Kindergeld po nowemu. Niemcy chcą obniżyć zasiłki dla polskich dzieci

Czytaj dalej
Fot. pixabay.com
Tomasz Kapica

Kindergeld po nowemu. Niemcy chcą obniżyć zasiłki dla polskich dzieci

Tomasz Kapica

Niemcy chcą obniżyć zasiłki, z których korzystają Polacy, ze 192 do 92 euro. Jeśli dziecko nie mieszka w Niemczech, rodzic dostanie na nie tylko około 400 zł.

Zasiłki dla dzieci w Niemczech i innych państwach UE pobiera co najmniej 4 tysiące opolskich rodzin, przy czym w zdecydowanej większości chodzi o kraj naszych zachodnich sąsiadów. Tak przynajmniej wynika ze statystyk Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Opolu, który tylu osobom wydaje zaświadczenia niezbędne do ubiegania się o pieniądze za granicą.

W przypadku Niemiec warunkiem otrzymania tzw. Kindergeld jest przepracowanie minimum pół roku w kraju i odprowadzanie pełnych składek od wynagrodzenia. Obecnie nie ma znaczenia, gdzie przebywają dzieci pracownika. Mogą mieszkać na Opolszczyźnie i chodzić do polskich szkół, ale zasiłek i tak się należy. - Wynosi 192 euro na dziecko. To ponad 800 złotych, konkretny pieniądz. Jak ktoś ma dwójkę, to robi się z tego już 1600 zł - mówi pan Piotr, mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla, który od 4 lat pracuje w niemieckim Wetzlar jako budowlaniec.

Sęk w tym, że niemieckie ministerstwo finansów przyznało właśnie, że pracuje na nowelizacją przepisów, która w praktyce doprowadzi do obniżenia zasiłków wypłacanych na dzieci nie mieszkające w Niemczech. Według niemieckiego dziennika „Bild” ma ono wynieść zaledwie 92 euro. Kwota ta nie jest przypadkowa. 92 euro to równowartość około 400 złotych. To mniej, niż polski program wspierania rodzin, który przewiduje wypłatę 500 złotych na dziecko.

Największą grupą (ponad 84 tysiące) beneficjentów Kindergeldu nie mieszkających w Niemczech są właśnie Polacy. Strona niemiecka liczy na to, że zrezygnują oni z Kindergeldu na rzecz „pięćset plus”. Unijne przepisy wykluczają bowiem możliwość pobierania zasiłków w dwóch krajach i rodzice pracujący za granicą najczęściej składają dokumenty w Niemczech. Niemiecki resort finansów wyliczył wstępnie, że oszczędności związane z niewypłacaniem zasiłków na dzieci z zagranicy wyniosą 159 milionów euro rocznie.

W tej puli będzie znaczna kwota, która nie trafi na Opolszczyznę. Przykładowo w Walcach w czterech na dziesięć rodzin jeden z członków pracuje za granicą.

- Osoby te biorą Kindergeld, który jest dużo wyższy, niż „500+”. Można się spodziewać sytuacji, w której po drastycznej obniżce świadczeń rodzice wybiorą jednak polski zasiłek - przypuszcza Ilona Wyciślok, sekretarz gminy Walce.

W ostatnich miesiącach wiele ośrodków pomocy społecznej na Opolszczyźnie upominało wręcz opolskie rodziny, że mogą się starać o świadczenie w ramach programu „500+”. - Część z nich w ogóle nie chciała korzystać z tego programu, składać jakichkolwiek wniosków, wybierając świadczenia z niemieckiej Familienkasse - przyznaje Magdalena Bałuch, kierownik biura podatkowego Perfecta ze Strzelec Opolskich, które od lat rozlicza Opolan korzystających z zasiłków w Niemczech.

Gdyby faktycznie zapowiadana obniżka niemieckich świadczeń weszła w życie, to część mieszkańców naszego województwa mogłaby przenieść się na nasz program. Pytanie, czy Niemcy się na taki krok zdecydują? - Takie zapowiedzi pojawiały się już kilka razy. Był m.in. pomysł wypłacania specjalnych bonów za które będzie można kupować rzeczy potrzebne dzieciom do szkoły - mówi kierownik z Perfecty. - Dotychczas jednak nie było zgody Komisji Europejskiej na tego typu zmiany.

Opolanie bardzo chwalą sobie Kindergeld. Potrafi być bardzo poważnym zastrzykiem finansowym. Szczególnie wtedy, kiedy wypłacany jest z wyrównaniem za kilka lat do tyłu, bo ktoś zwlekał ze złożeniem wniosku. Zdarzało się, że jednorazowo biura podatkowe rozliczały nawet wypłaty ponad 200 tysięcy złotych dla jednej rodziny. Dlatego informacje o możliwości zmniejszenia zasiłków nie są przyjmowane u nas z zadowoleniem.

Opolanie bardzo chwalą sobie Kindergeld. Potrafi być bardzo poważnym zastrzykiem finansowym. Szczególnie wtedy, kiedy wypłacany jest z wyrównaniem za kilka lat do tyłu, bo ktoś zwlekał ze złożeniem wniosku.

- Kindergeld odkładam dzieciom na specjalnym koncie. Każde z nich już ma po 8 tysięcy euro, a dopiero od 5 lat je pobieramy. Zanim dojdą do dorosłości, będą miały na porządne mieszkania w Polsce - mówi jeden z Opolan. - No, chyba, że je zmniejszą. Wtedy bardziej będzie się opłacało brać „500+”.

Statystyki pokazują, że w niektórych opolskich gminach pieniądze z polskiego programu dostaje tylko 35-40 procent dzieci. To najmniej w Polsce. W pierwszej dziesiątce gmin w kraju, które biorą relatywnie najmniej pieniędzy w ramach rządowego programu „500+” są aż cztery gminy z Opolszczyzny. W Walcach świadczenie wypłacane jest tylko na 37,5 procent wszystkich dzieci. Gorsze statystyki w Polsce mają tylko Zawidów (województwo dolnośląskie) i Białowieża (województwo podlaskie). W leżącej na Opolszczyźnie Reńskiej Wsi otrzymuje je 38,2 procent dzieci, w Polskiej Cerekwi 38,4 proc., a Zdzieszowicach - 38,8 proc.

Tomasz Kapica

Staram się być wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego. Zajmują się sprawami, które są istotne dla mieszkańców, a także regionalną i ogólnopolską polityką. Patrzę władzy na ręce. Jeśli jest coś, o czym powinienem widzieć, to dzwoń lub pisz.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.