać straty z pierwszego meczu z norweskim FK Haugesund (2:3). Jeśli odpadnie z LE, to będzie to osobista porażka chorwackiego szkoleniowca, który nie tylko firmował wszystkie transfery, ale mówił również o zaangażowaniu Lecha w rundzie jesiennej grą na trzech frontach. Jeden z nich może się tragicznie załamać, jeśli poznańska Lokomotywa porządnie się nie rozpędzi. Oczywiście sezon się wtedy nie skończy, ale zaufanie do działaczy, trenera i nowych zawodników może spaść do niebezpiecznego poziomu.

Ilość nie przejdzie w jakość?

Nicki Bille Nielsen, czyli napastnik, który ostro pracuje na powrót do wielkiej formy i na... złośliwe komentarze
Waldemar Wylegalski Dwumecz z Pelisterem Lech wygrał 7:0 (4:0, 3:0).

Dwumecz z I rundy eliminacyjnej Ligi Europy, z macedońskim Pelisterem, nie pozwolił na wyciągnięcie wniosków, ponieważ na tle mizernego rywala Kolejorz prezentował się niczym prawdziwy atleta przy cherlawym siłaczu. Haugesund to przeciwnik z wyższej półki i obnażył słabości poznaniaków.

– W Haugesund nie było odpowiedzialności w grze defensywnej całego zespołu, a nie tylko formacji obronnej. Za mojej kadencji w Lechu nie straciliśmy jeszcze trzech bramek

– zauważył chorwacki trener.

Trudno polemizować z faktami, ale z drugiej strony kibice dziwią się, że Lech „skasował” za transfery Bednarka, Kownackiego i Kędziory 11 mln euro, a na stoperze musi grać... Łukasz Trałka.

Nie chcę być złym prorokiem, ale transferowa euforia szybciej niż myślimy może przeobrazić się w transferowy koszmar, bo z ośmiu przeprowadzonych transakcji na mały plus można zapisać jedynie pozyskanie Mario

Nicki Bille Nielsen, czyli napastnik, który ostro pracuje na powrót do wielkiej formy i na... złośliwe komentarze
Grzegorz Dembinski Mario Situm pokazał się już w Lechu z dobrej strony.

Situma. Pozostali nowi gracze na razie bardziej rozczarowują niż olśniewają. Może potrzebują więcej czasu, by wejść na wyższe obroty, ale z drugiej strony nie trzeba być wytrawnym znawcą, by zauważyć, że Christian Gytkjaer nie ma szybkość , by być skutecznym napastnikiem, a Nicklas Baerkroth nie ma zbyt wielu atutów poza właśnie szybkością. Szału w każdym razie zakupy Kolejorza nie robią, choć wiadomo, że żyjemy w czasach piłkarskich wyrobników i przereklamowanych gwiazd, przynajmniej w naszej lidze.

Można też nie panikować i posłuchać byłego piłkarza Lecha, Jarosława Araszkiewicza, który sugeruje, że drużyna z Bułgarskiej wychodziła już z większych opresji.

– Problem jest taki, że w drużynie nastąpiły duże zmiany kadrowe. Nowi zawodnicy nie grają na pamięć z pozostałymi piłkarzami. Potrzebują czasu na zaaklimatyzowanie się na boisku i poza nim. Nie ma sensu jednak dramatyzować. Lech przechodził już większe kryzysy i potrafił je przetrwać, więc liczę, że i tym razem sobie poradzi – podkreślił popularny „Araś”.

Nie da się ukryć, że tacy wojownicy jak on przydaliby się w obecnej ekipie Kolejorza. Niektórzy twierdzą też, że z charakterem poznańskiej jedenastki będą w tym sezonie problemy, bo za dużo w niej obcokrajowców.

Napastnik niechciany i... poszukiwany

W drużynie Bjelicy nie ma za to zbyt wielu wartościowych napastników. Dawid Kownacki wyjechał do włoskiej Genui,

Nicki Bille Nielsen, czyli napastnik, który ostro pracuje na powrót do wielkiej formy i na... złośliwe komentarze
Lukasz Gdak Christian Gytkjaer w przeszłości grał między innymi w Haugesund.

skonfliktowany Marcin Robak szykuje się do przeprowadzki (być może do Termaliki Bruk-Bet Nieciecza, prowadzonej przez Mariusza Rumaka), młody Paweł Tomczyk jest dla chorwackiego szkoleniowca snajperem czwartego wyboru, a Christian Gytkjaer będzie miał wielkie kłopoty, by zaistnieć w polskiej lidze, gdzie obrońcy często grają bezpardonowo i na pograniczu faulu. Zostaje więc opcja z Nicki Bille Nielsenem, lansowana przez Bjelicę z uporem maniaka.

– Trzeba pamiętać, że ten chłopak nie grał w piłkę przez rok. On cały czas się odbudowuje, walczy o powrót do dobrej dyspozycji, na treningach daje z siebie wszystko i przede wszystkim chce umierać za Lecha – przekonywał po ostatnim meczu Bjelica.

Intencje 29-latka może są i szlachetne, ale pytania o jego obecność w wyjściowym składzie są nieprzypadkowe. Jeśli nie odblokował się już kilka miesięcy temu, to nagle stanie się postrachem wszystkich bramkarzy w naszej ekstraklasie? Przy Bułgarskiej nie tylko Chorwat ma słabość do Duńczyka. Działacze również, bo w innym klubie dawno rozwiązaliby z nim kontrakt albo chociaż zesłali tego „rewolwerowca” do rezerw. Z takim napastnikiem to my „majstra” na pewno nie zdobędziemy...

Radosław Patroniak

Tematyką sportową zajmuję się od prawie 30 lat. Najczęściej opisuję wydarzenia piłkarskie, biegowe, siatkarskie, koszykarskie i ze świata sportów walki. Od niepamiętnych czasów piszę też felietony pod hasłem "Sportowe patologie". Bliska jest mi również tematyka związana ze sportem amatorskim i dyscyplinami niszowymi. Nie unikam wreszcie komentowania bieżących problemów i kontrowersji związanych ze sportem w Poznaniu i Wielkopolsce. Chętnie wysłuchuję opinii kibiców o tym, co bulwersujące i wymagające reakcji.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.