Chorzy na wolontariat jadą tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Czytaj dalej
Fot. archiwum
Piotr Drabik

Chorzy na wolontariat jadą tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Piotr Drabik

Zamiast spędzać wakacje na złotych, słonecznych plażach, pakują medyczny sprzęt i lecą do miejsc, gdzie ludzie czekają na ich pomoc. Przyznają, że to uzależnia.

Wzięła ze sobą dwie walizki. Pierwsza, ta ze sprzętem dla szpitala w Dakarze, została w Senegalu na zawsze. Ale nie tylko ona. Barbara Wójcik zostawiła tam coś więcej. - Pewien misjonarz powiedział mi, że jak raz wyjadę do Afryki, to wrócę bez kawałka serca. I tak się stało. Basia ma 27 lat, pochodzi z Tarnowa. Żeby pojechać z Polską Misją Medyczną, wzięła trzytygodniowy urlop. Nie żałuje.

Basia

Nie miała w rodzinie tradycji lekarskich. Była pierwszą, która tuż po zdaniu matury złożyła papiery na studia medyczne w Krakowie. Gdyby zapytać Basię dlaczego, pewnie zaczęłaby opowiadać o przygodzie, która zaczęła się dużo wcześniej i była jedną z ważniejszych w życiu. Tą przygodą był wolontariat. - W podstawówce znajomi przekonali mnie do wyjazdu na „Misyjne Wakacje z Bogiem”. Tam spotkaliśmy misjonarzy i poznaliśmy historię krajów, w których pracowali, głównie Afryki oraz Ameryki Południowej. Zostało mi to w głowie - wspomina. - Postanowiłam, że i ja coś muszę dla tych ludzi zrobić.

Szybko okazało się, że równie zdeterminowanych osób w Tarnowie jest jeszcze kilka. Tak powstało stowarzyszenie „Inicjatywa Młodzi Misjom”, które w tym roku obchodzi 10-lecie istnienia. - Działa w podobny sposób jak Polska Misja Medyczna, ale w ramach Kościoła katolickiego, poprzez współpracę z misjonarzami - tłumaczy Basia Wójcik, która przez lata była jego prezesem. W jej przypadku nie skończyło się tylko na wspieraniu potrzebujących z poziomu wygodnego domu i pracy. Do Republiki Środkowoafrykańskiej, do wioski Bagandou na południu kraju, pojechała dwukrotnie.

- Rodzice nigdy nie mówili „nie”, nawet gdy w mojej głowie rodziły się szalone pomysły. Tak więc, kiedy zakomunikowałam im, że lecę do Afryki, z ich strony padło kilka pytań, ale nie było płaczu, zakazów - opowiada. Na miejscu pomagała tarnowskim misjonarzom, a po powrocie rozpoczęła zbiórkę darów. Ośmiometrowy kontener wypełniony po brzegi sprzętem medycznym, opatrunkami oraz szkolnymi przyborami udało się dwukrotnie wysłać do maleńkiej wioski w Afryce.

Praca w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie spowodowała, że Basia musiała pożegnać się z funkcją prezesa w tarnowskim stowarzyszeniu. Nową afrykańską przygodę rozpoczęła już z PMM. - W Senegalu prowadziłam między innymi szkolenia z zakresu resuscytacji noworodków - wspomina. Uczyła nie tylko pielęgniarki i położne, ale również matrony. - To kobiety wybierane spośród wiejskich społeczności, które mają pomagać podczas porodów domowych - tłumaczy. Tarnowianka w Afryce widziała niejedno. - Widziałam też, jak ludzie potrafią sobie radzić. Kiedy nie było możliwości włączenia autoklawu, czyli urządzenia do sterylizacji, narzędzia operacyjne czyściło się podpalanym spirytusem - opowiada.

Na razie czeka na kolejny wyjazd. Może dłuższy. - Trzeba być chorym na wolontariat, żeby robić takie rzeczy - uśmiecha się.

Wojtek

„Janek, weź mu to wybij z głowy” - tak krzyknęła mama Wojtka do męża, kiedy usłyszała, że syn chce jechać do szpitala w Kenii. Nie udało się wybić. Wojtek Sierocki, 22-letni student medycyny, postawił na swoim. - Miałem już dość suchej teorii - opowiada. - Byłem po drugim roku studiów i miałem kryzys. Szukałem możliwości, by robić coś więcej.

Dlatego wraz z przyjacielem postanowili spędzić wakacje inaczej niż zwykle. Kilkutygodniowy wolontariat do Muthale Mission Hospital w południowej Kenii okazał się strzałem w dziesiątkę. Pomagali jak mogli. Dzielili się z personelem szpitalnym swoją wiedzą, prowadzili szkolenia z zakresu higieny i pierwszej pomocy, a nawet malowali płot szpitala.

Po powrocie do Polski Wojtek chciał wrócić do Kenii, ale z konkretnym planem działania. I tak trafił na PMM. - Napisaliśmy projekt o dofinansowanie wyjazdu wolontariuszy ze środków MSZ. I udało się - opowiada.

Do szpitala Muthale wrócił podczas ostatnich wakacji z dwoma wolontariuszami. Prowadzili szkolenia dla kobiet ciężarnych i położnic. - Afryka jest w miarę dobrze wyposażona w leki. Problemem jest to, że pielęgniarki po zdobyciu wykształcenia odchodzą do lepiej płatnych szpitali - tłumaczy. Tracą na tym pacjenci zwłaszcza na wsiach. - Dla kontrastu nie brakuje tam lecznic wybudowanych za miliony dolarów z pomocy zagranicznej. Świecą pustkami, ponieważ miejscowi nie mają do nich zaufania - opowiada. Uderzyła go przepaść między biedną większością a bogacącą się mniejszością Kenijczyków. - Ci drudzy widzą w Europejczykach tylko źródło zarobku lub okazję do kolejnego interesu. To wszystko nie zniechęciło Wojtka. - Będę tam wracał - zapewnia.

Małgosia

To nie była iskra. Ani żaden przełomowy moment. Potrzeba wolontariatu dla Małgorzaty Olasińskiej-Chart była od zawsze tak naturalna jak oddychanie. - Moi rodzice i dziadkowie od zawsze pomagali innym. Nauczyłam się tego od nich - wspomina 50-latka z Krakowa. Dla pracy w organizacjach pozarządowych zostawiła własny biznes. Dziś na jej osobistej mapie są: Bałkany, Kuba, Argentyna, Sudan Południowy, Ukraina, Irak. Wszędzie tam mogła pomagać. Najpierw w ramach Polskiej Akcji Humanitarnej, a obecnie z logo PMM na koszulkach.

Po latach doświadczenia w projektach i koordynacji pomocy, krakowianka stała się profesjonalnym trenerem na misjach humanitarnych. Jako jedyna w Polsce może tytułować się prestiżowym certyfikatem brytyjskiej organizacji RedR UK. Zdobytą wiedzę przekazuje teraz w okręgu Kolay w irackim Kurdystanie, gdzie koordynuje projekt PMM.

Dzięki niemu pomoc medyczna przyjeżdża prosto do mieszkańców i uchodźców. Ułatwiają to dwie mobilne kliniki, które cyklicznie objeżdżają 36 wiosek zamieszkanych w sumie przez kilka tysięcy osób. Na pokładzie każdej z przychodni na kółkach znajdują się m.in. lekarz, farmaceuta i pielęgniarka. - Zaczynamy po południu, bo wtedy lekarze kończą swoją pracę w szpitalach. O naszej wizycie w wiosce zawiadamiany jest muhtar, odpowiednik wójta, który następnie przekazuje tę informację mieszkańcom - opowiada 50-latka. Zazwyczaj ustawia się długa kolejka, głównie kobiet i dzieci. Lekarze przeważnie mają do czynienia z przypadkami chorób bakteryjnych oraz różnego rodzaju infekcji skóry. Po szybkiej diagnozie, do pacjentów trafia partia bezpłatnych leków, którymi zapełniony jest bagażnik mobilnej kliniki.

Najciężej chorzy są transportowani do szpitala w mieście Chanakin. Jego wyposażenie w sprzęt medyczny i materiały higieniczne również wspiera PMM. - Poza środkami jednorazowego użytku kupiliśmy aparaturę dla miejscowego SOR-u, m.in. defibrylator, kardiograf i aparaty tlenowe - wylicza Małgo-rzata. Przekazuje również wiedzę z zakresu higieny w obozie dla uchodźców Al Wand 1, gdzie mieszka około 6 tys. osób. - Każda z nich co miesiąc dostaje od nas zestawy higieniczne, m.in. z proszkiem do prania, kostkami mydła oraz pastą do zębów - wyjaśnia.

Jeździ do Iraku średnio co trzy miesiące. Najbardziej wówczas tęskni za mężem, dwójką dorosłych dzieci i pięcioma zwierzakami. Wszystkie znajdy. Wśród nich pies Mary uratowana z Sudanu Południowego i kot Sasza ze wschodniej Ukrainy. - Chciałabym, żeby moja córka pojechała wkrótce jako wolontariuszka na jedną z naszych misji. Ma dużą empatię i potrafi świetnie pracować z ludźmi w różnym wieku - opowiada Małgorzata i pisze kolejny projekt. Tym razem z pomocą dla mieszkańców Etiopii.

***

Polska Misja Medyczna to krakowska organizacja humanitarna, która stara się zapewnić profesjonalną opiekę zdrowotną w miejscach dotkniętych przez biedę, katastrofy naturalne i wojnę. Pomaga m.in. w Indiach, Papui Nowej Gwinei, na Ukrainie oraz Haiti. Poza zapewnianiem opieki medycznej, pracownicy i wolontariusze PMM (ok. 50 osób) szkolą miejscowy personel oraz wyposażają szpitale. PMM można wesprzeć na stronie pmm.org.pl lub wpłacać na konto nr 62 1240 2294 1111 0000 3718 5444.

Piotr Drabik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.