2016 rok w siatkówce, czyli cień, złotka i awans

Czytaj dalej
Sebastian Szczytkowski

2016 rok w siatkówce, czyli cień, złotka i awans

Sebastian Szczytkowski

Ostatnie 12 miesięcy nie przyniosło wielkich sukcesów reprezentacji Polski. Głównym wydarzeniem w regionie był awans Espadonu Szczecin.

Jeszcze przez dwa lata męska reprezentacja Polski będzie mistrzem świata. Po spektakularnym, wciąż wspominanym sukcesie, biało-czerwoni są uznawani za pretendenta do zwycięstwa w każdej imprezie. Apetyt oraz oczekiwania rosną, ale utrzymać się na szczycie jest trudniej niż się tam wdrapać.

Antiga w cieniu

Biało-czerwoni nie zdobyli medalu w Lidze Światowej i w Igrzyskach Olimpijskich, czego konsekwencją była zmiana selekcjonera. Ferdinando De Giorgi zastąpił Stephane’a Antigę. Pierwsze duża impreza Polaków pod wodzą Włocha to mistrzostwa Europy w 2017 r., Szczecin jednym z gospodarzy.

Mistrzem olimpijskim zostały Stany Zjednoczone, a w rywalizacji kobiet zatriumfowały Chinki. Polki oglądały turniej w telewizji, natomiast do jego finału dotarła Stefana Veljković. Serbka z Chemika Police wróciła z Rio ze srebrnym medalem i wytatuowanymi na nadgarstku kołami olimpijskimi.

Kiedyś młoda, utalentowana, dziś coraz bardziej doświadczona Joanna Wołosz została kapitanem reprezentacji Polski.

Chemik w złocie

Po sezonie reprezentacyjnym został niedosyt, który odbił się na zainteresowaniu siatkówką. Coraz trudniej jest przyciągnąć kibiców do hal w kraju. Tym bardziej, że liczni mieli prawo odczuwać przesyt dyscypliną. Smutnym obrazkiem były niemal puste trybuny w Azoty Arenie podczas Gigantów Siatkówki. Nieźle na tym tle wypada Chemik Police, choć również odczuł kryzys na swoich kościach. Jesienią ani razu nie wypełnił hali do ostatniego siedzenia.

Sportowo drużyna wykonała sto procent planu na krajowym podwórku. Została mistrzem, odzyskała Puchar Polski. O wszystkie trofea Chemik bił się z Atomem Treflem Sopot i nie przegrał z nim nawet jednego spotkania. Policzanki w Orlen Lidze zostały pokonane tylko dwa razy przez cały rok.

- Wiedziałem, że zdobycie dwóch trofeów jest możliwe, gdy zdecydowałem się przyjąć ofertę i zostać trenerem Chemika. Byliśmy bardzo zadowoleni z pracy, którą następnie wykonaliśmy. Między nami a siatkarkami była chemia - opowiadał Jakub Głuszak, który w lutym zastąpił trenera Cuccariniego.

Równie ważna dla klubu była roszada w gabinecie prezesa. Paweł Frankowski wszedł do niego zamiast Joanny Żurowskiej, która prowadziła Chemika jeszcze w czasach, gdy walczył o awans do Orlen Ligi. Budżet dominatora został zmniejszony, ale w Policach zatrzymano najważniejsze siatkarki i drużyna jest na dobrej drodze po kolejne mistrzostwo.

Gorzkimi pigułkami do przełknięcia były porażki w Lidze Mistrzyń. Teoretycznie Chemik dzieli od sukcesu w Europie tylko kilka meczów, ale praktycznie przez dwa lata nie wygrał nawet jednego poza grupą. Czy do trzech razy sztuka? W 2016 r. Chemik przegrał 1:3 z Liu-Jo Nordmeccanica Modena i zmniejszył swoje szanse na awans do fazy pucharowej LM.

Na początku roku nasz region miał dwóch przedstawicieli w I lidze. Na koniec nie ma żadnego. Przykro żegnał się PSPS Chemik Police, który w listopadzie wycofał się z rozgrywek. Przyczyną były problemy finansowe. Drużyna bez marketingu, strony internetowej i własnej hali miała mimo to grupę kibiców i niezłe wyniki. Wiele byłych siatkarek PSPS Chemika można dziś oglądać w Orlen Lidze.

Espadon w elicie

Espadon Szczecin zamienił I ligę na Plus Ligę. Drużyna Milana Simojlovicia zdobyła brązowe medale na zapleczu elity, a klub spełnił wymogi, by dostać przepustkę na salony. Awans Espadonu był siatkarskim wydarzeniem roku w regionie. Pierwszy pojedynek w Plus Lidze zagrał z Zaksą Kędzierzyn-Koźle i oglądało go na żywo ponad 4000 kibiców. Później frekwencja nie była już równie wysoka. Z powodu złych wyników.

Trzy zwycięstwa, wszystkie we własnej hali z sąsiadami w tabeli, to bilans, który rozczarowuje, biorąc pod uwagę transfery Espadonu. Tylko czterech siatkarzy latem pozostało w szatni. Pozostali przybyli do Szczecina, a ich personalia robiły wrażenie. Łukasz Perłowski, Michał Ruciak czy Marcin Wika wciąż powinni robić różnicę w Plus Lidze. Efektem porażek były zmiany w kadrze. Ciężaru trenowania niebiesko-białych w Plus Lidze nie udźwignął Simojlović, którego na stanowisku zastąpił Michał Gogol. Z kadry zdążyło wypaść trzech siatkarzy, a klub kontraktował nowych. Jeżeli Espadon nie podkręci tempa punktowania, będzie kandydatem do spadku, który w tym sezonie jest możliwy.

Sebastian Szczytkowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.